Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

- Będziemy - powiedział August. W kilku słowach wyjaśnił sytuację i ruszyli. Na miejscu znaleźli się w niecałe dwie minuty. Tutaj August polecił zrzucić zewnętrzne ubrania. Spod brudnych dżinsów i kurtek wyłoniły się kombinezony spadochronowe powleczone kewlarem. Miejsce tenisówek zajęły buty pewnie obejmujące kostkę, na wysokiej elastycznej podeszwie, która chroniła przed poślizgnięciem się i mocno trzymała się powierzchni. Także i one pokryte były kewlarem, aby strzał spod podłogi nie był jednoznaczny z powaleniem żołnierza. Na każdym udzie pojawiły się pochwy z czarnej skóry, a w nich piętnastocentymetrowe noże o ząbkowanej z jednej strony klindze. Do drugiego uda opaską przymocowana była ołówkowa latarka. Na twarzach czarniały maski, pod pachami sterczały Uzi. Kiedy byli gotowi, August dał znak, aby przeszli do lochu. Poruszali się w parach, Aideen razem z Iszi Hondą. Trzy minuty zabrało im dostanie się na miejsce, które wyglądało dokładnie jak na zdjęciu dostarczonym przez Interpol. Jedyne wyjście stanowiły stare drewniane drzwi na szczycie stromych schodków. Oprócz latarki Sandry światło płynęło także wąską strużką ze szczeliny między drzwiami a futryną. Ruchem ręki August kazał Pupshawowi i George’owi sprawdzić, czy drzwi są zamknięte. W razie czego wysadzą je, ale August wolałby dostać się do środka nie czyniąc hałasu. Pupshaw wrócił po pół minucie. - Zawiasy zardzewiałe jak cholera, detektorem zorientowałem się w budowie zamka. Chyba trzeba je wywalić. Niewiele większy od wiecznego pióra detektor zasadniczo przeznaczony był do wykrywania min, ale miał także wiele innych zastosowań. August krótko kiwnął głową. - Założyć. Pupshaw zasalutował i wraz z Prementine przemknęli do czekającego przy drzwiach George’a, a następnie przy zamku i każdym z zawiasów umieścili ładunki C-4 wielkości paznokcia kciuka. W każdą porcję wciśnięty został podobny do szpilki zdalnie uruchamiany detonator. August tymczasem odebrał informację od Luisa. Maríę ustawiono pod murem i przesłuchiwano. Pluton egzekucyjny był już gotów. Najwyższy czas na Iglicę. Luis życzył im powodzenia, August powiedział, że odezwie się natychmiast po zakończeniu akcji. Odłączył mikrofon i schował do przybornika, płaskiego i powleczonego kewlarem, a potem przesunął go na plecy. Podczas operacji nie będzie żadnych meldunków, nawet dla Interpolu. Nie mógł pozostać żaden ślad, który Stany Zjednoczone Ameryki łączyłby z tym, co za chwilę miało się rozegrać. Pułkownik dał znak Pupshawowi. Kiedy drzwi wylecą z futryny, mieli jak najszybciej dotrzeć do Sali Tronowej, Sandra nadal w szpicy, Prementine z tyłu. Wszystkie środki dozwolone, chociaż w miarę możliwości mieli unieszkodliwiać raczej niż zabijać tych, którzy staną im na drodze. Wszyscy zakryli uszy, Pupshaw przekręcił główkę czegoś, co przypominało wydłużony naparstek. Trzy ładunki eksplodowały z trzaskiem przypominającym strzał z nadmuchanej torebki. W kłębach ciężkiego, szarego dymu kawałki drzwi rozprysnęły się we wszystkich kierunkach. - Naprzód! - krzyknął August, ale Sandra DeVonne i tak była już na schodach. Za nią skoczyła reszta. 35 Wtorek, 11.08 - Madryt Nie pozwolę na to, pomyślał Darrell McCaskey. Podobnie jak Hooda, od innych osób z kierownictwa Centrum różniło go to, że nigdy nie służył w wojsku, czego zresztą nikt mu nie wypominał. Do Akademii Policyjnej w Nowym Jorku trafił prosto po szkole średniej i następne pięć lat spędził w Midtown South, gdzie uczył się wszystkiego, co pomaga chronić bezpieczeństwo i życie mieszkańców miasta. Raz znaczyło to, że szczególnie natrętni recydywiści spadali ze schodów podczas wizyty w komisariacie, innym razem - sojusz ze starą bandycką gwardią, aby nie dopuścić bezwzględnych gangów wietnamskich i ormiańskich na Time Square. W tym czasie McCaskey kilkakrotnie chwalony był za odwagę i wpadł w oko werbownikowi FBI, który rezydował na Manhattanie. Darrell zasilił Biuro i po czterech latach w Nowym Jorku przeniesiony został do kwatery głównej w Waszyngtonie. Specjalizował się w gangach obcokrajowców i terroryzmie. Wiele podróżował, nawiązując kontakty z przedstawicielami innych służb kryminalnych i zapoznając się z przestępczym podziemiem w innych krajach. Maríę Corneja poznał podczas podróży do Hiszpanii i nie minął tydzień, a był w niej zakochany