Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

3,17.18). Niebo i ziemia włączają się do radosnego okrzyku ojca: „Ten syn mój był umarły, a ożył, zaginął, a odnalazł się". Dotychczas nie było w przypowieści Zbawiciela żadnego zgrzytu w tej radosnej scenie, teraz dopiero wprowadza Jezus inny, obcy element. Kiedy syn marnotrawny wrócił do domu, starszy syn „był w polu". Kiedy wracał do domu, usłyszał śpiewy, muzykę i tańce, zawołał sługę, pytaj ąc, co to znaczy. „Brat twój przyszedł" — odrzekł mu — „i ojciec twój kazał zabić tuczne cielę, że go zdrowym odzyskał. Rozgniewał się więc i nie chciał wejść". Starszy brat nie podzielał troski ojca o tego, który zginął, dlatego nie bierze udziału w ogólnej radości; odczuwa tylko zazdrość. Nie chce wejść, by powitać odnalezionego brata, a okazanie mu miłości i dobroci uważa nawet za obelgę dla siebie. Kiedy ojciec wychodzi, by porozmawiać ze starszym synem o radosnym wydarzeniu, ten okazuje pychę i złośliwość. Swe życie w domu ojca przedstawia jako szereg nie wynagrodzonych usług. W sposób niewdzięczny i nikczemny porównuje brak nagrody za swe posłuszeństwo ze wspaniałym przyjęciem marnotrawnego brata. Wyjaśnia, że była to służba najemnika, a nie syna. Zamiast radować się możliwością przebywania w towarzystwie ojca, skierował swe myśli jedynie na zasługi, jakie zdobył na skutek ograniczenia swych potrzeb. Właśnie jego słowa wskazują na to, że tylko dla zysku wyrzekł się grzechu. Jeśli teraz jego brat będzie miał udział w majątku ojca, to jemu będzie się działa krzywda. Nie ukrywa, że gdyby był na miejscu ojca, nie przyjąłby syna. Nie uznaje w nim brata; chłodno mówi do ojca: „syn twój". Mimo to ojciec zwraca się do niego serdecznie: Synu drogi, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie także należy! Czyż przez wszystkie te lata, kiedy twój brat prowadził tak nędzny żywot, nie było ci wolno przebywać ze mną? Wszystko, co mogło przyczynić się do szczęścia dzieci, było im dane. Syn nie potrzebuje czekać na wynagrodzenie albo datek; „wszystko moje jest twoim". Macie tylko zaufać mojej miłości i czerpać z darów tak chętnie i obficie ofiarowanych. nadzieja.pl 131 Ellen G. White PRZYPOWIEŚCI CHRYSTUSA Jeden z synów odłączył się na jakiś czas od rodziny, ponieważ nie rozumiał miłości ojca. Teraz jednak wrócił i fala radości zmyła każdą naruszającą pokój myśl. „Ten syn mój był umarły, a ożył; zaginął, a odnalazł się". Czy starszy brat nie zmienił swego nikczemnego i niewdzięcznego postępowania? Czy zrozumiał, że chociaż jego brat postąpił niewłaściwie, jest nadal jego bratem? Czy żałował za swą zazdrość i oschłość serca? O tym Jezus nic nie mówi. W przypowieści nie wspomniano, jak w końcu postąpiły osoby w niej wymienione, słuchacze sami mieli sobie dopowiedzieć zakończenie tej historii. W osobie starszego syna przedstawiono nie odrodzonych Żydów z czasów Chrystusa i faryzeuszy, żyjących w każdym wieku, którzy spoglądają z pogardą na „pospólstwo". Ponieważ nie ulegli niskim nałogom, pełni byli własnej sprawiedliwości. Jezus spotkał tych pokrętnie myślących ludzi na ich własnym gruncie. Tak samo jak starszy syn korzystali ze specjalnych przywilejów. Twierdzili, że są synami w domu ojca, ale objawiali ducha najemników. Motywem ich działalności nie była miłość, lecz nadzieja otrzymania nagrody. W ich oczach Bóg był surowym, twardym Mistrzem. Widzieli, jak Chrystus zapraszał celników i grzeszników ofiarowując im dar łaski, ten dar, który rabini mieli nadzieję uzyskać ciężką pracą i pokutą. Gniewało ich to. Powrót, zdawałoby się, straconego syna, który napełnił serce ojca radością, wzbudził w nich zazdrość i niechęć. Wyjaśnieniem, jakie w przypowieści ojciec dał starszemu synowi, próbował Bóg zmiękczyć serce faryzeuszy. „Wszystko moje jest twoim" — to nie zapłata, to dar. Możecie, tak jak marnotrawny syn, z niego korzystać, ale tylko jako z nie zasłużonego daru miłości ojcowskiej