Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
źle znosimy wolność Może warto tu przypomnieć innego psychoanalityka — Ericha Fromma, i jego koncepcję, według której człowiek w istocie rzeczy źle znosi wolność, właśnie dlatego, że najpierw musi określić, czym ona jest, potem musi sam i świadomie podejmować decyzje i wybory, ponosić za nie odpowiedzialność — tylko on sam za wszystko to odpowiada. Zagrożenia zdrowia psychicznego w tej „wczesnej dorosłości” są trochę inne. Wynikają one z ogromnej ilości zadań, z potrzeby zmobilizowania swoich możliwości do pokonania kolejnych etapów edukacyjnych, do znalezienia swojego miejsca w świecie. A w dzisiejszym świecie jest tak, że to ostatnie właśnie jest najtrudniejsze. ŚLUB: ZA WCZEŚNIE? W SAM RAZ? kiedy kupić obrączki? Jeszcze niedawno większość małżeństw zawierano w wieku między osiemnastym a dwudziestym piątym rokiem życia i wiązało się to z wchodzeniem w dorosłość. Młodzi ludzie wracali z wojska, mieli możność otrzymania pracy i mieszkania —i wówczas ich potrzeba znalezienia sobie partnera życiowego była większa niż krytyczna ocena konsekwencji tego, czyli obowiązków, które na nich spadną. Wtedy też ludzie najchętniej mają dzieci — i to dobrze, bo genetycznie ich „materiał” jest lepszy niż później. Posiadanie dzieci w tym wieku rzadko bywa zaplanowane, nie jest przemyślane do końca, ale wydaje się naturalne. Dzisiaj jest trochę inaczej. Pojawia się nowy model: bycia samotnym — albo model partnerskiego układu. Oczywiście, dotyczy to pewnej warstwy społecznej. Mnie wiek od osiemnastu do dwudziestu pięciu lat wydaje się za wczesny do zawierania małżeństw i posiadania dzieci. Tak około trzydziestki to chyba w sam raz. Jest już większa dojrzałość i świadomość tej decyzji, a nie przypadek czy konieczność, „bo ona zaszła w ciążę”… Zapomina pani, że jeszcze niedawno dziewczyna, która miała dwadzieścia trzy lata i nie wyszła za mąż, była starą panną. Chłopak, który skończył dwadzieścia pięć lat i się nie ożenił, był starym kawalerem. W moim środowisku — nie. małżeństwo na studiach W pani nie, ale na przykład na wsi? Lub w niewielkim mieście? Jeżeli jest do objęcia gospodarstwo, to trzeba sobie ułożyć życie, uregulować swoje potrzeby seksualne — i dlatego społeczeństwo stworzyło taką formułę jak małżeństwo. W środowisku ludzi, którzy kończą studia, zakłada się, że małżeństwo i posiadanie dzieci zakłócają proces edukacji. Będąc nauczycielem akademickim, wiem, że bardzo wielu studentów na czwartym, piątym roku jest już w związkach małżeńskich, widzę to po obrączkach albo po zaawansowanej ciąży. …przypadkowej. Nie ukrywam, że posiadanie dzieci bardzo wyraźnie zakłóca proces studiowania, bo studia dzienne w ogóle nie są pomyślane dla osób, które mają dzieci. Wymagają aktywności, poświęcenia czasu, skupienia się na materii studiów, a nie na wychowywaniu dziecka. Ale można powiedzieć, że właściwie nie ma dobrego czasu na to, żeby mieć dzieci — w każdym razie na pewno nie chodzi o to, aby mieć je dopiero, jak się pójdzie na emeryturę. Wydaje się jednak, że jest coraz więcej młodych ludzi, którzy nie zakładają wcześnie rodzin. Jeżeliby uważać, że to normalne zjawisko, powtarzające się statystycznie i akceptowane — to znaczy, że pojawił się taki wzór życia i przytrafia się on częściej, niż zdarzało się to dziesięć, piętnaście, trzydzieści lat temu, ale znowu nie częściej niż czterdzieści czy pięćdziesiąt lat temu. Był taki okres, kiedy niesformalizowane związki partnerskie były częścią tak zwanej postępowej postawy. ożenię się później Sam znam takie małżeństwo, które było ze sobą pięćdziesiąt lat, zanim się pobrali. Pobrali się tylko dlatego, że chcieli pojechać do Moskwy… Hmmm… Na naszym ślubie, po trzydziestu pięciu latach porządnego partnerskiego związku, świadkiem była nasza córka. Ona sama nie zawarła małżeństwa we wczesnej młodości, tylko przed trzydziestką… Ciekawe, że pani ciągle używa terminu „wczesna młodość”, a ja „wczesna dorosłość”… Oop… Nie zauważyłam. To pewnie podświadomość. Odruchowo przedłużam prawo do bycia młodym — do trzydziestki. Potem dopiero zaczyna się dla mnie dorosłość… Zabawne… Ale prawo cywilne z założenia przyjmuje, że dojrzałość do małżeństwa osiąga się w czasie kalendarzowym. Prawo przyjmuje, że skończywszy osiemnaście lat, jest się dojrzałym do małżeństwa. Prawo tak, ale nie jest się dojrzałym. Prawo kanoniczne mówi, że jeżeli ktoś nie jest dojrzały emocjonalnie do stworzenia trwałej rodziny, to ten fakt powoduje nieważność sakramentu. Nie ma konieczności przedstawienia dowodu na piśmie ani ekspertyzy biegłych. Prawo kanoniczne rozwiązuje to w taki sposób, że wymaga od narzeczonych ukończenia edukacji, są prowadzone kursy przedmałżeńskie, na których mówi się o kwestiach odpowiedzialności. Teoretycznie powinno się to też oceniać. ślub unieważniony Myślę, że jeżeli wyraz niedojrzałości rzuci się w oczy — to być może księża czynią jakieś zastrzeżenia. Podobnie jest w przypadku podejrzenia choroby psychicznej. Wtedy też bywa tak, że decyzję o tym, czy małżeństwo może być zawarte czy nie, podjąć może biskup lub proboszcz, a biskup może zdać się na opinię biegłego. I jest to też jedna z najczęstszych przyczyn unieważnienia małżeństwa. Naprawdę? Usiłuje się zrobić ze współmałżonka tak zwanego wariata, i to z pomocą Kościoła?! Można to tak ująć. Natomiast rzadko korzysta się z powołania na własną „niedojrzałość emocjonalną”. Niewiele osób jest skłonnych pójść do sądu biskupiego i zgłosić, że jego małżeństwo jest nieważne, bo „byłem niedojrzały, biorąc ślub”. Za tym idzie przecież ograniczenie możliwości zawarcia następnego małżeństwa. Trzeba by potem udowodnić, że coś się zmieniło i „jestem dojrzały”. Rozmawiałem wiele razy z ludźmi znajdującymi się w takiej sytuacji i pytałem, czy są gotowi rozwiązać niedobrane małżeństwo w ten sposób. Nie byli gotowi. Byli niedojrzali emocjonalnie, ale nie zamierzali przyznać się do tego w ten sposób… …co też jest oznaką niedojrzałości emocjonalnej. DOJRZAŁOŚĆ EMOCJONALNA = ZDOLNOŚĆ DO STAŁEGO ZWIĄZKU No to wróćmy do tych wczesnych związków małżeńskich, zawieranych między osiemnastym a dwudziestym piątym rokiem życia… Dla mnie wczesnych, według pana nie. Każda norma tego rodzaju jest względna, bo w istocie rzeczy wyznacza ją obyczaj grupy społecznej. Dla osób, które zdobywają wykształcenie średnie lub kończą edukację na podstawówce, standardem obyczajowym jest to, że zakładają rodziny zaraz po osiągnięciu formalnej dojrzałości. I normy społeczne bardzo tego przestrzegają
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Miała zdrowie, miała pod dostatkiem pieniędzy i miała jeszcze Ashleya, chociaż widywała go teraz coraz rzadziej...
- 2) rozwój organizowanej przez państwo ochrony zdrowia ludności, rozbudowa urządzeń sanitarnych i podnoszenie stanu zdrowotnego miast i wsi, stałe polepszanie warunków...
- Niektórzy mężczyźni w wieku średnim lubią odgrywać rolę twar- dych, nie poddających się stresom, nie interesujących się stanem swego zdrowia...
- Kochani mamo i tato! Mam nadzieję że ten list zastanie was w dobrym zdrowiu, jak i ja jestem...
- Do malkontentów należał zapewne junior dynastii Włady- sław Herman, bezpośrednio zainteresowany w odejściu Od władzy Bolesława, a faktycznym przywódcą spisku mógł...
- Szlachta bowiem mogła słusznie obawiać się, że uzbrojony chłop może się zwrócić przeciwko swym bezpośrednim ciemiężycielom...
- Erdmann natomiast wstawia w tym miejscu «der Natur» (przyrody), co zdaje mi się być mniej zgodne z kontekstem, w związku z czym opieram przekład na redakcji Windelbanda...
- Cwierciomirski z Podhajdańca Sarni udziec wziął do tańca, Esterhazy, w sztok zalany, Zrobił z wędlin przekładańca I na wszystkie strony pchany Klaps go w talerz...
- Powiedziała, że nie lubi bezpośrednio układać się z autorami, szczególnie jeżeli w grę wchodzi coś takiego...
- Żywych i w dobrym zdrowiu...