Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

- To jest twoje zdanie - zauważył Bhadravati. - Dlaczego miałbym wam łgać? - Ryo stracił nieco zimnej krwi. - Przed chwilą wymieniłam powody - zaczęła kobieta, lecz Ryo prawie jej nie słyszał. W swej naiwności myślał, że jego starannie przygotowana propozycja zostanie przyjęta i natychmiast zaaprobowana. Jej logice nie można było nic zarzucić. A jednak bez wahania ją odsunięto na bok jako nierealną i przedwczesną. Jeszcze jeden aspekt ludzkiego zachowania. Zapamięta to i później zanalizuje. - Rzeczywiście, AAnnowie mogą wam zaproponować przeprosiny i przymierze - rzekł. - Fałsz to ich wyrafinowana broń, podstęp - ich ulubione narzędzie. A wszystko wspierane przez zaawansowaną technikę i zmilitaryzowane społeczeństwo. - Twoim zdaniem - powtórzył młody człowiek z irytującą pewnością. - To są znowu dygresje - zauważył Rijseen. Próbował odtworzyć kordialną atmosferę, w jakiej rozpoczęto wypytywanie Ryo. - Jak już mówiliśmy, jesteśmy badaczami. Możemy jedynie twoje propozycje przekazać wyżej, tak jak robimy ze wszystkimi informacjami, ludziom, którzy z racji swej pozycji podejmują decyzje. - Zrobicie to dla mnie? - spytał Ryo. - Oczywiście. Jesteśmy zbieraczami informacji, a nie tłumaczami. A teraz opowiedz nam jeszcze raz - spytał z zapałem - o wyższych implikacjach ceremonii filiańskiej. Ryo westchnął w duchu, zdecydowany wracać do tego tematu tak długo, aż otrzyma jakąś pozytywną odpowiedź. ROZDZIAŁ 13 Miesiącoćwierć później Bonnie i Loo złożyli Ryo nieoficjalną wizytę. Wraz z pozostałymi członkami załogi Poszukiwacza wciąż pozostawali odizolowani na stacji i nadal poddawano ich badaniom medycznym i psychologicznym. Musieli odpowiadać na wiele pytań, prawie na tyle, co Ryo. Bonnie i Loo czuli się w kwaterze Ryo lepiej niż jego zwykli rozmówcy; widać przywykli już do klimatu panującego w norach Thranxów. Niski sufit i zaokrąglone ściany zupełnie im teraz nie przeszkadzały, w końcu na Uldomie przebywali w podobnych warunkach przez wiele miesięcy. Przyjaciele rozmawiali ze sobą wesoło, wspominając wspólne przeżycia. W końcu Ryo musiał poruszyć sprawę, która go od paru dni martwiła. Podprowadził Bonnie i Loo do ściany z zainstalowanym terminalem. Po ostatnim spotkaniu z Rijseenem i jego współpracownikami zorientował się, że ograniczono mu dostęp do pewnych plików. Nie powiadomiono go o tym, a program komputerowy unikał konkretnych odpowiedzi, ale Ryo bez trudu sprawdził, że kanały informacyjne są przymknięte. Odkrył to przypadkowo, gdy z nudów szperał w zbiorach danych. Stanęło przed nim wyzwanie i podjął je bardziej dla zabawy niż z potrzeby dotarcia do za- strzeżonych informacji. Okazało się jednak, że informacje te wcale nie są zabawne. - Pracowałem tu kilka dni temu - wyjaśnił przyjaciołom sadowiąc się na siodle. - Próbowałem zdobyć dane na temat waszych kontaktów z innymi istotami. - Sądziłam, że jesteś specjalistą agrotechnikiem. - Bonnie spoglądała ponad jego ramieniem na monitor. - Owszem, ale zawsze, nawet gdy byłem larwą, interesowały mnie obce inteligencje. Gdyby nie to, najprawdopodobniej nigdy byśmy się nie spotkali. - Z wielką stratą dla nas wszystkich - zauważył Loo z uśmiechem. - Też tak sądzę. - Ryo dwiema rękami obsługiwał klawiaturę. W pewnej chwili ożywiły się dwa dodatkowe monitory obok głównego ekranu, po prawej stronie. - Poszukiwałem dowodów na istnienie takich kontaktów i wtedy natknąłem się na blokadę. Teraz jestem już do tego przyzwyczajony; rejestruję miejsce, gdzie wystąpiła i nic więcej nie czynię. Tak nakazują zasady uprzejmości, gdyż wasi przełożeni najprawdopodobniej uważają, że do pewnych materiałów nie powinienem mieć dostępu. Loo i Bonnie mieli niewyraźne miny, mimo zapewnień Ryo, że nie przeszkadzają mu ograniczenia. - Nie mamy wpływu na te sprawy - rzekła Bonnie. - Wiem o tym i nie oskarżam was. Jednak ta właśnie blokada była dla mnie niezwykłą pokusą, uniemożliwiła mi bowiem dostęp do szczególnie ważnych dla mnie informacji. Doszedłem do wniosku, że blokadę założono nie ze względu na mnie, ale by do tych plików nie dotarła również większość osób pracujących na stacji. Gdy byłem członkiem lokalnej rady w mojej Spółce, wielokrotnie musiałem ściągać rozmaite dane. Choć wasz system różni się od naszego, spędziłem nad nim sporo czasu i na Poszukiwaczu, i tutaj, i mnóstwa się nauczyłem