Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Jednak widzc niepokój w oczach Adama, straciB ochot na dalsze |arty. - No dobrze. Twoja siostra zostaBa wychBostana. - Co? - krzyknB Adam, zrywajc si na równe nogi. - ChBosta? - powtórzyBa gBucho Rayna. - Dlaczego, Hamilu? - Usidz, panie. Nic jej nie bdzie. Wyglda na to, |e zaatakowaBa Kamala w haremie w obecno[ci stra|y. Zamiast j zabi, tak jak by tego oczekiwano, kazaB j wychBosta. - ZatBuk tego drania - powiedziaB Adam, zaciskajc pi[ci. - Dlaczego - spytaBa Rayna, kBadc dBoD na ramieniu Adama. - Arabella zrobiBa co[ takiego? Hamil odwróciB si do dziewczyny, która wpatrywaBa si w niego z powag. A potem bez ogródek powiedziaB do Adama: - Kamal posiadB twoj siostr, panie. Mój czBowiek nie dowiedziaB si szczegóBów, ale wyglda na to, |e mu si opieraBa, ubli|aBa mu, a raz nawet spróbowaBa go zabi. Wszystko po to, by uratowa rodziców, jak mniemam. Jednak musiaBa pój[ z nim do Bó|ka z wBasnej woli. Mój przyrodni brat nigdy by nie wziB kobiety siB. Twarz Adama byBa [miertelnie biaBa w delikatnym [wietle ognia. - Bdzie musiaB odpowiedzie za to wszystko, Hamilu - odezwaB si ju| spokojniej. 295 " Tak. Na to wyglda. Kamal przerwaB chBost. - Mo|e - powiedziaB ostro Adam - baB si, |e ona umrze. To jego przynta. - Nie sdz - odparB Hamil. OdwróciB si nagle, sByszc jaki[ haBas niedaleko ogniska. - Szybko, Ray-no - powiedziaB - naBó| czapk. Nikt, poza moim kapitanem, Borollem, nie wie, |e jeste[ kobiet. Nie wszyscy moi ludzie s godni zaufania. Rayna rozejrzaBa si i szybko schowaBa wBosy pod czapk. - Zawsze trzymaj si blisko mnie albo lorda St. Ivesa - cignB Hamil - dopóki wszystko nie zostanie zaBatwione. Niektórzy ludzie nie s zbyt lojalni. I musz przyzna, |e mo|esz by pokus dla ka|dego m|czyzny. - Tak samo, jak moja siostra - powiedziaB Adam, bardziej do siebie ni| do Hamila czy Rayny. - Nie spuszcz jej z oczu - dodaB. WstaB i zaczB przechadza si wokóB ognia. - Musimy stan przed twoim bratem, Hamilu. Nie mog pozwoli na to, by moja siostra dBu|ej cierpiaBa. - Jeszcze nie, mój panie. Jeszcze nie. Jego matka, hrabina, jeszcze nie przybyBa. Co wicej, nie mog wej[ do paBacu i spotka si z Kamalem potajemnie. WokóB niego jest wicej stra|y i niewolników, ni| mo|esz sobie wyobrazi. - Do cholery - warknB Adam. - Twoim szpiegom jako[ udaBo si dosta do paBacu. Nie mog dBu|ej czeka, nie wiedzc co si z ni stanie! - Mój panie - odparB Hamil - twoja siostra przez jaki[ czas nie bdzie w stanie zrobi niczego nierozwa|nego. Teraz wraca do zdrowia i jest bezpieczna. Musimy czeka. - Czeka na co? A| przybdzie mój ojciec? A| Kamal zamorduje moj siostr? 296 - Nie. Poczekamy, a| Kamal opu[ci paBac. Znany jest z tego, |e pojawia si w Oranie, w[ród ludzi. Bd szybciej dziaBa, gdy wyjedzie. W powietrzu czuBo si przemoc i Rayna powiedziaBa szybko: - Hamilu, w jednej chwili przedstawiasz swojego przyrodniego brata jako zdrajc, a w drugiej jako czBowieka honoru. - To chyba prawda - westchnB Hamil. - Targaj mn wtpliwo[ci. PrzysigBbym na wszystko, |e nie pragnB mojej wBadzy ani pozycji. Widzisz, ksztaBciB si w Europie i zastanawiaBem si, czy kiedykolwiek wróci do Oranu