Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Major Pietrowski wziął głęboki oddech. - Nie zawiodę - oświadczył. - Ale gdyby miało dojść do najgorszego, żywcem mnie nie wezmą. Sekretarz generalny nacisnął guzik pod blatem stołu i w drzwiach pojawił się natychmiast major Pawłow. - Idź więc, młodzieńcze. Człowiek, którego być może już spotkałeś w tym domu wyjaśni ci na czym polega misja. Potem udasz się gdzie indziej na odprawę szczegółową. Nie spotkamy się więcej do twego powrotu. Gdy za dwoma majorami K$g$b zamknęły się drzwi, sekretarz generalny dłuższy czas wpatrywał się w migotliwe płomienie na kominku. Jaki wspaniały młody człowiek - pomyślał. Jaka szkoda. Podążającego za majorem Pawłowem przez dwa długie korytarze do skrzydła daczy przeznaczonego dla gości, Pietrowskiego rozpierały uczucia dumy i oczekiwania. Major Walerij Aleksiejewicz Pietrowski był niezłomnym rosyjskim patriotą i żołnierzem. Doskonale władający angielskim, znał też wyrażenie "umrzeć za Boga, Króla i Ojczyznę" i rozumiał jego znaczenie. W Boga nie wierzył, ale przywódca jego ojczyzny okazał mu osobiste zaufanie. Idąc korytarzami willi w Usowie major wiedział, że jeśli nadejdzie taki moment, nie zawaha się przed zrobieniem tego, co trzeba. Major Pawłow zatrzymał się przy jednych z drzwi, zapukał i zaraz je otworzył. Przepuścił Pietrowskiego przed sobą i zamknął za nim drzwi. Z fotela stojącego przy stole zarzuconego mapami i papierami podniósł się siwowłosy mężczyzna. Wyciągając rękę, uśmiechnął się. - Więc to ty jesteś major Pietrowski. Majorowi niespodzianka odebrała oddech. Znał tę twarz, choć nigdy nie spotkał się z tym człowiekiem bezpośrednio. Świeżo przyjmowanym do P$g$z wyjaśniano, że w żargonie Zarządu nazywany jest jedną z Pięciu Gwiazd, człowiekiem cieszącym się powszechnym poważaniem, reprezentującym jedno z wielkich zwycięstw ideologii radzieckiej nad kapitalizmem. - Tak, towarzyszu pułkowniku - odrzekł Pietrowski. Philby tyle razy czytał jego akta osobowe, że znał je na pamięć. Wiedział, że Pietrowski ma zaledwie trzydzieści sześć lat, a przez dziesięć przechodził szkolenie, pozwalające mu uchodzić za Anglika. Dwukrotnie odwiedzał Wielką Brytanię dla zaznajomienia się z krajem, za każdym razem głęboko zakonspirowany, nigdy nie zbliżając się nawet na dalszy dystans do ambasady radzieckiej i w obu wypadkach nie mając żadnych zadań. Jedynym celem takich wizyt było zaznajamianie wywiadowców na stopie nielegalnej zanim stawali się aktywnymi, ze wszystkim, z czym kiedyś się spotkają. Były to proste rzeczy: jak otwierać konto bankowe, jak się zachować w wypadku drobnej kolizji z innym samochodem, jak się posługiwać londyńskim metrem, a ponadto podczas każdego wyjazdu mieli obowiązek poznawać jak najwięcej aktualnych wyrażeń slangowych. Philby wiedział, że siedzący przed nim młody człowiek nie tylko mówi doskonałą angielszczyzną, ale także bezbłędnie posługuje się czterema gwarami regionalnymi oraz równie bezbłędnie włada walijskim i irlandzkim. Pułkownik przeszedł na angielski. - Siadaj - polecił. - W tej chwili nakreślę tylko ogólny zarys zadania. Inni podadzą ci wszystkie szczegóły. Czasu będzie mało, przeraźliwie mało, będziesz więc musiał wszystko to przyswoić sobie znacznie szybciej, niż kiedykolwiek w życiu. Podczas rozmowy Philby zdał sobie sprawę, że po trzydziestu latach oddalenia od kraju w którym się urodził, pomimo bieżącej lektury wszystkich gazet i czasopism brytyjskich jakie wpadły mu w ręce, mówi językiem przestarzałym i nienaturalnym. Zabrakło mu praktyki, natomiast młody Rosjanin mówił tak, jak każdy współczesny Anglik w jego wieku. Naszkicowanie planu o kodowej nazwie "Aurora" i jego zakresu zabrało Philby'emu dwie godziny. Pietrowski przysłuchiwał się z napiętą uwagą. Plan ocenił jako pasjonujący i zdumiewająco zuchwały. - Najbliższe kilka dni spędzisz z zespołem, liczącym tylko czterech ludzi. Przekażą ci całą masę nazwisk, miejsc, dat, terminów łączności radiowej, punktów kontaktowych zwykłych i zapasowych. Wszystkiego nauczysz się na pamięć. Jedyną rzeczą jaką zabierzesz ze sobą będzie bloczek jednorazowych szyfrów szeregowych. I to wszystko. Wysłuchawszy pułkownika Pietrowski skinął głową