Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Nie mamy pod ręką - odrzekła bezradnie Suzanne. - Coś się w kuchni znajdzie - weszła jej w słowo kucharka i zaraz się oddaliła. Suzanne od dawna się wydawało, że Pelasia popija, ale nie miała na to dowodów. I proszę, okazało się, że trzyma w kuchni wódkę. Ranny pił samogon, krzywiąc się przy tym, zbierało mu się na wymioty, ale chirurg zachęcał, by wypił wszystko. Potem zaczęła się operacja. Suzanne z Eweliną asystowały przy niej, pani Jadwiga trzymała wartę przed domem, a kucharka wycofała się do kuchni, twierdząc, że jak widzi krew, to zaraz mdleje. Suzanne też o mało nie zemdlała, kiedy chirurg zrobił cięcie. Dzielny chłopak tylko przygryzał białe jak papier wargi, później parę razy przeciągle syknął. W pewnej chwili krew siknęła Ewelinie na bluzkę i na Suzanne zrobiło to okropne wrażenie. W końcu doktor wyjął kulę, założył rannemu opatrunek, a one z Eweliną opadły na krzesła. Już dokładnie nie pamiętała, jak to było potem. Wie tylko, że Ewelina wstała. Powiedziała, że idzie się przebrać. I był ten straszny krzyk. Odwróciła się i zobaczyła Jana. Szeroko rozwartymi oczami patrzył na krwawy ślad na bluzce córki. Pełen niewypowiedzianego bólu, niemal zwierzęcy krzyk zamarł mu w gardle. - Tatusiu - mówiła Ewelina z bladym uśmiechem. - Ja się tylko pobrudziłam, nic mi nie jest, ja nie jestem ranna... Ale on patrzył na nią tymi rozszerzonymi strachem oczami. Suzanne domyśliła się, co się stało. Podeszła do niego i ujęła pod łokieć. - Chodź, Janek - powiedziała łagodnie. - Chodź ze mną na górę. Dał się prowadzić bez sprzeciwu, ale czuła, że ramię mu drży. Miała wrażenie, iż cały trzęsie się jak w febrze. Posadziła go w fotelu i przykryła nogi kocem. Chciała pogładzić po policzku, jak to czyniła tyle razy w ciągu tych lat, ale ręka zawisła jej w powietrzu. Wydało jej się nagle, że patrzą na nią ludzkie oczy. - Ciociu - usłyszała jego głos. - Gdzie jest Karolina? Było ciemno i cicho, chwilę nasłuchiwał, ale znikąd nie dobiegał nawet najdrobniejszy szmer. Usiłował przypomnieć sobie, gdzie jest. Bezskutecznie. Zupełnie, jakby dopiero teraz coś się dla niego zaczynało, kto wie, czy nie on sam. Wyczuł ręką krawędź nocnej szafki, zapalił lampkę. Znajdował się w jakimś pokoju. Po kolei oglądał meble: szafę, stolik, łóżko, na którym leżał. To nie był ich pokój... To nie był pokój jego i Karoliny. Skąd więc się tutaj wziął? Może to wcale nie były Lechice? Wstał i podszedł do okna, ale niczego nie mógł zobaczyć. Zgasił światło i po chwili, kiedy oczy przywykły do ciemności, rozpoznał gazon, a dalej budynek oficyny. Nad wejściem paliła się żarówka. To jednak były Lechice. Więc dlaczego przeniesiono go tutaj do tego pokoiku, który też już rozpoznawał. Karolina nazywała go "buduarem świekry", właściwie nie wiadomo dlaczego, bo w tym pokoiku zażywała odpoczynku jej babka. Oboje przecież nie mieli rodziców, wychowywały ich ciotki. Karolina w ogóle matki nie pamiętała, a w nim przetrwało jedynie mgliste wspomnienie smutnej, kaszlącej pani. Nie wolno było w jej obecności głośno rozmawiać ani się śmiać, bo zaraz ją bolała od tego głowa. Przypomniał sobie nagle, że pytał Suzanne o Karolinę. Patrzyła na niego bez słowa, więc dodał, że pewnie Karolina jest w Krakowie, na co ciotka skwapliwie przytaknęła. A potem poradziła mu, żeby się położył. I chyba jej posłuchał. Pamiętał, że Suzanne przykryła go kołdrą. Całkiem możliwe, że był na coś chory... Na tyfus jak kiedyś Karolina
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Nie powiedziałem sobie: „Teraz go już nigdy nie zobaczę”, albo „Teraz już nigdy nie uścisnę mu ręki”, ale: „Teraz go już nigdy nie usłyszę”...
- A cóż powiedzieć o filozofii, o metafizyce? Zmieciona, unicestwiana dzień po dniu i to z najrozmaitszych powodów: przez empirystów XVIII wieku, przez He-gla, przez Marksa,...
- Nowy minister spraw zagranicznych Ottokar Czernin nie wahał się powiedzieć: „Monarchia prowadzi wojnę obronną i osiągnie wiele, jeśli ukończy wojnę zachowując...
- Nazimow zawołał: „Cyt!", ale już było za późno; tego, com powiedział, było dosyć dla uspokojenia Owsianego, który i tak miał mi za złe, żem się wygadał o naszej...
- Czy może mi pan powiedzieć, jakie otrzymam gwarancje dyskrecji, jeżeli zgodzę się wyjaśnić panom to, o czym nie wiedział nikt prócz Stefana Vincy? - Byłem oficerem lotnictwa...
- Jeśli można by słowami ująć trafnie ówczesny Jej stan w obozie, powiedzieć bym mogła, że właściwie tylko ciałem była z nami, duchem już nieziemska...
- Czy tak właśnie się zachowywałem? Nie potrafiłem powiedzieć, gdzie kończy się autentyczna troska, a gdzie zaczyna autentyczna zazdrość...
- Nic znamy bowiem zasad tezauryzacji czasów archaicznych, nic możemy powiedzieć, czy skład skarbów jest wiernym odbiciem proporcji w masie monet niegdyś krążących...
- — Pani — powiedział Gamut, który choć bezsilny i właściwie do niczego niezdatny, nawet nie pomyślał o opuszczeniu sióstr — nastało święto szatana, a to miejsce nie jest...
- Moglibyśmy uwierzyć w wyjątkowo szczęśliwy zbieg okoliczności, takie rzeczy zdarzają się raz na tysiąc lat, no, powiedzmy, jakieś prądy wstępujące, wiry, czy jak tam, pęd...