Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Aż do tej pory. Lecz ostatnio stał się małomówny, ponury, zniknęła gdzieś atmosfera utajonej groźby, jaka zawsze go otaczała. Shef, jadący na zarekwirowanym kucyku, spostrzegł nagle u swego boku Hunda. Hund nie odzywał się, jak zwykle czekał, aż Shef pierwszy zacznie mówić. Shef spojrzał na plecy idącego przo- dem Cuthreda i mruknął: - Boję się, że straciłem mojego berserka. Hund przytaknął. - Też mi się tak zdaje. A myślisz, że będzie ci potrzebny? -Tak. - Pamiętam, co Brand mówił o berserkach. Powiedział, że nie są to ludzie opętani przez złe duchy, tylko tacy, którzy nienawidzą sa- mych siebie. Być może nasz berserk... - Hund nie wymieniał imie- nia na wypadek, gdyby Cuthred ich słyszał- ...być może z jakiegoś powodu nie czuje już do siebie nienawiści. Shef pomyślał o Miltastaray i przypomniał sobie dziwne uwagi Echegorguna na temat Ukrytego Ludu, o ich niemocy, o tym, jak rzadko się parzą. Potrafił zrozumieć, że Cuthred, jeśli nie uważał się już za człowieka, mógł zacząć uważać się za trolla. - Nie chcę mu tego odbierać - powiedział - ale wolałbym, żeby jeszcze przez jakiś czas był taki, jak dawniej. Hund wydobył coś spod długiego płaszcza, jakie większość z nich nosiła teraz dla ochrony przed wiatrem i zacinającym deszczem. - Zastanawiałem się, czy nie ma innego sposobu, aby stać się berserkiem. Jeśli twoje wizje może powodować coś, co tkwi w to- bie, albo w zbożu, czy też w napoju Finów, to także berserkersgangr może wywołać coś siedzącego głęboko w duszy lub w ciele. Roz- mawiałem z Finami, przy pomocy Ottara. Używają nie tylko mu- chomorów. Również tego. - Pokazał Shefowi butelkę. -Co to jest? - Wywar. Wrząca woda wylana na grzyby. Nie te czerwone z bia- łymi kropkami, z których robi się napój widzenia. I nie sromotniki, te, co to wyglądają jak... - Hund znowu ściszył głos - ...jak męskie członki. To inne grzyby. Finowie nazywająje uszami rysia, wiel- kiego kota, który żyje w lasach. Ten napój wprawia ludzi w szał, najłagodniejszych zmienia w berserków. - Wręczył Shefowi butel- kę. - Weź, jeśli chcesz. Daj to Cuth... naszemu przyjacielowi. Shef po namyśle przyjął butelkę. Do wielkiej świątyni w Uppsali przylegał zamknięty dziedziniec, kryty strzechą, o ścianach plecionych z wikliny. Przez wszystkie szpary lał się do środka deszcz. Wewnątrz stłoczono dziewięćdzie- sięciu mężczyzn oraz dziewięćdziesiąt kobiet i przywiązano ich za ręce do żelaznych pierścieni, przytwierdzonych do długiej belki. Nie było trudno się stamtąd uwolnić i gdyby zdołał tego dokonać choćby jeden z więźniów, mógłby rozwiązać pozostałych. Lecz po całym dziedzińcu krążyły straże, bijąc okrutnie każdego, kto się gwałtowniej poruszył lub zrobił cokolwiek, co wyglądało na próbę ucieczki. Strażnicy mieli tym razem więcej roboty niż zwykle i głów- nie o tym rozmawiali między sobą. Przede wszystkim nigdy jeszcze za ich pamięci nie składano tak wielkiej ofiary. A w dodatku trafiali tu dotychczas starzy niewolnicy, tak wycieńczeni, że gdyby nie po- szli na sznur lub pod miecz, to i tak za kilka dni umarliby z zimna lub z głodu. Nie powinno się tak dziać, mówili strażnicy, wymie- rzając ciosy, które łamały palce i obojczyki. Lecz tym razem bogo- wie dostaną dla odmiany świeże mięso. Zapewne wszystkie nie- szczęścia spadły na Szwedów dlatego, że bogom obrzydły już ofia- ry, nadające się jedynie na zupę. Cwicca, który próbował wcześniej wyrwać swój pierścień z bel- ki i teraz hołubił złamaną przez strażnika rękę, wyszeptał cichutko do stojącego obok Thorvina: - Nie podoba mi się Udd. Mały człowieczek rzeczywiście wydawał się bliski płaczu; nie było w tym nic dziwnego, jednak ani Anglicy, ani ludzie Drogi nie chcieli dawać swym wrogom okazji do szyderstw. Udd wpatrywał się w jednego ze Szwedów, kapłana, który wszedł do zagrody dla niewolników. Szwedzcy kapłani świątyni i Królewskiego Dębu mieli zwyczaj kpić i naigrawać się z więźniów, wierzyli bowiem, że strach i rozpacz ofiar miłe są bogom. Podobno zwyczaj ten ustanowił sta- rożytny król Angantyr, niektórzy jednak twierdzili, że sukinsynom sprawia to po prostu przyjemność. Dolna warga Udda drżała, kiedy słuchał wrzasków Szweda. - Nie myślcie sobie czasem, że to pójdzie szybko! Tak łat- wo nie umrzecie. Składam ofiary przed tym zgromadzeniem od dwudziestu lat. Kiedy byłem młody, zdarzało mi się popeł- niać błędy