Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Edward westchnął. - Prawdopodobnie sam to wiesz, ale tak czy siak muszę cię ostrzec. Miej oko na Caro. W wielu spra- wach całkowicie można na niej polegać, ale nie za- wsze rozpoznaje zagrożenie. Michael pokiwał głową. Elizabeth zagrała ostatnie takty, więc Michael, uśmiechając się uprzejmie jak rasowy polityk, podszedł by się z nią pożegnać. Do Londynu dotarli późnym popołudniem. Było wilgotno i parno; zachodzące słońce odbijało się w oknach, a wysokie kamienne mury oddawały ciepło Był późny czerwiec; stolica wyglądała na wyludnioną, gdyż wiele osób spędzało ciepłe letnie tygodnie w wiejskich rezydencjach. Nawet w parku od czasu do czasu natknąć się można było jedynie na kilka osób, choć miejsce to wyglądało jak zielona oaza. Gdy skręcili w stronę Mayfair16, Michael czuł, że krew szybciej krąży mu w żyłach - bez wątpienia dla-tego, że wracali tam, gdzie zajmowano się polityką i gdzie podejmowano najważniejsze decyzje. Kiedyś powiedział to Caro - politykę miał we krwi. Siedząca obok Michaela Caro zaczęła się wiercić. wyglądać przez okno. Do Michaela nagle dotarło, że 16 Mayfair - modna i droga dzielnica Londynu, zamieszkana głównie przez arystokrację. Caro reaguje na siedzibę rządu z podobną uwagą i napięciem, z podobnym niecierpliwym wyczekiwaniem. Odwróciła się do Michaela. - Gdzie mam cię wysadzić? - A gdzie ty zamierzasz się zatrzymać? - U Angeli, na Bedford Square. - Angela jest w mieście? Caro wciąż się uśmiechała. - Nie, ale w domu jest służba. - Wszyscy, czy tylko niezbędne osoby? - Tylko ci najbardziej potrzebni; jest przecież śro dek lata. Michael zastanawiał się przez chwilę, a potem powiedział: - Myślę, że dla nas - dla nas obojga - byłoby naj-rozsądniej, gdybyśmy zatrzymali się w domu mojego dziadka na Upper Grosvenor Street. - Ale... - Caro wyjrzała przez okienko, gdy powóz zaczął zwalniać, i zobaczyła tabliczkę z nazwą ulicy; właśnie skręcali w Upper Grosvenor Street. Caro ogarnęło przeczucie, że jest nieświadomą wspólniczką wlanego porwania. Spojrzała na Michaela. - Nie możemy ot tak po prostu przyjechać do domu twego dziadka. - Oczywiście, że nie. Dlatego dziś rano posłałem mu wiadomość. Powóz zwolnił i się zatrzymał. - Mieszkam tu, gdy jestem w mieście, a Magnus rzadko wyjeżdża, więc w domu zawsze jest cała służ ba. Uwierz mi, gdy ci powtarzam, że zarówno Ma gnus, jak i cała służba ucieszą się, że tu zostajemy, i to oboje. Caro zmarszczyła brwi. - Mam mieszkać pod dachem twojego dziadka, choć tylko ty i on jesteście w domu? To wbrew zasa dom przyzwoitości. 334 335 - Zapomniałem wspomnieć o Evelyn, kuzynce dziadka. Mieszka z nim i prowadzi mu dom; ma sie- demdziesiąt lat. A poza tym jesteś przecież wdową. Myślę więc, że przyzwoitości stanie się zadość. - Głos Michaela był zdecydowany. - Pomijając już wszystko inne, w tym mieście nie ma ani jednej osoby, która śmiałaby rozgłaszać plotki, jakoby coś niestosownego działo się w domu Magnusa Anstruther-Wetherby'ego. Z tym ostatnim nie można było się spierać. - Zaplanowałeś to. Michael uśmiechnął się i otworzył drzwi powozu. Nie była przekonana, czy to dobry pomysł, ale nie potrafiła znaleźć odpowiednich argumentów, by oprzeć się Michaelowi, podała mu więc dłoń i po-zwoliła, by pomógł jej wysiąść z powozu. Drzwi otworzył kamerdyner potężnej postury, uśmiechając się życzliwie. - Dzień dobry, sir. Witamy w domu. -Dziękuję, Hammer. - Michael wpuścił Caro przodem. - To jest pani Sutcliffe. Zostanie u nas przez jakiś tydzień; w tym czasie mamy do załatwie-nia wiele spraw. - Pani Sutcliffe - przywitał się Hammer, kłaniając się nisko; tak jak on sam był wysoki, tak niski był je- go głos. - Jeśli czegoś będzie pani potrzebowała, wy- starczy zadzwonić. To będzie prawdziwa przyjem- ność móc pani służyć. Caro uśmiechnęła się czarująco. Mimo pewnych obiekcji nie zamierzała niczego po sobie pokazać. - Dziękuję, Hammer. - Caro wskazała na powóz - Obawiam się, że będę musiała obciążyć cię znacz-ną ilością bagażu. - Bagaż zaraz znajdzie się w pani pokoju, mada-me. - Hammer spojrzał na Michaela. - Pani Logan uznała, że Zielony Pokój będzie odpowiedni
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Szukał jednej twarzy, tylko jednej twarzy...
- Tylko dwie szuflady zamknięte były na klucz: dolna szuflada komody oraz szufladka po prawej stronie biurka...
- Powoli wracali do stajni, w której trzymano tylko konie Calhenny’ego, a później Morris szedł do swojego wielkiego domu, a Beau do swojej chaty, gdzie czekała na niego...
- Nawet teraz korzystała tylko z krótkiego urlopu, jakiego udzielił jej dowódca Eskadry Łobuzów do czasu, aż senatorowie Nowej Republiki przestaną żywić niechęć do rycerzy Jedi...
- "Wierzymy mocno - głosiła odezwa - że nie tylko nie ma sprzeczności między nauką i wiarą, ale obie uzupełniają się wzajemnie w ścisłym współdziałaniu, bo wiara odpowiada nam na te...
- Czy nie za dużo zasługi i autorytetu przyznajemy poetom lub pisarzom, kompozytorom lub malarzom, za to tylko, że posiadają dar, którego nie posiadają inni? Z grubsza mówiąc...
- Mamy zatem szybciej z Waszą Książęcą Mością załatwić wszystkie te sprawy, które obecnie nie tylko nie doszły do pożądanego wyniku, ale — zda się — obróciły się nawet na gorsze,...
- Ale ponieważ Zina była na razie ani czarna, ani biała, tylko śpiąca, postanowiono zaczekać do rana, aby w świetle dziennym specjalnie wybrana komisja ustaliła, jakiego koloru...
- Jest tylko rozdrażnienie, najprawdziwsze rozdrażnienie czło- wieka, którego oderwano od bardzo ważnych zajęć dla jakiegoś głup- stwa...
- Zauważył ją tylko w przelocie, potem biegł dalej i spotkał jakąś starszą kobietę w okularach, ona chyba mieszkała gdzieś tu w pobliżu, bo niosła piwo w dzbanku...