Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Jedynie najwybitniejszy historyk tego pokolenia, Julian Bar-toszewicz, miał za sobą ukończone studia w Petersburgu. Konrad Górski, wojskowy, który na emeryturze zajĄł się pionierskimi badaniami z zakresu historii wojskowości, miał nie ukończone studia matematyczne w Kijowie i Akademię Sztabu Generalnego w Petersburgu. Aleksander Jabłonowski studiował różne kierunki w Kijowie, Dorpacie, Berlinie, Paryżu, Pradze i Wiedniu, ale studia te przypominają wielce wojażowanie zamożnego szlachcica. Arystokrata A. Przezdziec-ki studiował ponoć rok w Berlinie, ale o żadnych dyplomach nie było oczywista mowy. J. T. Lubomirski miałj jako jedyne wykształcenie petersburski Korpus Paziówf i Liceum Aleksandrowskie. Historycy tego pokolenia studiowali na ogół znacznie mniej niż pokolenia po-przedniego; gdy po powstaniu listopadowym brakło uczelni w kraju, kierowano się do Rosji (Petersburg, Kijów), mniej jeżdżono na Zachód, ale już nie tylko do Niemiec. Charakterystyczne, że w tej generacji zmienia się nieco społeczna formacja historyków: do szlachty, zwłaszcza zdeklasowanej (Sobieszczański, Bar-282 toszewicz), dochodzą przedstawiciele arystokracji oraz mieszczaństwa. Pokolenie historyków urodzonych między 1830 a 1850 r., do którego należą wszyscy (z wyjątkiem urodzonego rok później Smoleńskiego) przedstawiciele warszawskiej szkoły historycznej, było już znacznie lepiej wykształcone: z 21 osób tylko trzy nie miały wyższych studiów, przy czym jedna z nich otarła się o uniwersytet jako wolny słuchacz (Justyn Feliks Gajsler). Należy podkreślić, że studia te odbywały się albo — jedynie dla roczników 1839 - 1849 — w Szkole Głównej Warszawskiej, albo za granicą; uniwersytet krakowski odnotowujemy tylko w jednym wypadku. Z uczelni zagranicznych wchodziły w rachubę przede wszystkim uniwersytety rosyjskie — petersburski (S. Laguna, A. Okolski, A. Pawiński) i moskiewski (T. Korzon, J. Karłowicz, A. Okolski). Podobnie jak dawniej w drodze z Rosji na Zachód zatrzymywano się niekiedy na studiach w Dorpacie (A. Pawiński). Podążano zwłaszcza do uniwersytetów niemieckich — w Berlinie (J. K. Plebański, T. Dydyński, J. Karłowicz, S. Krzemiński, A. Rembowski), we Wrocławiu (J. K. Plebański, T. Dydyński), w Getyndze (A. Pawiński), Lipsku (H. Goldberg, A. Swiętochowski), Jenie (A. Okolski), Erlangen (J. F. Gajsler). Znacznie rzadziej i na krócej docierano do uniwersytetów w Paryżu (S. Krzemiński, A. Okolski, J. Karłowicz) i Londynie (A. Okolski). Karłowicz studiował ponadto muzykę w Konserwatorium Brukselskim. Z 19 osób mających wyższe studia (nie licząc Gajslera), tylko 8 osób studiowało na jednej uczelni (S. Laguna, T. Korzon, A. Kraushar, E. Swie-żawski, W. Przyborowski, S. Czarnowski, E. Bogusławski, K. Dunin), przy czym w 5 wypadkach była to Szkoła Główna, w dwóch uniwersytety petersburski i moskiewski, w jednym warszawski. Aż 11 osób z 19 283 studiowało więcej niż na jednej uczelni, z czego dziewięć na uniwersytetach niemieckich. W odróżnieniu od poprzedniej generacji były to na ogół poważne studia, wieńczone dyplomami. Część osób, które na dłużej bądź krócej poświęciły się historii, zadowalała się dyplomami niższego stopnia — ukończenia studiów bądź magisterskimi (magisterium Szkoły Głównej uzyskali: A. Kraushar, S. Czarnowski, E. Bogusławski, W. Przybór owski (?), E. Swieżawski; Uniwersytetu Warszawskiego: K. Dunin, potem W. Smoleński), wiele jednak osób sięgało po tytuły kandydackie na uniwersytetach rosyjskich (S. Laguna, T. Korzon, I. Radliński, J. Kar-łowicz) czy doktorskie na niemieckich (J. K. Plebański — Berlin, T. Dydyński — Heidelberg, J. Kar łowicz — Berlin, A. Okolski — Jena, A. Pawiński — Getynga, H. Goldberg — Lipsk, A. Rembowski — Heidelberg, A. Swiętochowski — Lipsk). Ci, którzy — jak np. historyk prawa T. Dydyński czy A. Pawiński — pragnęli po 1863 r. kontynuować karierą naukową w wyższym szkolnictwie rosyjskim w Polsce, pomimo przeprowadzonych w Szkole Głównej habilitacji musieli się dodatkowo poddać w Rosji przewodowi doktorskiemu. Chociaż posiadanie doktoratu czy innego odpowiedniego stopnia bądź tytułu naukowego nie miało wówczas większego znaczenia przy podejmowaniu pracy naukowej w dziedzinie historii, bowiem ta w warunkach zaboru rosyjskiego nie była zinstytucjonalizowana i stała się prywatną sprawą każdego badacza, nie ulega wątpliwości, że historycy, którzy go uzyskali, reprezentowali na ogół wyższy poziom badań. Wyjątkiem jest tu W. Smoleński. Wśród historyków warszawskich omawianej generacji w porównaniu z poprzednią wzrosła liczba osób o wykształceniu prawniczym. Na dziewiętnastu, którzy <łdbyli wyższe studia, 9 było z kierunku studiów praw- 284 nikami, 7 historykami, przy czym jeden z tych ostatnich (Pawiński) początkowo studiował prawo