Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Dysponując wodą, potrzebowałem zaledwie kilku chwil. Ale wróćmy do twojego pytania o czarnoksiężników, którzy tracą moc, kiedy kamień jest zanurzony w wodzie - mówił dalej. - Istoty, które zostawiły nam Klejnot i Kodeks, potrzebowały jakiegoś sposobu, aby przygotować kamień na przyjęcie go przez kolejnego właściciela. To konieczne, bo wprawdzie kamień udziela swojej mocy osobom szlachetnie urodzonym, lecz podczas gdy jest noszony, między nim i tą osobą wywiązuje się bardzo specyficzna, wyjątkowa więź. - Po raz kolejny kościsty palec Wigga skierował się ku górze, co oznaczało, że czarnoksiężnik chce zwrócić na swoje słowa szczególną uwagę księcia, który nagle przypomniał sobie wszystkie poprzednie wykłady Wigga w konserwatorium. Teraz zaczynał żałować, że wcześniej nie słuchał czarnoksiężnika uważniej. - Widzisz - dodał Wigg - woda posiada jeszcze jedną, bardzo specyficzną właściwość. Izoluje kamień przed krwią szlachetnie urodzonych. Ten sposób izolacji, ochrony, że się tak wyrażę, sprawia, że kamień traci barwę, ponieważ w tym samym czasie jego połączenie z wodą - także w przypadku kogokolwiek szlachetnie urodzonego - jest zablokowane. To pozwala kamieniowi powrócić do stanu pierwotnego, co jest niezbędne, ponieważ więź kamienia z krwią osoby, która go nosi, jest tak silna, że w sensie metafizycznym stają się jednością. Tak więc gdybyśmy zawiesili kamień na szyi kogoś innego, nie usuwając wcześniej efektów oddziaływania pierwszego właściciela, doprowadzilibyśmy do natychmiastowej śmierci osoby, która przejęła kamień. Po prostu krew nowego właściciela nie zniosłaby takiego nagromadzenia mocy. Kamień musi się „odzwyczaić” - nie znajduję lepszego wytłumaczenia - od poprzedniego właściciela, a potem przygotować na przyjęcie przez następną osobę. - Wigg zamilkł i pociągnął łyk wina, zbierając myśli. Ten proces - kontynuował - choć niebezpieczny dla czarnoksiężników, którzy tracą wtedy swoje moce, jest absolutnie niezbędny, aby móc przekazać Klejnot następnej osobie. Prawdopodobnie istoty, po których odziedziczyliśmy kamień i Kodeks, nie miały pewności, czy kiedykolwiek odkryjemy i zaczniemy używać zaklęcia czasu. Chciały mieć pewność, że będziemy potrafili przekazywać kamień ludziom szlachetnej krwi. -1 pomóc nam w ponadtrzystuletnim oczekiwaniu na nadejście Wybrańców, pomyślał. - Cała nasza wiedza i umiejętności, które nagromadziliśmy przez ponad trzysta lat, pochodzą z Kodeksu, wielkiej księgi Klejnotu. - Wigg odchylił się do tyłu i schował dłonie w rękawach szarej szaty. - Wciąż czegoś nie rozumiem - powiedział Tristan, w zamyśleniu kręcąc głową. - Wielokrotnie wspominałeś niezbyt jasno o tym, że czarnoksiężnicy i czarownice posiadali pewną moc, zanim znaleziono Klejnot i Kodeks. Teraz twierdzisz, że kiedy kamień rozstaje się z człowiekiem, który go nosił, i przygotowuje się na spotkanie z kimś innym, wszyscy szlachetnie urodzeni nie mogą posługiwać się swoimi talentami. W takim razie dlaczego, kiedy to się dzieje, żaden z was nie może uciec się do swoich pierwotnych, choć może mniejszych mocy? Wigg westchnął, ponieważ pytanie księcia przywołało bolesne wspomnienia. - To były naprawdę mroczne czasy, mam na myśli moment, kiedy znaleźliśmy Klejnot i Kodeks, co zmusiło nas do podjęcia tej decyzji - powiedział Wigg ze smutkiem. - Od dawna niektórzy z nas wierzyli, że ci, którzy zostawili nam Kodeks i kamień, są naszymi przodkami; wierzyli, że odziedziczyliśmy po nich szlachetną krew, co z kolei pozwoliło nam posługiwać się sztuką w sposób instynktowny, choć bardzo ograniczony. Osobiście popieram tę hipotezę. - Zamilkł pogrążony w myślach. - Jednak kiedy Faegan zaczął tłumaczyć Ko-dekSy zdumiał się bardzo tym, co tam przeczytał - kontynuował po chwili. - A było tam napisane, że jeśli ci, którzy znajdą Klejnot i Kodeks, zdecydują się wykorzystać oba te przedmioty dla poszerzenia swojej wiedzy, wtedy wszyscy szlachetnie urodzeni natychmiast utracą swoje pierwotne, słabsze moce. Powiedziane było, iż te siły zostaną utracone bezpowrotnie, a ich miejsce zajmie przypuszczalnie większa moc kamienia i potężniejsza wiedza wynikająca z lektury tekstu. Oni pragnęli, abyśmy dla dobra całej ludzkości osiągnęli szczyty mocy dla nich niedostępne. - Wigg zamilkł ponownie i upił łyk wina. - Nie chodziło im tylko o to, abyśmy zdobyli wiedzę - dodał. - Pragnęli, żebyśmy wykorzystali ją dla powszechnego dobra, będąc w pełni świadomymi różnicy między mocami i fantazjami, tak byśmy nigdy nie pomnażali zła fantazji. Z pewnością wyobrażasz sobie, przed jakim dylematem stanęliśmy - kontynuował. - Jeśli poszlibyśmy tą drogą, wyposażylibyśmy w większą moc nie tylko siebie, lecz także czarownice. Prowadziliśmy nie kończące się debaty, podczas gdy czarownice coraz ciaśniej oblegały Tammerland, co niemal doprowadziło do naszej przegranej. W pewnym sensie nasz strach i wahanie były uzasadnione, bo przecież w miejsce naturalnych darów mieliśmy otrzymać coś zupełnie nieznanego. Kodeks opisywał to jako jednolitą całość, czy też „grupową świadomość”, jako że krew szlachetnie urodzonych, zarówno czarnoksiężników, jak i czarownic, miała jednocześnie uzyskać moc kamienia. To właśnie dzięki tej grupowej świadomości ktoś szlachetnie urodzony potrafi wyczuć inną szlachetnie urodzoną osobę. Ale kiedy kamień jest przygotowywany dla nowego właściciela i czasowo traci swoją moc, grupowa świadomość zostaje zerwana i nikt z nas nie potrafi wtedy połączyć się z darem mocy. Ani z nowo nabytą wiedzą, ani też z dawną mocą. To żądanie autorów Kodeksu potraktowaliśmy jako skok w wierze, że się tak wyrażę, i test naszego oddania. Pewien rodzaj oczyszczenia starego, w zamian za obietnicę nowego. Miała to być spuścizna dla nas