Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Czy żona i dziecko Dawita nadal żyją? - spytał z niepokojem Teka. Serce zamarło Mahmoudowi. - Tak. W chwili... - Nie tłumacz - przerwał mu Teka. - Bądź wdzięczny losowi. Musimy ci coś powiedzieć i wtedy zrozumiesz. Khaldun kazał nam tu przylecieć jak najszybciej. Po tym wysłaniu ci polecenia miał sen. Wzburzył go do tego stopnia, że wyskoczył z łóżka jak oparzony. - Nie sen - poprawił go Kelile. - Pamiętasz? Powiedział, że był na jawie, kiedy ujrzał te rzeczy. Wizję. - Dostał wiadomość - kontynuował przejęty ?eka. - Dzięki niej doznał wielkiej przemiany i bardzo się gorączkował mówiąc, że nale- ży cię zatrzymać. Wysłał nas tego samego dnia. Wiadomość brzmia- ła: żona i dziecko Dawita muszą żyś. Nie są dla nas zagrożeniem. - Nonsens! - odparł Mahmoud. Kelile wzruszył ramionami. - Tak, wiem. Też^ityślałem, że być może wypił za dużo wina. Ja też mam dziwne wizje, kiedy... Ciężki wzrok Teki spoczął na Kelile. - Khaldun nie byłby zachwycony twoimi wygłupami. Przez chwilę Matimoud był zbyt oszołomiony, by się odezwać. To niemożliwe! Nie w^stylu Khalduna było zmieniać zdanie ani słu- chać snów czy wizji. Khaldun, który nigdy nie mówił o Bogu, miał nieziemską wizję? I doznał pod jej wpływem takiej przemiany, że wy- słał innych Poszukiwaczy, by powstrzymali go od dokonania dzieła? - Bracia, posłuchajcie - rzekł. - Dawit złamał Pakt. Sądzę, że znów jest z żoną, a powiedział jej więcej, niż jakikolwiek śmiertelny powinien wiedzieć. Słyszałem na własne uszy, jak opisał jej Rytuał, całą naszą najświętszą przeszłość! I sądzę, że Dawit w jakiś sposób chce przekazać jej naszą Żywą Krew. Jestem tego pewny. Teka i Kelila pokiwali z powagą głowami. 331 UCHROŃ MNIE OD ZŁEGO - Wszystkie.te szokujące wieści również były we śnie Khalduna. Jesteśmy bardzo przejęci - powiedział Teka. - Znamy intencje Dawi- ta. Ale Khaldun mówił wprost: żona Dawita musi żyć i jego noworo- dek także. Twoje dzieło jest zakończone. Nie wolno rozlewać krwi. Powrócisz z nami. Nie w hańbie, Mahmoudzie, ale usatysfakcjono- wany. - Ale... Dawit... - Dawit przybędzie z własnej woli - powiedział Teka. - Tak rzekł Khaldun. Mahmoud nie mógł znaleźć tchu w piersiach. Więc matka i sio- stra tej śmiertelnej będą żyły, i jej dziecko także, a Dawit uniknie ka- ry? Khaldun, który uczył braci w Życiu czcić Pakt ponad wszystko, ka- że im siedzieć bezczynnie, podczas gdy Dawit usiłuje przekazać swoją Żywą Krew śmiertelnej? W takim razie, jakiemu celowi służą Poszu- kiwacze, jeśli braciom w Życiu wolno brykać swobodnie jak bogom? Zapomniawszy o bólu, wstał chwytając się Teki. - Nie wierzęJKhaldunowi. Wybaczcie, ale nie wie, co czyni. - Mahmoud/ie - westchnąfTeka - zadaliśmy sobie gwałt, by to zrozumieć. Jest to( sprzeczne z naszymi przekonaniami, więc musimy zaufać Khaldunowi. Być może jego wiedza jest przeznaczona tylko je- mu. Żona DawitaĄ jego noworodek muszą żyć. Jego noworodek jest wybrany, tak mórwi Khaldun. - I powiedział to nieraz. Powtórzył po wielekroć - wtrącił Kelila. - Ale nie rozumiecie...? Khaldun się myli. Nie ma żadnego no- worodka! - zawiał Mahmoud. - Dawit ma pięcioletnią córkę. Czy to noworodek? Czemu Khaldun tak się nią przejmuje? Do czego ma być wybrana? - O to musisz zapytać jego - rzekł Teka. Kelile złapał Mahmouda za podbródek, potrząsnął w żartach. - Rozchmurz się, Mahmoudzie. Przynajmniej teraz możesz za- wrzeć pokój z Dawitem. Pokój? Jak to możliwe? Czy nadal może kochać brata, który ich zdradził, nawet jeśli był nim Dawit? A jeśli Dawit powróci do Lalibe- lii nie sam, lecz ze świeżo nieśmiertelną żoną i dzieckiem? Ilu jeszcze pójdzie w ich ślady? Jak Khaldun mógł nie przewidzieć niebezpiecznych konsekwen- cji przyjęcia obcych do bractwa? Raz ujawniona rasa nieśmiertelnych nie zazna już pokoju. Wszyscy doświadczyli na własnej skórze, jak zdra- dzieccy są śmiertelni. Jak Khaldun mógł powierzyć im los bractwa? 332 ZYWAKREW - Pomyślcie o konsekwencjach - rzekł spokojnie. Ciężar, który spoczął mu na sercu, legł też na języku. - Krew Dawita będzie dla ludzkości płonącą żagwią. Kiedy ta chciwa rasa dostanie ogień, spa- li wszystko na węgiel. Wszyscy znajdziemy się na szlaku pożogi. Przez chwilę ani Kelile, ani Teka się nie odzywali. Wiedzieli, że to prawda. - Polecono nam nie stawać na drodze Dawitowi ani jego śmier- telnym - rzekł z powagą Kelile. - Co więc nam pozostaje, Mahmou- dzie, nieposłuszeństwo? Mahmoud zdał sobie sprawę, że to pytanie wcale nie jest reto- ryczne. Poszukiwacze dbali tylko o tajność bractwa i przez setki lat dobrze wywiązywali się z tego zadania. Sam Khaldun dał im tę misję, tak jak dar Życia. Bez Khalduna byliby jedynie śmiertelnymi, o któ- rych słuch dawno by zaginął. Jeśli Khaldun orzekł^że nie wolno im działać, nie wolno im działać. Decyzja nie należałajWo nich. - Nie, bracia, postąpię wedle woli Khalduna - powiedział Mah- moud. - Ale zapamiętajcie moje słowa, gdyż od tej pory wszystko uległo zmianie. Długo będziemy żałować tego dnia. Moja dusza mi to mówi. T Teka i Kalile nie odrzekli. Trzej mężowie stal? w milczeniu. Zza linii drzew Mahmoud usłyszał poranny ruch na autostradzie śmier- telnych kierowców nieświadomych niezwykłychiobcych ukrytych przed ich wzrokiem. Ale jak długo nieświadomych? - zadał sobie pytanie. Rozdział 54 ALABAMA. MISSISIPI. Teraz nowy drogowskaz informował: LUIZJANA. Jessica zX każdym razem, gdy otworzyła oczy, jechała przez nowy stan. Nie zdawała sobie sprawy, że zasnęła, dopóki samochód nie za- trzymał się gwałtownie na parkingu motelu jak z komiksu. Był to parterowy budynek o nazwie „I-Ten Inn"
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Nie powiedziałem sobie: „Teraz go już nigdy nie zobaczę”, albo „Teraz już nigdy nie uścisnę mu ręki”, ale: „Teraz go już nigdy nie usłyszę”...
- A cóż powiedzieć o filozofii, o metafizyce? Zmieciona, unicestwiana dzień po dniu i to z najrozmaitszych powodów: przez empirystów XVIII wieku, przez He-gla, przez Marksa,...
- Nowy minister spraw zagranicznych Ottokar Czernin nie wahał się powiedzieć: „Monarchia prowadzi wojnę obronną i osiągnie wiele, jeśli ukończy wojnę zachowując...
- Nazimow zawołał: „Cyt!", ale już było za późno; tego, com powiedział, było dosyć dla uspokojenia Owsianego, który i tak miał mi za złe, żem się wygadał o naszej...
- Czy może mi pan powiedzieć, jakie otrzymam gwarancje dyskrecji, jeżeli zgodzę się wyjaśnić panom to, o czym nie wiedział nikt prócz Stefana Vincy? - Byłem oficerem lotnictwa...
- Jeśli można by słowami ująć trafnie ówczesny Jej stan w obozie, powiedzieć bym mogła, że właściwie tylko ciałem była z nami, duchem już nieziemska...
- Czy tak właśnie się zachowywałem? Nie potrafiłem powiedzieć, gdzie kończy się autentyczna troska, a gdzie zaczyna autentyczna zazdrość...
- Nic znamy bowiem zasad tezauryzacji czasów archaicznych, nic możemy powiedzieć, czy skład skarbów jest wiernym odbiciem proporcji w masie monet niegdyś krążących...
- — Pani — powiedział Gamut, który choć bezsilny i właściwie do niczego niezdatny, nawet nie pomyślał o opuszczeniu sióstr — nastało święto szatana, a to miejsce nie jest...
- Moglibyśmy uwierzyć w wyjątkowo szczęśliwy zbieg okoliczności, takie rzeczy zdarzają się raz na tysiąc lat, no, powiedzmy, jakieś prądy wstępujące, wiry, czy jak tam, pęd...