Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Thomas Dunham nie tylko zasugerował, że Jared mógłby się ożenić z jedną z jego córek, ale w swoim testamencie wręcz zmuszał go do tego. Dorothea dostała swoją wdowią pensję, ale pozostała część majątku miała być przeznaczona na kościół, jeżeli Jared nie ożeni się z jedną z bliźniaczek. Gdy to nastąpi, ta, której nie wybierze, miała dostać spory posag, a pozostałe pieniądze miały przypaść Jaredowi wraz z ręką drugiej córki Thomasa. Pięć osób siedzących w salonie zamilkło. W końcu przemówił Jared: - A co, do diaska, by się stało, gdybym był już żonaty? Dziewczynki zostałyby bez grosza? - Ostatnią wolę sir Thomas zmieniał dość regularnie - odparł pan Younge. - Tom wiedział, że nie masz... nikogo bliskiego. - Więc jeśli mam uratować majątek Dunhamów i nie oddać go Kościołowi, muszę ożenić się z jedną z dziewcząt. - Tak. Jared odwrócił się w stronę bliźniaczek i przyjrzał się im uważnie. Obie skurczyły się pod jego bacznym wzrokiem. - Amanda jest znacznie milsza niż jej siostra - powiedział w końcu - ale zdaje się, że jeśli nie będzie miała wielkiego posagu, lord Swynford nie zechce się z nią ożenić. Z drugiej strony, obawiam się, że mimo wielkiego posagu nikt nie zechciałby się ożenić z tak porywczą dziewczyną jak Miranda. To dość ciężki wybór. Amanda jest już komuś przyrzeczona, więc nie mogę jej unieszczęśliwiać i zabierać z ramion lorda Swynforda. Muszę więc wybrać Mirandę. Dzięki Bogu, pomyślała Dorothea. Amanda odetchnęła z ulgą, ale pod suknią nogi jeszcze jej się trzęsły z przejęcia. Prawnik odchrząknął. - Cóż, w takim razie, skoro wszystko już ustalone, pozostaje mi pogratulować panu Dunhamowi pięknego spadku i rychłego ślubu. Jest tylko jeden warunek. Thomas prosił o miesiąc żałoby po nim. - W takim razie ślub zaplanujemy na grudzień - powiedział cicho Jared. - Ale ja nie mam zamiaru za ciebie wychodzić - rzuciła Miranda, kiedy odzyskała głos. - Ojciec chyba oszalał, kiedy spisywał testament. - Jeśli odmówisz, pogrążysz siostrę, Mirando. - Mama da jej pieniądze na posag. - Nie, Mirando, nie mogę. Jeśli na starość nie chcę żyć w ubóstwie, muszę rozważnie wydawać pieniądze. - Och - jęknęła oburzona Miranda - teraz rozumiem. - Amanda może być szczęśliwa. Ty, mamo, też możesz żyć szczęśliwie, tylko mnie trzeba poświęcić na ołtarzu jak ofiarne jagnię. - Moja droga, masz siedemnaście lat, więc póki nie skończysz dwudziestu jeden, jestem twoim prawnym opiekunem - wtrącił się Jared. - Obawiam się, że musisz zrobić, co każę. Pobierzemy się w grudniu. Miranda spojrzała na prawnika: - Czy on może mi to zrobić? Ten skinął głową. - Proszę nas zostawić - powiedział cicho Jared. - Chcę porozmawiać z Mirandą na osobności. Wszyscy wstali pośpiesznie, zadowoleni, że mogą umknąć przed burzą. Younge podał ramię pani Dunham, a Amanda poszła za nimi. Nowy pan domu czekał, aż zamkną się drzwi. Potem ujął dłonie Mirandy, przyciągnął ją do siebie i zapytał: - Dlaczego ze mną walczysz, dzikusko? Już miała zamiar odpowiedzieć złośliwą ripostą, ale kiedy spojrzała w jego oczy, poczuła miękkość w kolanach. - Musimy sobie jakoś poradzić z tą sytuacją - powiedział. - Wyndsong i tak musi mieć panią, a ja żonę. Kochasz to miejsce, Mirando. Wyjdź za mnie, a ta wyspa na zawsze pozostanie twoja. Wiele dobrych małżeństw miało na początku jeszcze mniej wspólnego ze sobą niż my. Obiecuję, że będę dla ciebie dobry. - Ależ ja cię wcale nie znam - zaprotestowała - i nie kocham cię wcale. - Nauczysz się mnie kochać, dzikusko - powiedział łagodnie i dotknął ustami jej warg. Trwało to zaledwie chwilę, ale sprawiło, że serce zabiło jej mocniej. - Co zrobiłeś? - zapytała nieśmiało. - Nie mogę cię przecież ciągle bić - odparł z uśmiechem. - Och, ty straszny człowieku! - krzyknęła, kiedy przypomniała sobie lanie, jakie sprawił jej kilka dni wcześniej. - Jeszcze mi nie odpowiedziałaś, Mirando - nalegał. - Jeśli za mnie wyjdziesz, Amanda będzie mogła poślubić swojego lorda Swynforda. Wiem, jak ją kochasz. - Tak - rzuciła - Amanda będzie miała Adriana, a ty... fortunę tatka. Przecież tylko o to ci chodzi. - Ależ z ciebie podejrzliwa osóbka - zaśmiał się. - Nie potrzebuję pieniędzy twojego ojca. Odziedziczyłem spory majątek po babce, a w ciągu ostatnich kilku lat trzykrotnie zwiększyłem stan posiadania. Jeśli za mnie wyjdziesz, pieniądze ojca przeznaczę dla ciebie. Połowę dostaniesz, kiedy skończysz osiemnaście lat, a resztę po dwudziestym pierwszym roku życia. Wszystko będzie twoje. - A jeśli odmówię? - Obie z siostrą i matką będziecie mogły tu pozostać, ale żadna z was nie dostanie ode mnie posagu. - Więc nie mam innego wyboru, muszę za ciebie wyjść. - Zapewniam cię, że to nie taki zły los. - To się dopiero okaże - odparła cierpko. Zaśmiał się. - Przynajmniej życie z tobą nie będzie nudne, dzikusko. Pomyślał, że Miranda to niezwykle urocza wiedźma, a kiedyś będzie z niej piękna kobieta. - Czy mogę powiadomić twoją matkę, że przyjęłaś moje oświadczyny? - Tak. - Tak, Jaredzie. Chciałbym usłyszeć, jak mówisz moje imię. - Tak, Jaredzie - powiedziała słodko, aż poczuł ukłucie w sercu. Miała na niego wielki wpływ. Zastanawiał się, skąd to się wzięło. Dorothea i Amanda powitały wiadomość okrzykami zadowolenia, które Miranda brutalnie uciszyła. - To nie miłość, mamo. On chce mieć żonę i obiecał oddać mi pieniądze taty. Chcę, żeby Amanda była szczęśliwa ze swoim lordem. To zwykły interes. Jared będzie miał żonę, ja pieniądze, a Mandy Adriana. Jared z trudem powstrzymywał się od śmiechu. Dorothea, jego przemiła, ale bardzo zasadnicza przyszła teściowa, była wyraźnie zażenowana. Miranda zaś zwróciła się ostrym tonem do narzeczonego: - Zostaniesz w Wyndsong do dnia ślubu, czy wrócisz na statek? - Nie jestem żołnierzem, Mirando, ale pracuję dla rządu. Przez ostatnie pół roku mój statek uratował trzydziestu trzech amerykańskich marynarzy, przemocą zaciągniętych na angielskie statki. Będą kontynuować robotę, nawet jeśli nie popłynę z nimi. - Możesz sobie wyruszyć na morze - odparła słodko. Podniósł jej dłoń do ust i ucałował, a potem rzekł ciepłym głosem: - Miesiąca miodowego na pewno nie spędzę na morzu. Nie zrezygnuję z niego nawet dla mego kraju. Zaczerwieniła się i posłała mu wściekłe spojrzenie. Uśmiechnął się zalotnie. Z przyjemnością będzie patrzył, jak ta dziewczyna dorasta, a potem pomoże jej stać się kobietą. Na razie jednak musi zdobyć jej zaufanie, a to nie będzie łatwe