Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

.. - Pójdziesz do wiêzienia - powiedzia³ McCarthy przez zaciœniête zêby. - Zgnijesz w wiêzieniu, czy ty mnie rozumiesz? Sam siê o to postaram. A mnie nic siê nie stanie. Oliver wiedzia³, ¿e McCarthy mówi prawdê, i to doprowadza³o go do wœciek³oœci. Ale nic nie móg³ zrobiæ. Musia³ przyjmowaæ ciosy, jak spêtane zwierzê na rodeo. Patrzy³ na McCarthy'ego nieprzytomnym wzrokiem. Mo¿e istnia³o jakieœ inne rozwi¹zanie. Przypomnia³a mu siê rozmowa, jak¹ odby³ z Tonym Vogelem w apartamencie Hotelu Pla¿a. - Jak¹ odprawê chcesz mi daæ? - zapyta³ cicho, staraj¹c siê opanowaæ. - Jak¹ sumê? Powiedz. - Piêæ milionów. - Przecie¿ to œmieszne! - Oliver uderzy³ piêœci¹ w stó³, znowu rozwœcieczony. - Moja premia wynosi³a piêæ milionów tylko za ostatni rok. A teraz chcesz siê mnie pozbyæ za tak¹ sumê. Chcê wiêcej, du¿o wiêcej. - Nie obchodzi mnie, czego chcesz! - rykn¹³ McCarthy. - To, co chcesz, nic nie ma do rzeczy. Dostaniesz piêæ milionów i nie bêdzie negocjacji. Pamiêtaj, ¿e mamy jeszcze inny uk³ad. - Z którego nic nie bêdê mia³ jeszcze przez d³ugi czas - zauwa¿y³ Oliver. - Mam nadziejê - burkn¹³ McCarthy i zrobi³ znak krzy¿a na piersi. - Moi partnerzy nie bêd¹ zadowoleni - ostrzeg³ Oliver. Znowu przypomnia³a mu siê rozmowa z Tonym Vogelem. - Chrzaniæ ich. Siedz¹ w tym po same uszy. Bêd¹ musieli spokojnie czekaæ na swoj¹ dzia³kê, tak samo jak ty - powiedzia³ McCarthy. - A jeœli bêd¹ chcieli zagraæ inaczej, trafi¹ za kratki. Powiesz im to bez ogródek, Oliver. I nie zapomnij obiecaæ, ¿e bêdê ich odwiedza³ co niedziela w wiêzieniu. Bo jestem mi³ym facetem. - W k¹cikach jego ust pojawi³ siê przebieg³y uœmiech. - Nie chcê nawet s³yszeæ, ¿e narzekasz na biedê. Nie próbuj mi wmówiæ, ¿e piêæ milionów dolarów nie wystarczy ci do utrzymania standardu ¿ycia, do jakiego siê przyzwyczai³eœ. Jesteœcie bardzo bogaci. - Przerwa³ na chwilkê. - Mo¿e powinienem to uj¹æ tak, ¿e Barbara i jej ojciec s¹ bardzo bogaci. A oni siê przecie¿ tob¹ zaopiekuj¹. Oliver kipia³. Mia³ ochotê waliæ w tê szerok¹ twarz McCarthy'ego, uderzaæ, a¿ cia³o zamieni siê w krwaw¹ masê. Pierwszy raz w ¿yciu chcia³ kogoœ zabiæ. Schowa³ rêce pod stó³ i zacisn¹³ piêœci tak mocno, a¿ siê przestraszy³, ¿e palce po³ami¹ mu siê w stawach. W koñcu rozluŸni³ d³onie i opad³ na krzes³o. - Niech bêdzie - powiedzia³ w koñcu cicho, mimo ¿e wszystko w nim wrza³o. - No, dobrze. - McCarthy wsta³. Nie posz³o tak Ÿle. - Przysz³y tydzieñ bêdzie ostatnim tygodniem twojej pracy, Oliver. Parê godzin po tym, jak Jay zostanie w kajdankach wyprowadzony z budynku, McCarthy-Lloyd og³osi, ¿e ty i Bullock odchodzicie. - Niewa¿ne. McCarthy zamilk³ na chwilê. Przyjrza³ siê Oliverowi. Choæ ten cz³owiek zarobi³ dla niego miliony, nie czu³ wspó³czucia. Mason by³ tylko pionkiem i nadszed³ czas, kiedy trzeba go by³o poœwiêciæ, ¿eby uratowaæ króla. Odwróci³ siê i poszed³ do salonu. O'Shea siedzia³ na kanapie z gazet¹ „Daily News" w rêku. - Mo¿emy kontynuowaæ - powiedzia³ McCarthy. O'Shea od³o¿y³ gazetê i wsta³. - Jak Oliver zareagowa³? - Wiedzia³ od swojego prze³o¿onego w Waszyngtonie, ¿e po aresztowaniu Jaya, Oliver nie bêdzie móg³ zostaæ w firmie. To O'Shea wykona³ telefon do Waszyngtonu z proœb¹ o przyspieszenie wykonania tego planu. Ten m³ody cz³owiek by³ zbyt blisko odkrycia prawdy. McCarthy uœmiechn¹³ siê szeroko. Jak widzisz, wci¹¿ ¿yjê. Tylko dlatego, ¿e, niestety, dobre rzeczy czêsto przytrafiaj¹ siê z³ym ludziom, pomyœla³ O'Shea. - Na dole czeka samochód. McCarthy odwróci³ siê do wyjœcia. - Bili - zawo³a³ za nim O'Shea. - Tak? - Wróæ do Nowego Jorku przed koñcem przysz³ego tygodnia. NajpóŸniej w czwartek. Bêdziesz musia³ powiedzieæ coœ prasie. - Dobra. - McCarthy wyszed³ i skierowa³ siê do czekaj¹cego na niego samochodu. O'Shea obserwowa³ go przez chwilê z okna. Kiedy wszed³ do kuchni, Oliver siedzia³ przy stole. G³owê po³o¿y³ na blacie. - Nie przejmuj siê, Oliver. Wszystko bêdzie w porz¹dku. Oliver powoli wsta³ i przetar³ oczy. - Nie, nie bêdzie - powiedzia³ bardzo cicho. - W³aœnie zosta³em wylany z pracy. O'Shea podszed³ do sto³u i usiad³ na krzeœle obok Olivera. - Wiem. - Oczywiœcie, ¿e wiesz - powiedzia³ bezbarwnym g³osem. - Jestem jedyn¹ osob¹, która o tym nie wiedzia³a. Jak jakaœ marionetka na sznurku