Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Moje wyliczenia dotyczące czasu i zastosowania odpowiedniej siły były doskonałe. Dekapitacja może i brzmi okropnie - i na pewno jest czymś okropnym - jednak jeśli się ma do czynienia z zadziwiającą mocą wardenowską, to albo zadaje się cios śmiertelny, albo się przegrywa. Poza tym szok spowodował, iż “wardenki" ruszyły do daremnej i bezskutecznej akcji zasklepiania rany, dzięki czemu krwawienie było minimalne. Nie usiłowałem odtworzyć dokładnie jej rysów; nie widziałem ich zresztą na tyle długo, by zrobić to w miarę przyzwoicie. Niemniej udało mi się, przekształcając część masy we wzrost, wcisnąć w jej ubranie, którego kolor, zbliżony do meduzyjskiej krwi, przynajmniej trochę maskował mokre plamy z takiej właśnie krwi pochodzące. Sandały bez poważniejszych przeróbek nie weszłyby na moje stopy, wobec czego po prostu z nich zrezygnowałem. Przebranie to miało mi zresztą służyć bardzo krótko. Przeżyłem dość nieprzyjemną chwilę, kiedy wyglądało na to, że jakaś para zamierza zbliżyć się do mej kryjówki i mogłaby odkryć jej makabryczną zawartość, ale w tym samym momencie pociąg nadjechał i zatrzymał się na stacji. Wszyscy pracownicy obsługi stanęli na baczność. Do tej pory szczęście mi dopisywało; potrzebowałem go jednak znacznie więcej. Poczekałem, aż pociąg znieruchomieje, drzwi się otworzą, a pasażerowie zaczną wysiadać. I kiedy zauważyłem dwoje funkcjonariuszy SM z torbami w rękach, ruszyłem do akcji, świadom, że inni co prawda również zobaczą, co się dzieje, ale liczyłem jednocześnie na jakże typową dla Meduzyjczyków postawę: niech tym się zajmie SM. Wyciągnąłem częściowo z ukrycia ciało kobiety, tak że widoczne było jej jedno ramię i noga, po czym zawołałem histerycznie do dwójki funkcjonariuszy: - Chodźcie tu prędko! Pośpieszcie się, proszę! Nikt nigdy nie wzywa glin na Meduzie, chyba że coś jest bardzo, ale to bardzo nie w porządku. Zobaczyłem zaskoczenie na dwóch młodych twarzach - mężczyzny i kobiety, kiedy ich wzrok powędrował za moim wyciągniętym ramieniem i kiedy dostrzegli nagie członki. Rzucili torby i podbiegli do mnie. - Co się stało? - spytała kobieta, raczej zaniepokojona niż groźna. - T... tam jest ciało! - wyjąkałem, robiąc wrażenie osoby śmiertelnie przerażonej. Oboje wyglądali na autentycznie wstrząśniętych, ale odwrócili się jednak i przyklękli, a ja ustawiłem się tak, że ruchome schody zasłaniały mnie od strony peronu. Większość pasażerów pojechała już wyżej, nie było więc gapiów, choć bez wątpienia za chwilę musiało się tu pojawić kilku ciekawskich kolejarzy. Tych dwoje to były prawdziwe ofermy. Pozbawiłem ich przytomności fachowym ciosem kantem dłoni, a potem uśmierciłem metodą, co prawda bardziej wyrafinowaną od tamtej, ale nie mniej skuteczną. Musiałem działać szybko; ich torby stały dalej na peronie i oko kamery niewątpliwie je widziało. Pozbyłem się błyskawicznie tamtego ubrania i włożyłem mundur mężczyzny z SM. Walczyłem z czasem i ledwie zdążyłem. Na szczęście mężczyzna był podobnych rozmiarów i udało mi się wpasować jakoś w jego mundur. Nie musiał leżeć idealnie; wystarczyło, że jakoś się prezentował. Zaryzykowałem jeszcze wytoczenie ciał i zepchnięcie ich pod pociąg, kiedy rzut oka przekonał mnie, że nikt nawet nie patrzy w moim kierunku i nikt nawet nie wydaje się świadomym, że dzieje się tu coś niezwykłego. Potem wyszedłem z powrotem na peron, podniosłem torbę, odwróciłem się i krzyknąłem głośno: - W porządku, spotkamy się na terminalu centralnym! Zarzuciwszy sobie torbę na ramię, wszedłem na ruchome schody i pojechałem na górę. Terminal centralny był naturalnie dość zatłoczony, co dla mnie było okolicznością sprzyjającą. Potrzebna mi była jeszcze jedna szybka zmiana, i to taka, której nie dałoby się łatwo wykryć, ale nie zauważyłem żadnej ku temu sposobności. Udałem się więc do toalety, przejrzałem torbę, znalazłem dowody na to, że ten szeregowiec był świeżo przeniesionym do Gray Basin rekrutem, i zdecydowałem się na podjęcie pewnego ryzyka, przynajmniej krótkofalowego. Pociąg nie wyruszy w podróż powrotną, nim go nie posprzątają i nie zaopatrzą, a to zajmuje około dwóch czy trzech godzin. Jeśli nie będą zbyt intensywnie szukać tego agenta, to minie trochę czasu, nim znajdą te ciała. Tego rodzaju morderstwo było czymś tak obcym dla tego społeczeństwa, że wpierw będą szukali zaginionego agenta, nim w ogóle pomyślą o szukaniu ciała
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Moglibyście pomyśleć, że były bardziej oczywiste powody: mój mąż mnie ignorował albo dzieci były nieznośne, albo moja praca była jak kierat, albo że chciałam sobie...
- A może to nie była miłość, może to było coś, co zastępuje miłość tym, którzy skapitulowali...
- Nie wiedziałam, jaki on jest i jaki będzie, i czy wróci podobny do ludzi, czy cały w obrazkach, że wstyd będzie wyjść z nim na ulicę? I ja też już byłam inna, już żyłam z...
- Pudel Karo, którym Pilatus najgłębiej pogardzał, położył się spokojnie na progu obory, czego z pewnością nie uczyniłby, gdyby Liza była wewnątrz, albowiem nie lubił zbliżać...
- Po „Siedmiu kotach" został w redakcji tajemniczy obiekt, który przez wiele lat zagracał nasz ciasny lokal (podobno była to tablica rozdzielcza do teatralnych świateł), oraz...
- Pierwszym celem była obrona chłopów, a drugim celem Szewczenki było dążenie do ukazania duszy chłopskiej w jej całej krasie i niewinności...
- Przyzwoitość ta była nader drażliwa, bo nawet tam, gdzie Sobieski mówi o chorobie kilkumiesięcznego synka, znajdujemy odsyłacz: „ Ustęp mniej przyzwoity opuszczamy...
- Siostra Morrisa Steina, Fania, bogata chuda brunetka w wieku może trzydziestu pięciu lat, która była zagorzałą pacyfistką, dała mu do przeczytania Tołstoja i Kropotkina...
- Ale ponieważ Zina była na razie ani czarna, ani biała, tylko śpiąca, postanowiono zaczekać do rana, aby w świetle dziennym specjalnie wybrana komisja ustaliła, jakiego koloru...
- Powodem była świadomość, że gdzieś tam, skąd nadlatują rakiety, znajduje się przynajmniej jeden wrogi okręt dorównujący technicznie tym dowodzonym przez kapitan Harrington...