Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Dobrze mieć koszulę z długimi rękawami i maczetę. Wraz z Craigiem wyznaczyliśmy linię przekrojów i zaczęliśmy metodyczne poszukiwania. Po każdym piśnięciu detektora zaczynaliśmy kopać w ziemi. Zabraliśmy w tym celu kilof i łopatę. Wystraszyliśmy jakiegoś włóczęgę. Uciekał jak jeleń wystraszony przez niedźwiedzia. Zostawił nawet swoje tekturowe pudło. Przesunąłem je na bok i sprawdziłem ziemię pod nim - nic. Robiło się gorąco. Craig i ja pociliśmy się, ale szukaliśmy dalej. Jakąś godzinę później Craig odkrył żelazną beczkę zagrzebaną w ziemi. Wkrótce potem ja znalazłem stary blok silnika. Zajęło to nam dobrych kilka godzin. Postanowiliśmy odpocząć i zjeść lunch dopiero wówczas, jak odbierzemy Dirka, bo zapewne nie nakarmią go na pokładzie samolotu. Oznaczyliśmy przeszukany teren, zebraliśmy narzędzia i detektor, a następnie wróciliśmy do wynajętego samochodu. Craig cały mokry od potu otworzył bagażnik, wrzucił tam narzędzia i wyjął dwie puszki ciepłego napoju gazowanego. - Napijemy się teraz szampana - powiedział, wręczając mi jedną z puszek. Craig obszedł samochód i otworzył drzwiczki - ze środka buchnęło takie gorąco, że aż mnie zatkało. Kilka minut później jechaliśmy już w stronę dworca lotniczego. Spojrzałem na zegarek. - Mamy tylko tyle czasu, żeby zaparkować i wejść do środka - powiedziałem. Craig ustawił wóz na parkingu i przeszliśmy na drugą stronę ulicy. Ależ było gorąco! Potem drzwi otworzyły się i doszliśmy do hali przylotów. Tutaj było wręcz zimno; Craig do tej pory zaklina się, że widział, jak para bucha mu z ust. I te spojrzenia pasażerów, którzy wysiedli z samolotu! Craig zdawał się ich nie zauważać, gdy szedł, rozglądając się za Dirkiem. A wyglądał rzeczywiście niezwykle. Buciory pokryte miał błotem, spodnie i koszulkę przepocone. W dodatku trząsł się z zimna, jak farmer z Georgii, który po raz pierwszy w życiu pojechał łowić ryby w przerębli. Gdy parł naprzód, tłum rozstępował się przed nim. I oto, z przeciwnej strony nadszedł Dirk. Gdy tylko nas zobaczył, stanął i wybuchnął śmiechem. - Co się stało? - zapytał. - To przez te przeklęte Bliźniacze Siostry - powiedziałem. - Potem opowiemy ci o tym. Te przeklęte Bliźniacze Siostry! Dirk i Craig napracowali się bardziej tylko w 1997 roku, kiedy NUMA szukała w Galvestonie „Invincible’a”. Poszerzyli teraz pierwotny obszar poszukiwań i zbadali okolice kilku pobliskich domów. Kiedy pracują razem, zawsze się wygłupiają. Jeden podbechtuje drugiego. Zaczyna się zazwyczaj od nieszkodliwego komentarza, a potem lawina narasta. A Bliźniacze Siostry doprowadzały ich do szaleństwa. - Nie za zimno ci? - zaczął Dirk, gdy wylądowali sprzęt z bagażnika. - Potrzebna nam tylko woda i paru ludzi do pomocy - powiedział Craig. - Oczywiście - odparł Dirk. - Tego samego potrzeba w piekle. Craig podniósł kilof. - Gdzie ci ochotnicy? - powiedział. Dirk wyjął pozostałe narzędzia i zatrzasnął bagażnik. - Moglibyśmy dać ogłoszenie - powiedział, gdy szli w stronę terenu poszukiwań. - Szukamy paru ludzi, którzy tęsknią za nudą, przerywaną chwilami ekstremalnej niewygody. Masochiści mile widziani - powiedział Craig. - Jeśli twoje hobby to magnetometria, pocenie się i kopanie dziur - NUMA chętnie cię zatrudni. - Czy kiedykolwiek schowałeś coś przed samym sobą, żeby odczuć dreszczyk emocji, gdy później to znajdziesz? Jeśli tak, jesteś w naszym typie. - Będziesz pracował za darmo? - kontynuował Dirk. Craig roześmiał się. Dirk wskazał na rów przy starym wiejskim domu. Zaczęli przesuwać gradiometr tam i z powrotem. Craig obserwował czytnik. - Było ci kiedy tak gorąco, że język ci się spocił? - zapytał Dirk. - Musiałeś kiedy prać swoje rzeczy w zlewie, w motelu? - Bo nie przyjęto ich do pralni automatycznej - dodał Dirk. - Stop - rzekł Craig. - Cofnij się pół metra. Dirk przeskanował teren. - Za małe - powiedział Craig. - Kontynuujemy. - Czy lubisz tłuste żarcie w taniej restauracji? - podjął Dirk. - Czy możesz wyżyć na diecie składającej się z chipsów i ciepłej wody sodowej? Dirk spojrzał na Craiga. - Ten teren jest pustynią magnetyczną. - Nieczuły jak serce dziwki. - Pusty jak koncert Vanilia Ice - dorzucił Dirk. Potrafią tak gadać przez cały czas. Dlatego wolę, żeby pracowali tylko we dwóch. A jeśli jest to niemożliwe, odsuwamy się od nich jak najdalej. Później, tego samego dnia, Dirk złapał dobry odczyt w zagrodzie dla koni. Craig przy piwie przekonał właściciela, żeby pozwolił tu kopać. Ryli twardą ziemię przez prawie całe gorące popołudnie. Znaleźli stare kowadło, zakopane na głębokości 2 metrów. Taki już jest nasz los. Na początku 2001 roku Craig poleciał do Phoenix, mogłem więc kontynuować pisanie tej książki. Po przestudiowaniu akt Bliźniaczych Sióstr znaleźliśmy jeszcze jeden trop. Ciekawe, dokąd nas zaprowadzi. Dirk i Craig mieli jedno życzenie: kiedy NUMA wróci do Teksasu kontynuować poszukiwania, niech to będzie kiedykolwiek, byle nie w sierpniu. Mięczaki. CZĘŚĆ VII „MARY CELESTE” 1 Tajemniczy statek 1872 Kiedy „Mary Celeste” odbiła od nabrzeża nr 50 na East River, nie było powodu, żeby sądzić, że ta podróż będzie się czymkolwiek różnić od jej innych rejsów. Wtorek, piąty dzień listopada 1872 roku, był zimny i szary