Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

- Następnym razem pij własne mleko - powiedział duch matki w krowie. - Wydoiłaś mnie do ostatniej kropli. Mała kotka znalazła się w pobliżu. Duch matki wszedł w kotkę. - Trzeba ci uczesać włosy - powiedziała kotka. - Połóż się. Kotka rozczesywała jej poszarpane kudły sprytnymi łapkami, aż włosy spalonego dziecka opadły pięknie na ramiona, ale przedtem były tak splątane i skołtunione, że kotka miała wszystkie pazurki powyrywane, nim skończyła. - Następnym razem sama się uczesz - powiedziała kotka. - Okaleczyłaś mnie. Spalone dziecko było czyste i uczesane, ale zupełnie nagie. Na jabłoni usiadł ptak. Duch matki opuścił kotkę i wszedł w ptaka. Ptak przekłuł sobie pierś własnym dziobem. Krew spłynęła na spalone dziecko pod drzewem. Rozlała mu się po ramionach, okryła z przodu i z tyłu. Kiedy ptak nie miał już krwi, spalone dziecko otrzymało czerwoną jedwabną suknię. - Następnym razem sama sobie zrób suknię - powiedział ptak. - Ja mam dosyć tej jatki. Spalone dziecko wróciło do kuchni i ukazało się mężczyźnie. Nie była już spalona, była piękna. Mężczyzna przestał patrzeć na macochę i popatrzył na dziewczynę. - Chodź ze mną do mojego domu, a twoja macocha niech zostanie i wygarnia popiół - powiedział jej i odeszli razem. Dał jej dom i pieniądze. Powiodło jej się. 3. PRZECHODNIA ODZIEŻ Macocha wzięła rozpalony pogrzebacz i sparzyła twarz sieroty, ponieważ ta nie wygarnęła popiołu. Dziewczyna poszła na grób matki. Matka odezwała się z ziemi: - Musi padać deszcz. Albo śnieg. Chyba że dziś wieczór jest obfita rosa. - Nie pada deszcz, nie pada śnieg, jest za wcześnie na rosę. Moje łzy padają na twój grób, matko. Zmarła kobieta czekała na nadejście nocy. Wtedy wydostała się z grobu i przyszła do domu. Macocha spała na puchowym łożu, ale spalone dziecko spało w palenisku pośród popiołów. Kiedy zmarła kobieta pocałowała dziewczynę, blizna znikła. Dziewczyna się obudziła. Zmarła kobieta dała jej czerwone suknię. - Nosiłam ją, kiedy byłam w twoim wieku. Dziewczyna włożyła czerwoną suknię. Zmarła kobieta wyjęła sobie robaki z oczodołów; zamieniły się w klejnoty. Dziewczyna włożyła brylantowy pierścionek. Poszły razem na grób. - Wejdź do mojej trumny. - Nie - powiedziała dziewczyna. Przeszedł ją dreszcz. - Ja weszłam do trumny mojej matki, kiedy byłam w twoim wieku. Dziewczyna weszła do trumny, choć myślała, że oznacza to dla niej śmierć. Trumna zmieniła się w karetę z końmi. Konie biły kopytami, nie mogąc się doczekać, żeby ruszyć. - Jedź i szukaj swojego szczęścia, kochanie. Tytuł oryginału: Ashputtle or the Mother's Ghost. Pierwodruk w Virago Books of Ghost Stones, Virago, 1987, następnie publikacja w zbiorze American Ghosts and Old World Wonders, wyd. cyt. 1 Bohaterka popularnej baśni, będącej tu przedmiotem dekonstrukcji, jest bardziej znana w Anglii jako Cinderella, w Polsce zaś jako Kopciuszek. Inne polskie wersje jej imienia to Smotrucha i Smolipupka. Idee Angeli Carter zostały wykorzystane w inscenizacji jednego z londyńskich teatrów. 2 Większość cytatów i odniesień do oryginalnego tekstu Kopciuszka podaję w przekładzie M. Tarnawskiego, Baśnie braci Grimm, LSW, 1983. ALICJA W PRADZE, CZYLI GABINET OSOBLIWOŚCI Poniższy tekst jest wyrazem uznania dla Jana Svankmajera, animatora Pragi, i dla jego filmu o Alicji1 Była raz zima w mieście Praga. Napis na drzwiach gabinetu osobliwości głosi: „Wstęp wzbroniony”. W środku, ach w środku, przyjdźcie i zobaczcie! Słynny doktor Dee2. Słynny doktor Dee, do złudzenia przypominający świętego Mikołaja z powodu długiej, białej brody i policzków rumianych jak jabłka, wpatruje się w swój kryształ, tę przerażającą kulę, która zawiera wszystko, co jest albo było, albo kiedykolwiek będzie. Okrągły globus z pełnego szkła daje złudzenie nieważkości, ponieważ widać przezeń na wskroś, a zakładamy fałszywie, że przezroczystość jest równoznaczna z lekkością, że to, przez co przechodzi światło, nie może istnieć, zatem musi być pozbawione ciężaru. W rzeczywistości kryształowa kula doktora Dee jest dostatecznie ciężka, by zadać nią potężny cios, i pomocnik doktora Ned Kelly, człowiek w Żelaznej Masce, często waży kryształ w dłoni albo przerzuca go z ręki do ręki, rozmyślając nad kruchością wydrążonej kości - czaszki swego pana, pochylonej niebacznie nad jakimś tomem. Ned Kelly oskarżyłby o morderstwo anioły