Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

A i pożegnać pana Gosiewskiego mi wypada... Sądzę wszakże, że za dwa dni będziemy mogli stąd odej×ć. Uradowany Trojan poderwał się na nogi. Koncentrację oddziałów hetman przeniósł do Białej, skąd pod koniec wrze×nia, kierując się na Wiaźmę i Możajsk, ruszył na Moskwę. Szczupłe prowadził siły, dalekie od tych, jakie przewidywał. Szedł bowiem z niespełna czterema tysiącami, i to tylko samej jazdy. W Wiaźmie spotkało go poselstwo na warszawski sejm wysłane przez moskiewską załogę, jak wyszło wnet na jaw, za podjudzeniem Strusia. Poselstwo to składało się z kilku dowódców i towarzyszy husarskich, między innymi jechał Marcin Kazanowski, Jerzy Trojan, Piotr Borkowski, dowódca piechoty. Mieli żądać wypłaty zaległego żołdu, i to nie później jak szóstego stycznia następnego roku, pod groźbą zawiązania konfederacji i opuszczenia Moskwy. Daremnie pan Chodkiewicz molestował i namawiał, by poniechali zamierzonej misji. Posłowie w odpowiedzi stwierdzili, że przyjąwszy mandaty nie mogą samowolnie odstąpić od powierzonego im zadania. Aby powiadomić pana Gosiewskiego o swym rychłym przybyciu, hetman wysłał przodem pana Wąsowicza w pięćdziesiąt koni. Lecz na ten szczupły oddział wnet napadła grupa partyzantów, i to w tak przeważającej sile, że panu Wąsowiczowi zaledwie w kilka koni udało się wyj×ć z opresji i przedostać do Moskwy. Podobny zresztą los spotkał i pana Maszkiewicza, który z kolei wyszedł z Kremla, by powitać hetmana. Został rozbity, stracił cały swój dobytek i jak potem pisał w swoich pamiętnikach, pozostała mu tylko jedna kobyła. Hetman ciągnął jednak nie nagabywany, dotarł do Możajska, po czym szóstego października przybył pod Moskwę, stając obozem przy Nowodiewiczym Monasterze. Jeszcze pier×cień oblężenia nie zacisnął się całkowicie, choć nadciągnęła już czę×ć wojsk kniazia Pożarskiego, stał Trubecki ze swymi pułkami i Kozacy Zaruckiego. Reszta znajdowała się na terenie kraju chroniąc go przed najazdami rozbójniczych watah, a zwłaszcza przed drapieżcą, który przywarował w Starodubiu. O zaopatrzenie formujących się oddziałów zabiegał niestrudzony Koźma Minin, teraz starosta ziemski, poborca danin i podatków jak i główny skarbnik całego ruchu. Trubecki za× zajął się przede wszystkim umacnianiem własnych pozycji, a więc kopaniem rowów, okopów, sypaniem wałów, stawianiem barykad i gródków, otoczonych palisadą punktów oporu. Nie mając jednak należytego rozeznania co do sił przybyłej oblężonym pomocy, nie wszczynał działań zaczepnych, czując zresztą respekt przed niepokonaną jazdą polską. Toteż Chodkiewicz bez trudno×ci zjechał na Kreml, gdzie wszczął rozmowy z dowódcami, przede wszystkim z panem Gosiewskim. Od razu też dostrzegł upadek dyscypliny w×ród całej załogi. íołnierz bowiem, pozostawiony bez pieniędzy, był zmuszony do zdobywania żywno×ci chociażby gwałtem, więc przestawał liczyć się z rygorami służby. W tych warunkach wszelka surowo×ć mogła doprowadzić do otwartego buntu. Ta obawa hamowała głównie pana Gosiewskiego, zmuszając go do folgowania winnym nieraz i poważnych przestępstw, co w rezultacie powodowało coraz większy rozkład dyscypliny. Początkowo brać żołnierska gromko witała hetmana, leciały w górę czapki, grzmiały radosne okrzyki, huczały pistoletowe strzały. Ale już na drugi dzień, kiedy dowiedziano się, że oczekiwanego żołdu hetman nie przywiózł, a siły miał ×miesznie małe wobec masy oblegających wojsk, a do tego jeszcze bez piechoty, początkowy entuzjazm szybko przygasł. Widząc beznadziejno×ć swoich wysiłków w zaprowadzeniu jakiego takiego ładu i dostrzegając jątrzenia wrogich sobie dowódców, hetman, rozgoryczony, opu×cił Kreml i powrócił do swego obozu. Przekonał się wszakże, że i tam dotarły kremlowskie zarazki, bo zaczęły odzywać się głosy judzące do ostrzejszego domagania się żołdu. Szybko się z tym jednak uporał rugując malkontentów z chorągwi. Będąc za× człowiekiem wielkiej energii i jako Litwin upartym, nie umiejąc ponadto stać bezczynnie, postanowił przekonać się o sile przeciwnika. Wyszedł więc z obozu i ustawił wojsko do bitwy. Chorągwie rozciągnęły się na polach nie opodal monasteru. Na widok występujących do bitwy wojsk wysunęły się ze stanowisk ruskich sotnie kozackie Zaruckiego i także uformowały bojową linię. Wyjechali przed nią pojedynczy jeźdźcy, co ochotnie zostało przyjęte przez polskie rycerstwo jako zaproszenie do przedbitewnych pojedynków. Jakoż spotkali się ze sobą wojownicy na ×rodku pola, okrążając się końmi i błyskając uniesionymi szablami. Wkrótce jdank coraz mniej chętnych wysuwało się z szeregów kozackich, gdyż mało któremu udało się pokonać polskiego przeciwnika. Biegło×ć Lachów we władaniu bronią i koniem okazywała się zbyt wyraźna, by sprawdzać ją na własnej skórze. Harce wnet więc wygasły i zaraz potem ruszyła husaria