Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

A więc ostrzeżenie dotyczyło jej mlecznej siostry? Ogarnęło ją głębokie przygnębienie. - Wyjdźcie, królowa źle się czuje. Trzy dni później Anna wygnała medyka i jego pomocnika i mimo błagań Heleny i dworek udała się do szpitala. Pod zdziwionym okiem zakonnic przełknęła dwie miseczki zupy, stwierdziła, że jest bardzo smaczna, a potem podała ją chorym, którzy cisnęli się wokół niej. Nagle poczuła, że czyjaś ręka podaje jej razem z miseczką jakiś zwój. Ani jeden rys jej twarzy nie drgnął. Człowiek, który przekazał jej posłanie, chłeptał głośno zupę. Gdy spojrzała na niego, nie mogła powstrzymać grymasu obrzydzenia na jego widok. Jego zniekształcone ciało było ledwie zakryte śmierdzącymi łachmanami. Twarz miał opuchniętą, nie było nosa, rzęs, brwi. Na tej martwej twarzy tylko oczy miały żywy, nie do zniesienia blask. Anna przestała usługiwać biedakom. Niektórzy czepiali się jej sukni, by zatrzymać tę dobrą panią, która rozdaje zupę hojniej niż zakonnice. Ukryła się w pralni, jedynym pustym miejscu o tej porze dnia. Rozpoznała ruskie pismo i w uniesieniu ucałowała list. Anonimowy autor dotarł do Oliwiera i znalazł go w opłakanym stanie. Błagał, aby wstawiła się u króla, gdyż tylko on mógł wybaczyć zbrodnię obrazy majestatu. Donosił jej również, by nie ufała "towarzyszce z lat dziecięcych", która na swe nieszczęście zawarła pakt z diabłem. Pisał też, że znalazł w hrabim Valois prawdziwe oparcie. Na koniec zapewnił o swym głębokim szacunku i prosił, by zniszczyła pergamin. Przyjemność i wzruszenie z czytania paru linijek w ojczystym języku szybko uleciały, gdy wyczuła coś w rodzaju ostrzeżenia przed otaczającymi ją wrogami i szpiegami. Głosy i nawoływania wyrwały ją z czarnych myśli. - Gdzie jest królowa? Szukajcie królowej! Anna zdążyła schować list, gdy weszła jej szwagierka ze złością w oczach. - Ach, jesteś. Czy oszalałaś, żeby wstawać z łóżka i przychodzić tu, gdzie można nabawić się wszelkich chorób? - Siostro, proszę, czuję się dobrze. To przez lekarstwa mistrza Jana jestem chora. - Chętnie bym ci uwierzyła, ale tym razem jednak on ma rację. - Czuję się bardzo dobrze. Nie po raz pierwszy oczekuję dziecka. - Wiem o tym - odrzekła łagodniejszym głosem hrabina. - Wiesz, jak bardzo cię kocham. To dlatego się niepokoję, zwłaszcza po tej próbie otrucia. Kim jest ów zły i niegodziwy człowiek, który nastaje na twe życie? Może ty wiesz? - Nie. Moja dobra Adelo, dziękuję ci za troskę, która jest niezmienna od dnia mojego przyjazdu do pięknej Francji. Czy nie nadużyję twojej dobroci, jeśli poproszę cię, abyś wstawiła się w moim imieniu... Anna przerwała. Czy nie jest szaleństwem zwierzać się osobie, która jest krewną króla? - Mów, moja droga. Wiesz, że uczynię wszystko, co w mojej mocy, by okazać ci swe uczucie do ciebie. - Odeślij ludzi. To, co chcę ci powiedzieć, musi pozostać między nami. - Wyjdźcie! Zostawcie nas same. Gdy drzwi się zamknęły, Anna zmusiła Adelę, by usiadła na ławce w łaźni, i uklęknęła przed nią. Wzięła ją za ręce. - Co robisz? Wstań! - Proszę, pozwól mi mówić, nie przerywaj mi. - Ale... - To, o co chcę cię prosić, jest dla mnie bardzo trudne. Chcę, abyś wstawiła się u króla, by uwolnił Oliwiera z Arles. Hrabina Flandrii zesztywniała. Próbowała wyrwać swe ręce, ale Anna trzymała mocno i mówiła dalej: - Jest uwięziony na tym zamku. Umiera. Wiem, że jego czyn zasługuje na śmierć, lecz błagam cię, byś wpłynęła na Henryka, by mu wybaczył. - Czy widziano to kiedy, by żona błagała o łaskę dla faworyta męża? - Zapomnijmy o tym. Wiem, że ty również lubiłaś Oliwiera mimo jego wad... - Ale nie na tyle, by tracić uczucie mego brata. - Błagam cię! Hrabina uwolniła się gwałtownie z uścisku i wstała. - Przez miłość do ciebie zapomnę o tej rozmowie i nic nie powiem królowi. Radzę ci, byś uczyniła to samo, jeśli nie chcesz znaleźć się na miejscu twego protegowanego. Na twarzy królowej malowało się osłupienie. Na ten widok hrabina uśmiechnęła się smutno: - Moja droga, czy życie na dworze francuskim nie nauczyło cię jeszcze, jakie tu mogą czyhać niebezpieczeństwa? Że wszystko, co tu się dzieje, to tylko intrygi, kłamstwa, zdrady? Nie powiesz mi chyba, że na dworze twego ojca było inaczej. Co zaś się mnie tyczy, to nie zauważyłam, żeby było inaczej na innych dworach. Anna, bardzo blada, podniosła się z klęczek. - Wybacz mi, myślałam, że mogę liczyć na twą dobroć i miłość bliźniego. Czy Chrystus nie nauczył cię wybaczać? - Nie mieszaj Pana naszego do tej sprawy. Uwierz, że Oliwier nie żyje, i módl się za niego. Wyglądasz na cierpiącą. Odprowadzę cię. - Hrabina Flandrii otworzyła drzwi. - No, chodź. - Anna stała nieruchomo niby skamieniała. Odmówiła ruchem głowy. - Jak chcesz! Leżąc za kotarami, które otaczały jej łoże, Anna oddawała się ponurym rozmyślaniom. Od czasu rozmowy z Adelą nie ujrzała jej więcej