Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Musimy pamiętać, że Bóg jest zawsze obecny bez względu na to, czy "rozpoznajemy" albo "czujemy" Jego obecność, czy też nie. Dotknięcie, które rozpoznajemy jako pochodzące od Boga, musi kierować nas ku temu, co spójne z wiarą, dobrą nauką, sumieniem (o ile jest ono dobrze uformowane), i z tym, co Bóg mówi do nas w wydarzeniach. (Znowu dziennik!) Jeżeli przyjaciele, Kościół, nauka i tradycja zauważają, że zmierzamy w złym kierunku, to może się łatwo okazać, że oszukujemy samych siebie. Różaniec jako miejsce kontemplacji Boże dotknięcie miłości może pojawić się w trakcie albo po różańcu. A nawet może pojawić się przed różańcem, co w tym przypadku jest związane z poprzednim jego odmawianiem. Bernard Basset powiązał kontemplację z "modlitwą prostej Modlitwa medytacyjna Zachodu - 13 193 uwagi" (patrz str. 101-117 jego Lefs Start Praying Again, wyd. polskie: Zacznijmy znów modlić się). Wyrażenie "modlitwa prostej uwagi" oznacza, że jesteśmy wyciszeni przed Bogiem. Ale prawdopodobnie (paradoksalnie) nie oznacza to, że musimy od czasu do czasu przestać odmawiać różaniec albo czekać, aż go zakończymy. Możemy przerwać różaniec i ta metoda dobrze działa u początkujących. Ale celem naszej medytacji różańcowej jest zupełne pochłonięcie wszystkich słów i tajemnic tak bardzo, że jesteśmy wyciszeni i otwarci (kontemplujący) nawet, kiedy odmawiamy różaniec, a nawet w gruncie rzeczy dlatego, że go recytujemy. Prawdopodobnie najlepszym przykładem pojawienia się tego stanu jest trzecia część Zdrowaś Maryjo, kiedy mówiąc do Maryi, równocześnie dosięgamy Boga i możemy doświadczać cudownego otwarcia. (Patrz str. 74-77). Ale są także bardziej subtelne chwile otwarcia się na Boga. Moja osobista refleksja może to rozjaśnić. Przez długi czas (dość poprawnie) uważałem, że różaniec to wychwalanie Boga przed Maryją. Ale jak miałem być otwarty na Boga, kiedy przemawiałem do Maryi? (Nie odkryłem jeszcze wtedy, że mogę czynić jedno i drugie, zwłaszcza kiedy odmawiam trzecią część Zdrowaś Maryjo). Ten dylemat został z czasem rozwiązany w bardzo naturalny sposób. Mówiłem do Maryi, ale bardzo delikatnie zaczęła Ona sprawiać, że naprawdę słuchałem tego, co wynika z moich własnych słów. Napisałem przy okazji rozważania tajemnicy Zwiastowania, że Jezus zasługuje na największą nadzieję. Ale, w końcu, Maryja zdawała się zadawać mi pytanie: czy naprawdę wierzę w to, co mówiłem przy okazji tej i innych tajemnic? Jeżeli tak, to co zamierzałem z tym zrobić? (Często zdarza się tak, że kiedy z entuzjazmem opowiadamy jakiś pomysł przyjacielowi, lekki uśmiech na jego twarzy wywołuje w nas pytanie, czy naprawdę tak bardzo jesteśmy otwarci na ideę, której z takim zapałem potrafimy bronić słowami). 194 Spostrzegłem to pytanie Maryi nie wcześniej, niż zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę to Bóg zadawał mi pytanie. Bóg mnie "inspirował", a Maryja zreflektowała tę inspirację z powrotem do mnie. W ten sposób Bóg był dla mnie w dotykalny sposób obecny. Nie musimy akurat w danym momencie się modlić, aby tego doświadczyć. Na wyżynach entuzjastycznego dzielenia się między przyjaciółmi, dokładnie wtedy gdy moglibyśmy przypuszczać, że nasze własne pomysły i nasza radość w przyjaźni zablokowałyby jakąś szczególną wrażliwość na Boga, nagle zdajemy sobie sprawę, że Bóg, albo zwłaszcza Chrystus, jest z nami. Jest to lekcja z Emaus (Łk 24, 13-35). W każdym z nas jest wiele świadomego pozowania. Podobnie jak osoby, które słyszą z głośników swój własny głos, mówiąc do mikrofonu, jesteśmy zażenowani, gdy widzimy, co z tego wychodzi. Jest to druga strona naszej najcenniejszej zdolności, zdolności bycia świadomym, choć nie bezpośrednio, samych siebie i przyjmowania w ten sposób na siebie odpowiedzialności. Ale zwykle potrzeba wielu medytacji różańcowych, zanim zraniona strona naszej samoświadomości będzie mogła być uzdrowiona. Wtedy stopniowo będziemy mogli być wystarczająco wolni, by odkryć, że Bóg i Chrystus są obecni w uśmiechu Maryi. Ona świadomie czyni to, co Bóg nakazuje, albo raczej zdecydowanie mówi do każdego z nas: "Teraz ty także jesteś synem najmilszym! Słuchaj Ojca!" W każdej tajemnicy mówię więc Maryi o Chrystusie. Natomiast Ona przypomina mi, że ja jestem teraz pierworodnym, do którego woła mój Ojciec. Czy twój różaniec "działa"? Każdy, kto interesuje się życiem modlitewnym, nie może nie zauważyć, jak bardzo różaniec je wzbogaca. Jest to samo w sobie wielkim osiągnięciem, ale niniejsza książka o wiele szerzej traktuje o medytacji i kontemplacji niż o modlitwie jako takiej. 195 Nauczenie się medytacji oczywiście udoskonali naszą modlitwę, ale nasz cel można wyrazić w postaci prostego pytania: czy różaniec nauczył cię medytować? Medytacja według Capry (patrz str. 14) powinna dawać nam dostęp do rzeczywistości, która jest organiczna, jednocząca i intuicyjna. Dzięki tym wartościom możemy być pewni, że nasza medytacja umocni to, co kontemplatywne w nas. Organiczność jest być może najbardziej ulotnym spośród tych trzech celów. Z pewnością medytacja różańcowa obejmuje całą rzeczywistość i usiłuje nawiązać kontakt z całą rzeczywistością. "Krzyk w nieskończenie nieznane" wyraża nasze pokrewieństwo ze wszystkim, co istnieje, podczas gdy modlitwa wstawiennicza stwierdza wzajemną zależność stworzeń