Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Mia³a dwie doby na rozpoznanie, sporz¹dzenie planu i opracowanie harmonogramu. Zreszt¹ nie by³o poœpiechu. Wszystko w swoim czasie. Przypuszcza³a, ¿e tydzieñ w zupe³noœci jej wystarczy. Piec by³ pusty. Czeka³. W czwartek rano kilka minut po ósmej grupa œledcza stawi³a siê w sali zebrañ. Wallander zaprosi³ równie¿ Pera Akesona. Mia³ zaczynaæ, kiedy zauwa¿y³, ¿e jednej osoby brakuje. - A gdzie jest Svedberg? - spyta³, zdziwiony. - By³ i wyszed³ - poinformowa³ Martinsson. - W nocy ktoœ zosta³ napadniêty w szpitalu. Mówi³, ¿e powinien szybko wróciæ. Wallander mia³ jakieœ mêtne skojarzenia zwi¹zane ze Svedbergiem i ze szpitalem. - To potwierdza³oby koniecznoœæ zaanga¿owania wiêkszej liczby osób - stwierdzi³ Per Akeson. - Niestety, nie mo¿emy z tym d³u¿ej zwlekaæ. Wallander wiedzia³, o co mu chodzi. Nie pierwszy raz on i Per Akeson ró¿nili siê w kwestii dodatkowych posi³ków. - Rozwa¿ymy to na koñcu - zdecydowa³. - Tymczasem skupmy siê na tym, co siê ostatnio wydarzy³o w tym zagmatwanym œledztwie. - Kilka razy dzwonili ze Sztokholmu - powiedzia³a Lisa Holgersson. - Nie muszê chyba mówiæ, kto. Te brutalne zabójstwa Ÿle wp³ywaj¹ na wizerunek sympatycznych policjantów z prowincji. Weso³oœæ przemieszana z rezygnacj¹. Nikt nie skomentowa³ rewelacji Lisy Holgersson. Martinsson g³oœno ziewn¹³. - Wszyscy jesteœmy zmêczeni - zareagowa³ Wallander. -Brak snu to nasze przekleñstwo. Przynajmniej okresowo... 210 W tym momencie otworzy³y siê drzwi. Wszed³ Nyberg i przykuœtyka³ do sto³u. Wallander wiedzia³, ¿e kontaktowa³ siê telefonicznie z laboratorium kryminalistycznym w Linkópingu. - Jak noga? - spyta³. - Lepsze to ni¿ tajlandzkie pale bambusowe. Wallander popatrzy³ na niego badawczo. - Wiemy, ¿e s¹ z Tajlandii? - Wiemy. Za poœrednictwem domu handlowego w Bremie importujemy bambusowe wêdki i taki¿ materia³ do wystroju wnêtrz. Rozmawia³em z ichnim przedstawicielem na Szwecjê. Rocznie sprowadza siê ponad sto tysiêcy takich dr¹gów. Nie do koñca wiadomo, sk¹d. Ale w Linkópingu zaoferowali pomoc w ustaleniu, od kiedy u nas s¹. Bambus nadaje siê do eksportu po iluœ tam latach. Wallander skin¹³ g³ow¹. - Coœ jeszcze? - W sprawie Erikssona czy Runfeldta? - Jednego i drugiego. Nyberg otworzy³ notatnik. - Deski z k³adki zosta³y kupione w markecie budowlanym w Ystadzie. Nie wiem, czy to powód do radoœci. Na miejscu zbrodni nie ma nic, co by nas ewentualnie mog³o zadowoliæ. Morderca przypuszczalnie skorzysta³ z leœnej drogi za pagórkiem z ptasi¹ wie¿¹. Jeœli przyjecha³ samochodem. Co wydaje siê prawdopodobne. Zrobiliœmy odciski wszystkich opon. Ale miejsce zbrodni wysprz¹tano do czysta. - A dom? - Problem polega na tym, ¿e nie wiemy, czego szukaæ. Niby wszystko jest w porz¹dku. W³amanie, które denat zg³osi³ rok temu, jest jednym wielkim znakiem zapytania. Na odnotowanie mo¿e jedynie zas³ugiwaæ fakt, ¿e przed kilkoma miesi¹cami Holger Eriksson zamontowa³ dwa dodatkowe zamki. 211 - Co mo¿e œwiadczyæ o tym, ¿e siê ba³ - skomentowa³ Wallander. - Myœla³em o tym - przyzna³ Nyberg. - Ale okazuje siê, ¿e wszyscy funduj¹ sobie dodatkowe zamki. Nasta³y czasy drzwi przeciwpancernych. Wallander popatrzy³ po kolegach. - Co mówi¹ s¹siedzi? - spyta³. - Jaki by³ Holger Eriksson? Kto mia³by powód, ¿eby go zabiæ? Harald Berggren? Musimy siê nad tym zastanowiæ. Potem Wallander bêdzie wspomina³ to zebranie jako niekoñcz¹c¹ siê wspinaczkê. Ka¿dy przedstawi³ rezultaty swoich dokonañ i rozstali siê ze œwiadomoœci¹, ¿e do prze³omu daleko. Holger Eriksson jawi³ siê jako nieosi¹galny szczyt. Ledwie do czegoœ siê dokopali, to coœ okazywa³o siê pustk¹. Stok siê wyd³u¿a³, ros³a stromizna. Nikt nic nie widzia³, nikt nie zna³ sprzedawcy samochodów, mi³oœnika ptaków i poety. Wallander zacz¹³ dojrzewaæ do konkluzji, ¿e siê pomyli³. Holger Eriksson przypadkiem trafi³ na przypadkowego mordercê zabijaj¹cego dla czystej przyjemnoœci, który przypadkiem upatrzy³ sobie jego rów i podpi³owa³ mu k³adkê. Ale w g³êbi duszy w to nie wierzy³. Sprawca przekazywa³ precyzyjne komunikaty, pozby³ siê Holgera Erikssona z wiadom¹ sobie logik¹ i konsekwencj¹. Jak¹? Tego nie wiedzia³. Kiedy Svedberg wróci³ ze szpitala, utknêli w martwym punkcie. PóŸniej Wallander uzna³, ¿e wybawi³ ich z opresji. Bo kiedy usiad³ przy stole i po d³u¿szej chwili uda³o mu siê wreszcie uporz¹dkowaæ notatki, mieli wra¿enie, ¿e drzwi œledztwa zaczynaj¹ siê uchylaæ. Na wstêpie Svedberg przeprosi³ za spóŸnienie i Wallan-derowi nie wypada³o nie spytaæ, co siê sta³o w szpitalu. - To bardzo dziwne - odpar³ Svedberg. - Tu¿ przed trzeci¹ w nocy na oddziale po³o¿niczym pojawi³a siê pielêgniarka. Po³o¿na Ylva Brink, moja kuzynka, mia³a akurat dy¿ur. Poniewa¿ nie rozpozna³a pielêgniarki, chcia³a siê dowiedzieæ, co i jak. I wtedy oberwa³a czymœ w rodzaju kastetu. Kiedy odzyska³a przytomnoœæ, pielêgniarki ju¿ nie by³o. Zrobi³o siê 212 potworne zamieszanie. Nikt nie mia³ pojêcia, co robi³a na ich oddziale ta obca kobieta. Nie widzia³a jej ani jedna pacjentka. Rozmawia³em z personelem. Wszystkie panie by³y, rzecz jasna, zszokowane. - A co z twoj¹ kuzynk¹? - spyta³ Wallander. - Dozna³a wstrz¹su mózgu. Wallander zamierza³ wróciæ do Holgera Erikssona, ale Svedberg mu w tym przeszkodzi³. - Co dziwniejsze - powiedzia³, nerwowo drapi¹c siê po ³ysinie - ta pielêgniarka ju¿ tam raz by³a. Tydzieñ temu. Ylva akurat mia³a wtedy dy¿ur. I jest pewna, ¿e to ta sama kobieta udawa³a pielêgniarkê. Wallander zmarszczy³ czo³o. Nareszcie sobie przypomnia³ o zapiskach Svedberga, które od tygodnia le¿a³y na jego biurku. - Tydzieñ temu rozmawia³eœ z Ylv¹ Brink i zrobi³eœ notatki. - Ale je wyrzuci³em, bo nic takiego siê nie sta³o i uzna³em, ¿e nie ma siê czym przejmowaæ. Mamy przecie¿ wa¿niejsze sprawy. - To bardzo nieprzyjemne - odezwa³a siê Ann-Britt Hóglund. - Fa³szywa pielêgniarka chodzi noc¹ po oddziale po³o¿niczym i nie waha siê u¿yæ przemocy. Coœ w tym musi byæ. - Kuzynka nieŸle j¹ opisa³a. Jest dobrze zbudowana i bardzo silna. Wallander nie wspomnia³, ¿e ma zapiski Svedberga na swoim biurku. - To dziwne - przyzna³. - Jakie kroki podejmie szpital? - Na razie zatrudni¹ firmê ochroniarsk¹ i zobacz¹, czy fa³szywa pielêgniarka znowu siê pojawi. Zostawili wydarzenia ostatniej nocy. Wallander patrzy³ na Svedberga przygnêbiony, przekonany, ¿e dodatkowo spotêguje siê wra¿enie, ¿e œledztwo stoi w miejscu. Ale siê Pomyli³. Svedberg mia³ nowe wiadomoœci. 213 - W zesz³ym tygodniu rozmawia³em z by³ym pracownikiem Holgera Erikssona - zacz¹³. - Nazywa siê Turê Karlhammar, ma siedemdziesi¹t trzy lata i mieszka w Svarte. Napisa³em raport, mo¿e czytaliœcie. Przesz³o trzydzieœci lat sprzedawa³ samochody u Holgera Erikssona. Ubolewa³ nad tym, co siê sta³o. Twierdzi³, ¿e o Holgerze Erikssonie nie mo¿na powiedzieæ z³ego s³owa
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- s,tkie war twy - od kapitalistycznego przed si'biorcy do robotnika - s† sobie wzajemnie potrzebne...
- Nawet nie zauważycie, że wyjechałam...
- I rzeczywiście początek pieśni dał wrażenie wielkiej mocy...
- Szybko pięła się w górę, a tamci za nią...
- Więcej zwolenników pozyskiwała jednak u nas francusko-szwajcarska sekta Kalwina, ale szerzyły się też wszelkie inne...
- - Sobusiu, nie rób nam tego
- Podczas tych lat Abel pięć razy w tygodniu ślęczał po południu nad książkami na Uniwersytecie Columbia, a gdy tylko skończył sprzątać po kolacji, czytał do późna w...
- Koncert pędzi już pełną parą i równie dobrze obejdzie się bez niego...
- Będąc już przy sprawach finansowych,które z pewnością wszystkich zaciekawią,muszę zdecydowanie stwierdzić,że korzyści z tych pieniędzy miała zaledwie nieliczna grupa...
- Wpatrywała się w miejsce, w którym stał, a potem pobiegła korytarzem...