Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Wyobrażał sobie, że tego wieczoru będą długo grać w karty i opowiadać sobie różne historyjki. Może uda mu się wtrącić słówko na temat amuletu. Kiedy Rita przyszła, stół w jadalni był już przygotowany do gry w pokera. Leżały na nim niebiesko-złote karty z napisem „Towarzystwo Magiczne Okręgu Kafar-naum" i zagraniczne monety, których używano jako żetonów. Na talerzu z jasnofioletowym brzegiem leżało mnóstwo czekoladowych ciasteczek, obok stał dzbanek z mlekiem. Pani Zimmermann obiecała, że nie będzie 80 robić żadnych karcianych sztuczek. Wszystko było przygotowane. Grali do późna. Kiedy Jonatan chciał już ogłosić, że pora do łóżek, Luis zapytał, czy mógłby przez chwilę porozmawiać z Ritą sam na sam w bibliotece. Gdy tylko to powiedział, znów poczuł ucisk w piersi. I ostry ból w miejscu, gdzie był amulet. Jonatan zachichotał i wytrząsnął popiół z fajki do doniczki stojącej za jego fotelem. - Jasne. Idźcie. Tajemnica państwowa, co? - Tak, coś w tym rodzaju - powiedział Luis, czerwieniąc się. Weszli do biblioteki i zasunęli ciężkie drzwi. Teraz Luis poczuł się jak ktoś, kto próbuje oddychać pod wodą. Z trudem wymawiał słowa. - Rito... - No? Co ci jest? Jesteś taki blady. - Pamiętasz, jak mówiliśmy... zaklęcie... sprawdzając monetę? - Twarz chłopca wykrzywił grymas. Poczuł ból w piersi. - Tak, pamiętam. I co? - zdziwiła się Rita. Luis czuł się tak, jakby ktoś wbijał mu w klatkę piersiową rozżarzone igły. - Ja... wtedy... skłamałem. - Pot spływał mu ciurkiem po twarzy. Ale triumfował, bo odniósł zwycięstwo nad czymś, co dotąd nie pozwoliło mu powiedzieć praw- dy. Rita szeroko otworzyła oczy ze zdumienia. - Skłamałeś? To znaczy, że moneta naprawdę okazała się... 6-LuisBamavelt... 81 - Tak. - Sięgnął pod koszulę i wyciągnął amulet. Sądził, że będzie rozgrzany do czerwoności, ale moneta była chłodna w dotyku i wyglądała tak samo zwyczajnie jak zawsze. Teraz, kiedy powiedział jej o najważniejszej sprawie, zauważył, że może mówić swobodniej. Opowiedział Ri-cie o walce z Woodym i niekontrolowanym ciosie, o pocztówce, kartce leżącej na ulicy i postaci pod latarnią. Słowa same płynęły z jego ust. Mówił coraz szybciej, aż wreszcie nie miał już nic do dodania. Rita słuchała go w milczeniu, od czasu do czasu kiwając głową. - Nie sądzisz, że powinniśmy powiedzieć o tym twojemu wujkowi i pani Zimmermann? Oni znają się na takich rzeczach - odezwała się, gdy skończył mówić. Luis się przestraszył. - O nie, Rito! Tylko nie to! Wujek by się wściekł. Krzyczałby... Nie wiem, co by wymyślili! Zabronili mi mieszać się w sprawy związane z czarami! Nic im nie mów, proszę! Rita krótko znała Luisa, ale wiedziała, jak bardzo boi się, że ktoś na niego nakrzyczy. Bal się nawet wtedy, gdy nie zrobił nic złego. Poza tym naprawdę nie miała pojęcia, jak zareaguje Jonatan. Może straci panowanie nad sobą? Wzruszyła więc ramionami i powiedziała: - Dobrze! Nie powiemy im. Ale powinieneś dać mi tę przeklętą monetę. Wrzucę ją do ścieku. Luis się zawahał. Zagryzł wargi. - Może dałoby się... gdzieś ją schować na jakiś czas? Nigdy nie wiadomo... Jak dorosnę, mógłbym coś zrobić... 82 Rita spojrzała na niego znad okularów. - Polecieć na Księżyc, co? Daj spokój! Przestań się wygłupiać. Po prostu chcesz ją zatrzymać. Dawaj ją tu. -Wyciągnęła rękę. Twarz Luisa nagle zrobiła się zacięta. Schował amulet pod koszulę. - Nie. Rita patrzyła na niego przez chwilę. Zdjęła okulary, włożyła je do futerału i schowała do kieszeni. Skoczyła na Luisa niespodziewanie i szybkim ruchem złapała łańcuszek. Chłopiec również go chwycił i ciągnął w dół, żeby nie mogła go zdjąć. Bronił się dzielnie. Rita była zdumiona jego siłą. Kiedyś bawili się w indiańskie zapasy i wygrała z łatwością. Teraz było inaczej. Kotłowali się po całej bibliotece, a ich twarze poczerwieniały z wysiłku. Siłowali się w milczeniu. W pewnej chwili Rita mocno szarpnęła i wyrwała łańcuszek z rąk Luisa. Luis wrzasnął dziko i skoczył ku niej. Machnął ręką i zadrapał ją w policzek. Pojawiła się krew. Rita stała na środku pokoju, głośno dysząc. W jednej ręce trzymała łańcuszek z amuletem, drugą dotykała dziwnie wilgotnego policzka. Teraz, bez amuletu, Luis miał wrażenie, że został wyrwany ze snu. Zamrugał oczami i gapił się na Ritę czerwony ze wstydu. Łzy napłynęły mu do oczu. - Przepraszam! Nie chciałem. Nie chciałem... -Tylko tyle mógł z siebie wykrztusić. W tym momencie drzwi do biblioteki odsunęły się i stanął w nich wuj Jonatan. 83 - Co się tu dzieje? Usłyszałem krzyk i myślałem, że kogoś mordują! Rita szybko schowała amulet do kieszeni dżinsów. - Nic takiego, proszę pana. Tylko Luis pożyczył ode mnie kapitański pierścień do odkrywania tajemnic i trzyma go bardzo długo. Dlatego się pobiliśmy. Rita uniosła głowę i Jonatan zauważył, że ma zakrwawiony policzek. - Co to ma być? Czy to sprawka Luisa? Wujek odwrócił się do chłopca i już miał go zbesztać, ale wtrąciła się Rita: - Nie, to nie tak, jak pan myśli. Ja... zadrapałam się oprawką okularów
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Potajemnie ująłem dłoń Helen...
- Zreszt niech i tak bdzie, to tBumaczenie nikomu nie szkodzi, a mnie zwalnia od odpowiedzi na niezbyt mdre pytania
- Jesteśmy bezpieczni...
- Eugen Blomberg...
- - Bob, spróbujmy pomóc sobie nawzajem - zaproponował...
- Zrzucam ja kożuch, bo zgrzało, w ko- 172 szuli robię...
- Wyszydziłem kiedyś kawiarnię „Swann", że wywiesza napis „Lokal aryjski" i jednocześnie nie rezygnuje z nazwy kawiarni, co więcej pomieszcza na cennikach cytatę z Prousta,...
- Pod wpływem „mistycznej tęsknoty” Perełka aż trzy miesiące rewanżowała się za prezencik, ale oczywiście o oddaniu skradzionego nie było mowy...
- W tejże chwili ciężkie ciało zwaliło się nań i krew zalała mu oblicze...
- W t y m czasie iluzjonista zmienia ubranie, zakuwa siÄ™ w kajdanki i wchodzi do worka...