Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Był tam już dwa razy. Prawdopodobnie już za pierwszym razem zaczął coś rozumieć. Być może, gdyby poszedł tam z tobą drugi raz, ty także mógłbyś nawiązać kontakt z blokami. — pewnie zastanawiał się nad tym od momentu, gdy wróciliście. — Jill, przykro mi, ze musiałaś przez to przechodzić. Nie było żadnego powodu, żeby cię w to wciągać, powiedziałem przecież Szeptaczowi, żeby trzymał się od ciebie z daleka. Mówił mi, że z tobą poszłoby mu prawdopodobnie równie dobrze jak ze mną, ale wydałem mu wyraźne polecenie... — Tak, wiem. Mówił mi o tym. — Nie wiesz, gdzie jest teraz? — Nie wiem. Wróciłam w momencie, gdy najmniej się tego spodziewałam. Znalazłam się w moim mieszkaniu. Tam zaczęliśmy wyprawę. Szeptacza nie było ze mną. Nie było go ani w pokoju, ani w moim umyśle. Nie wiem, dlaczego byłam tego taka pewna, ale po prostu go tam nie było. — Ciekaw jestem, czy wie, że Decker nie żyje. To chyba będzie dla niego bolesne. Byli starymi kumplami. Decker udawał, że nie zależy mu na tej przyjaźni, ale wcale tak nie było. Często myślał o Szeptaczu. Jill podniosła dzbanek z kawą i napełniła filiżankę Tennysona. — Zrobiłam ciasto - powiedziała - chcesz spróbować? — Później - odparł. - Trochę później. Ta pieczeń, którą przyrządziłaś... — Dobra była, co? — Przepyszna, wspaniała. — Jason, myślisz, że to teologowie zabili Deckera? — Na to by wyglądało. Sześciany zniknęły, Decker nie żyje. Wzięli sprawy w swoje ręce. Gdybyśmy tylko mieli kostki, to Szeptacz mógłby zabrać nas do Nieba. Nie potrzebujemy współrzędnych. Jest w stanie odnaleźć drogę mając bardzo niewiele informacji o miejscu docelowym. Jest jak pies gończy. Jeśli był w stanie zabrać nas do świata równań, to na pewno mógłby też zaprowadzić nas do Nieba. Jest jeszcze tak wiele miejsc, do których może nas przenieść. — Jason, a może nie mamy racji? Ty, ja, Paul? Może to teologowie watykańscy ją mają? Może znalezienie prawdziwej religii jest ważniejsze od znajomości wszechświata? — Myślę, że najpierw trzeba by ocenić, co jest bardziej przydatne. Watykan podjął decyzję dawno temu, a teraz ktoś stara się zmienić bieg wydarzeń. Decyzja brzmiała: najpierw trzeba posiąść wiedzę, aby można było szukać prawdziwej religii. Być może nie była to trafna ocena, nie wiem, według mnie jednak tak właśnie trzeba postępować. — Może już nigdy się nie dowiemy. — Ty i ja na pewno. Ale ktoś kiedyś odkryje prawdę. — A co teraz? — Nie ma możliwości rozstrzygnięcia tej kwestii. — Jason, coś sobie przypomniałam. Coś ze świata równań. — Może z czasem przypomnisz sobie wszystko. — Czułam się zmęczona, chciałam odpocząć. Mówi ci to coś? — Niewiele - odparł Tennyson. - Ale spokojnie. Twój nad wyraz ludzki umysł stara się przetłumaczyć obce koncepcje na terminy używane przez ludzi. — Jest jeszcze coś. Coś o grach i zadowoleniu z pojawienia się nowej zabawy. — Prawdopodobnie chodziło o coś zupełnie innego, ale i tak udało nam się czegoś dokonać. Zdziałałaś o wiele więcej niż ja. Może Szeptacz, kiedy się wreszcie pojawi, będzie mógł ci pomóc w wyjaśnieniu wspomnień. - Może. Musiał przecież zrozumieć o wiele więcej niż ja. W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Kiedy Tennyson otworzył je, zauważył, że na zewnątrz stoi Theodosius. - Jak miło, że pan zechciał nas odwiedzić - rzekł Tennyson. - Proszę wejść, jesteśmy zaszczyceni. Kardynał wszedł, a Tennyson zamknął za nim drzwi. — Rozniecę ogień - powiedział. - Proszę, niech pan usiądzie, właśnie rozmawialiśmy. — Chętnie bym się przyłączył do dyskusji, ale obawiam się, że nie mamy czasu. Jego Świątobliwość wzywa was na audiencję. Jill podeszła do stołu. — Nie rozumiem. — Jego Świątobliwość pragnie z wami porozmawiać. — Ale pan pójdzie razem z nami - spytał Tennyson. — Zaprowadzę was tam, ale nie zostanę na audiencji. Powiedział wyraźnie, że chce rozmawiać z wami. Tylko z wami. Rozdział 45 Ozeptacz aż podskakiwał ze szczęścia. Cały świat kręcił się w ekstazie. Ześlizgnął się po spiralnym moście strumienia magnetycznego i tańczył z radości w samym środku rozbryzganej chmury jonów. Przebył trudną drogę wiodącą przez samo jądro eksplodującej galaktyki. Udało mu się umknąć promieniowaniu, które emitowała supernowa. Przekoziołkował przez pole pulsa-rów. Kiedy dokonał już tego wszystkiego, ukrył się przed czerwonym karłem i wyciągnął wyimaginowane ręce, aby ogrzać je przy gwiezdnym płomieniu. Co ciekawe, czerwony karzeł był jedynym źródłem światła w polu widzenia. Poza nim wszystko było czarne, chociaż gdzieś, w bardzo dużej odległości można było dostrzec połyskiwanie bardzo intensywnego światła, tak jakby poza odległym horyzontem dalekiego kosmosu rozgrywały się jakieś ważne wydarzenia. Otoczony był pustką i nicością
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- W całym tym opowiadaniu chodzi mi właśnie o podkreślenie tego, że nie było wówczas we mnie pożądania alkoholu, mimo długiego okresu zależności od Johna Barleycorna...
- O jakie wartości chodzi? Wartością może być praktycznie wszystko, zależy to od tzw...
- '— Ale nie o to chodzi- Poza właściwościami charakteru i pamięcią przeszłości, nie ma żadnej więzi międzymną, jakiego znałeś — a mną, który siedzę przed tobą...
- Chodzi pani o to, co się działo w zeszłym tygodniu w biurze, kiedy lord Tirwitt zaatakował i ranił pana Devlina laską z wysuwanym ostrzem? - Tak...
- Jeśli chodzi o drugi argument to zauważono, że w Iliadzie znacznie częściej niż w Odysei dochodzi do ingerencji bóstw w wydarzenia, których uczestnikami są herosi...
- JTrzeba lu uwzględnić intencje czy cele władającego i władanego, chodzi zatem o zachowanie kolektywne, a nie jednej tylko osoby...
- - Znam miasto lepiej niż ktokolwiek inny, bo mieszkałam tu kilka lat, poza tym chodzi także o maksymalne ograniczenie kosztów, a ja dobrze się targuję...
- - Czy Betty-Anne Jesperson była ostatnia? - Nie miałem nic wspólnego ze śmiercią tej małej Philippy, jeśli o to panu chodzi...
- Na przykład niezniszczalność fantomów ma swoją rację: chodzi o to, by ich nie redukować do zwyczajnej kopii człowieczeństwa, bo wtedy nie wpisywałyby się w porządek...
- Ale tu nie chodzi o Czeczenię, lecz o integralność Rosji - i o to, żeby zapobiec wojnie domowej, takiej jaka wybuchła w Jugosławii...