Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Zmora Sokołów ciągle może go wykorzystać przeciw nam. Drugi problem to sam Mornelithe. - Spojrzał po twarzach. Wszyscy kiwali potakująco głowami. - Teraz niech każdy opowie wszystko, co wie na temat wydarzeń dzisiejszych i wcześniejszych; wszystko, co może nam pomóc. Nie szkodzi, że już wiele z tego słyszeliśmy; być może dowiemy się nowych szczegółów, zwłaszcza od naocznych i świadków. I sam zaczął od opisu ataku - tego, co odebrał. Po nim opowiadali inni. Zajęło to sporo czasu, lecz pod koniec nawet Mroczny Wiatr czuł się zadowolony. Części łamigłówki zaczęły do siebie pasować. - Teraz, gdy uzupełniliśmy naszą wiedzę, musimy zastanowić się równocześnie nad dwiema sprawami. - Śpiew Ognia przestępował z nogi na nogę. - Ja wiem, jak poradzić sobie z kamieniem. Ci, którzy mi w tym pomogą, dowiedzą się za chwilę o moich planach. Jednak nie wiem, jak pokonać Zmorę Sokołów i chyba nie na wiele się tu przydam, bo nie mam doświadczenia w magicznej walce. Prawdę mówiąc, w ogóle nie mam wojennego doświadczenia. Jednak nie wydaje mi się, by bezpośrednie zmagania były najlepszym rozwiązaniem. Mroczny Wiatr musiał wyglądać na zaskoczonego wyznaniem uzdrowiciela - że istnieje coś, czego ten nie umie - bo uchwycił jego sarkastyczny uśmieszek. - Oto moja propozycja: podzielimy się na dwie grupy. Elspeth, Mroczny Wiatr, wysłannik gryfów - Śpiew Ognia popatrzył ironicznie na Rrisa, który odpowiedział mu solennym skinieniem głowy - i Gwena zostaną ze mną. Jeśli Lodowy Cień i Zimowy Księżyc zechcą poprowadzić resztę, myślę, że Nyara udzieli im wielu przydatnych informacji o swoim ojcu. Na pewno wie o nim więcej, niż ktokolwiek z nas. Z pewnością także Potrzeba dysponuje większą wiedzą na temat walki na miecze i walki magią, niż ja. Dzięki, młodzieńcze - odpowiedziała sucho Potrzeba tak, by wszyscy ją usłyszeli - ale nie mam wielkiego doświadczenia w tych sprawach. Śpiew Ognia podniósł brwi, ale powstrzymał się od komentarzy. "Bardzo mądrze" - stwierdził Mroczny Wiatr. "Nie ma sensu podejmować wyzwania, gdy rywal dysponuje ostrzem równie ciętym, jak język". - Gdy obie grupy podejmą decyzję, spotkamy się ponownie, tym razem całą radą k'Sheyna. Czy to wam odpowiada? - spytał adept. - Ja się zgadzam - rzekł ostrożnie Lodowy Cień. Zimowy Księżyc i Skif przytaknęli. - W takim razie chodźmy do mnie. Śpiew Ognia długo i starannie szukał wygodnego miejsca, podczas gdy reszta podążyła za Lodowym Cieniem. Uspokoił się dopiero, kiedy tamci znaleźli się na tyle daleko, by nie usłyszeć o czym będzie mowa. Wtedy westchnął i przyjrzał się kolejno Elspeth i magowi. - Wyłożę wam teraz mój plan - rzekł cicho. - A ty, szanowny kyree, szczególnie uważaj na to, co powiem. Musisz zanieść gryfom wiadomość, zaraz jak tylko skończę. Proponuję niebezpieczne zadanie i chciałbym, by mi pomogły. Rris skinął głową i nadstawił uszu. Śpiew Ognia wziął głęboki oddech. - Zamierzam rozbić kamień. - Na odruch protestu Mrocznego Wiatru adept potrząsnął głową. - Nie, nie tak jak chciał Zmora Sokołów. Nie uwolnię energii od razu i na oślep. Oszlifowanie kamienia to nie to samo, co rąbanie weń młotem. Chcę to zrobić pod całkowitą kontrolą. Najpierw trzeba przygotować kamień tak, jakby miał się stać Bramą. Powiedzmy - stworzyć proto-Bramę, z wykorzystaniem tylko energii związanej z kamieniem, a nie mocy samego kamienia. W ten sposób zaczepię energię, choć nie w konkretnym przedmiocie. Mroczny Wiatr kiwał głową. To miało sens, choć sam nie próbowałby takiego rozwiązania. Każdy wiedział, że tworzenie Bramy wiązało energię, unieruchamiało ją - lecz nikt nigdy nie próbował przeistoczyć kamienia-serca w Bramę. Na pewno zatrzymają w ten sposób wirujące wokół kamienia prądy mocy, ale lepiej nie myśleć, co stałoby się z tym, kto próbowałby przekroczyć taką Bramę. - K'Sheyna stworzyli nowy kamień-serce w niedawno założonej Dolinie, prawda? - ciągnął adept. Mroczny Wiatr przytaknął. - Gdy ten kamień zostanie rozbity, proto-Brama przesunie się do miejsca o największej koncentracji mocy i najbardziej przypominającego stary kamień. Jeśli trzeba, popchniemy ją lekko we właściwym kierunku - w kierunku nowego kamienia-serca. Oba stworzyli ci sami magowie; Brama pociągnie za sobą prądy energii. Będziemy mogli kierować nią stąd. - To zajmie dużo czasu - wtrącił Mroczny Wiatr. - Owszem. Aby poruszyć Bramę, trzeba kilku adeptów i kilku dni, ale powinno się udać. - Śpiew Ognia spojrzał na Rrisa. - Będziemy pracować w parach. Potem, gdy dojdziemy do samego kamienia, podwoimy liczbę magów. Pary będą się składać z kobiety i mężczyzny, by dodatkowo zapewnić równowagę. Gryfy zajmą pozycję na zachodzie, jeżeli zgodzą się do nas przyłączyć. Czy możesz im to przekazać, razem z wszystkim, co usłyszałeś dziś wieczorem? Zapamiętasz? - Oczywiście. - Kyree uniósł z godnością łeb. - Znam wszystkie opowieści historyczne kyree oraz te, którymi podzielili się z nami Tayledras, plus czterysta dwadzieścia trzy opowieści mojego sławnego kuzyna Warrla. Zapamiętanie wiadomości to dla mnie fraszka. Mroczny Wiatr poczuł, że usta mu drgają w powstrzymywanym śmiechu. - Pozwolicie, że was opuszczę - zakończył Rris. Adept skinął głową. Kyree skoczył w zarośla i zniknął im z oczu. Gwena wybrała tę chwilę, by odejść. Mroczny Wiatr, Śpiew Ognia i Elspeth zostali sami. Mag poruszył się, by również wstać, lecz Śpiew Ognia zatrzymał go wyciągniętą ręką. - Ciągle dzielą nas urazy, Mroczny Wietrze - powiedział. - Nie wyjaśniliśmy ich. Także ty i Skrzydlata Siostra nie uporaliście się z waszymi problemami. Poza tym powinienem porozmawiać z Elspeth. Chyba poczyniła pewne założenia co do mnie, a ja nie wyprowadziłem jej z błędu. - Mroczny Wiatr poczuł żołądek w gardle. Chętnie by uciekł, ale nie odważył się. - Musimy wszystko do końca wyjaśnić, zanim razem przekroczymy krąg - rzekł uzdrowiciel, lecz zamiast do Mrocznego Wiatru, zwrócił się najpierw do Elspeth. - Nie byłaś z nim do końca szczera. - stwierdził. - Ja... - poderwała się w proteście, lecz słowa zamarły jej na ustach pod surowym spojrzeniem adepta. - Nie wyjawiłaś mu swych prawdziwych uczuć do mnie - ciągnął Śpiew Ognia. On to wyczuwał, ale ty sama przed sobą nie chciałaś się do nich przyznać, nie wspominając o nim. Nie powiedziałaś mu prawdy. - Chyba nie. Jestem bardzo przywiązana do Mrocznego Wiatru. Ale ty... - Bezradnie wzruszyła ramionami. - Nic na to nie poradzę... i to nie tylko z powodu twojej niebiańskiej urody... Śpiewie Ognia. - Zaczerwieniła się gwałtownie i zwiesiła głowę. - Nigdy jeszcze nie pragnęłam nikogo - fizycznie - tak jak ciebie. Mroczny Wiatr opanował wzbierającą falę zazdrości. Czy wyobrażała sobie, że na jego miejscu jest Śpiew Ognia, gdy oni... - Cóż - rzekł chłodno adept bez najmniejszych oznak zakłopotania. - Nie jesteś pierwszą kobietą gotową rzucić mi się w ramiona