Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
.. Sztywny z napięcia postąpił krok naprzód, lecz ku jego zdumieniu jeden z jeźdźców pozdrowił go grzecznie: 339 - Witajcie, seńor Callicó. Sędzia bardzo was prosi o niezwłoczne przybycie do więzienia. Potrzebują tam waszej pomocy. — Co się stało? - Wciąż jeszcze nie mógł uwierzyć, że nie chodzi o aresztowanie. — Jakiś żyd chciał oderżnąć sobie przyrodzenie - od rzekł żołnierz. Ten drugi skrzywił się tylko i prychnął z najwyższą pogardą. — Co za żyd? Wiecie może, jak się nazywa? — Bartolome. Było to jak cios obuchem w głowę. Ten właściciel pięknego domu, wykształcony szlachcic, który tak interesująco opowiadał o mapach? - Don Berengario Bartolome? Kartograf? Zapytany żołnierz wzruszył ramionami, ale jego towarzysz skinął głową i splunął: - Ten sam. Tuż za drzwiami więzienia siedział młody czarno ubrany duchowny - pewnie po to, by notować nazwiska odwiedzających na późniejszy użytek Inkwizycji. — Przyprowadziliśmy medyka - zameldował żołnierz. — Dobrze, możecie odejść - odrzekł ów ksiądz czy zakonnik. - Don Berengario Bartolome osadzony w tutejszym więzieniu stłukł kubek i kawałkiem skorupy próbował dokonać samoobrzezania - poinformował Jonasza, po czym dał znak strażnikowi, żeby zaprowadził go do celi. Ranny leżał na podłodze. Strażnik, wpuściwszy Jonasza do środka, zamknął za nim drzwi. - Krzyknijcie na mnie, jak już będziecie wychodzić. Idę stąd. Nie chcę na to patrzeć. Dla Jonasza też nie był to widok łatwy do zniesienia. Człowiek leżący na brudnej podłodze był przecież osobistością znaną w całym mieście, potomkiem starej szlacheckiej rodziny, wnukiem sławnego kartografa! A teraz leżał jak nędzarz w spodniach aż sztywnych od krwi, cuchnąc tą krwią I uryną. 340 - Przykro mi, don Berengario, że widzę was w takim stanie. Ranny w milczeniu skinął głową. Kiedy Jonasz zsunął mu spodnie, jęknął głucho z bólu, a na widok butelki spirytusu wydobytej z obszernej lekarskiej torby, sięgnął po nią czym prędzej i łapczywie pociągnął kilka wielkich łyków. Jego penis był w fatalnym stanie. Większa część napletka została odcięta, reszta była tak poszarpana, jakby ktoś wyrywał ciało po kawałku. Wprost nie mieściło się w głowie, że człowiek zdolny jest sam sobie zadać taki ból. Myśląc z przykrością, że będzie musiał przysporzyć go jeszcze nieszczęsnemu więźniowi, Jonasz wziął skalpel i wyrównał poszarpaną tkankę, dokonując tym samym pełnego obrzezania. Kartograf wydał z siebie głośny jęk, po czym jak spragnione dziecko wyssał mocny trunek do ostatniej kropli. Legł później na wznak, ciężko dysząc, osłabły i zlany potem. Jonasz zaaplikował mu kojący balsam, na koniec zaś luźno owinął ranę. Miną dwa tygodnie, nim się to wygoi. Na razie będzie bolało, nie wkładajcie więc spodni. W razie chłodu radzę okryć się derką, ale tak, by nie dotykała bolącego miejsca. - Zamilkł i spojrzał leżącemu w oczy: - Dlaczegoście to zrobili? Jaka z tego korzyść? — Nie zrozumiecie tego, senior. — Przyjdę jutro, jeśli mi pozwolą - powiedział z westchnieniem Jonasz. - Czy mogę w czymś jeszcze pomóc? — Gdybyście mogli przynieść trochę owoców mojej matce... — Co?! Donia Sancha jest tutaj? — Wszyscy tu jesteśmy. Moja matka, moja siostra Monika, jej mąż Andres i mój brat Geraldo. — Zrobię, co w mojej mocy - wyjąkał wstrząśnięty Jonasz. - Strażnik! – krzyknął przez kratę. - Otwórzcie celę! Zanim zdążył zapytać młodego księdza o stan zdrowia innych uwięzionych, tamten sam go poprosił o zbadanie doni Sanchy. - Zdaje się, że bardzo potrzebny jej lekarz - powiedział z zakłopotaniem. 341 Wydawał się tym szczerze strapiony. Porządny człowiek w takim miejscu? zastanawiał się Jonasz. Co on tu robi? Na widok dońi Sanchy poczuł łzy pod powiekami. Piękna starsza dama leżała na podłodze jak kwiat zdeptany ciężkim butem. Gdy podniosła na niego nie widzące oczy, zobaczył, że jej katarakta już prawie dojrzała do zdjęcia. Wiedział też, że nigdy jej nie zoperuje... — Seniora, to ja, Ramón Callicó, medyk - powiedział łagodnie. — Ach, senior... jestem tak... poraniona... — Jak to się stało? — Położyli mnie na kole... Prawe ramię miała złamane. Musiał zawołać strażnika, żeby pomógł mu nastawić kość. Krzyczała biedaczka wniebogłosy. Kiedy skończył, nie przestała płakać. — Seńora, czy nie czujecie się teraz odrobinę lepiej? — To nie dlatego... - wyszeptała. - Skazałam na śmierć moje piękne dzieci. Wszystko to moja wina. — I jak? Jakże się miewa? - żywo zapytał duchowny przy wyjściu. — To już starsza osoba, kości ma słabe i kruche. Większość jest zapewne połamana. Myślę, że umiera. Wracał do domu pełen rozpaczy. Czuł się tak strasznie bezsilny... Następnego dnia przyniósł do więzienia pełny koszyk rodzynek, fig i daktyli. Don Berengario nadal bardzo cierpiał. — Jak moja matka? — Zrobiłem dla niej co w mojej mocy. — Dziękuję, seńor. — Powiedzcie, jak doszło do tego nieszczęścia? Jesteście przecież starymi chrześcijanami? — Tak. Zawsze myśleliśmy tak o sobie. Ród mego ojca był od niepamiętnych czasów katolicki, ale moja matka urodziła się w rodzinie żydowskiej, która przeszła na katolicyzm, kiedy ona była prawie dzieckiem. Matka wyniosła 342 z domu pewne nieszkodliwe tradycje żydowskie, które i w naszej rodzinie stały się zwyczajem. Na przykład w każdy piątek o zmierzchu zapalała świece... Nie wiem nawet dlaczego
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- — Jakim sposobem zdążył od ciebie w osiem minut pod kino Stolica? — Wcale nie zdążył! Jeżeli nie miał pod ręką samochodu… — Samochodem też by nie zdążył...
- Te z kolei, jeżeli mają miejsce zbyt często i amplituda ich wahań jest zbyt duża, mogą stanowić czynnik zmniejszający w istotny sposób stabilność warunków wymiany...
- „Sędzia śledczy (S): Swamp, Swamp, Swamp! Jeżeli pan myśli, że uda mu się wyłgać jakąś fikcyjną postacią, to się myli...
- Jeżeli zaś górę weźmie rząd „frontu ludowego", nie może ulegać wątpliwości, iż w Hiszpanii dokonany będzie przewrót komunistyczny i że powstanie Hiszpańska Republika Rad,...
- Czymże zatem jest poznanie naukowe, jeżeli nie jest i być nie musi spełnianiem warunków scjentystycznego modelu badania naukowego? Nie może też być modelem badań brak...
- Marek, który już tego nie robił, zaproponował radzie gminnej, aby tę kwotę przeznaczyła na inny cel, oświadczając, że jeżeli ksiądz chce mieć dzwonnika, może go sobie...
- Czy może mi pan powiedzieć, jakie otrzymam gwarancje dyskrecji, jeżeli zgodzę się wyjaśnić panom to, o czym nie wiedział nikt prócz Stefana Vincy? - Byłem oficerem lotnictwa...
- Kucharski wymieni kogoś? A jeżeli (jak sądzę) nie wymieni, to o czym i o kim on właściwie mówi? P...
- Jeżeli nawet ta pierwsza tendencja dominuje wśród najszerszych kręgów społeczeństwa, to równocześnie są grupy i jednostki myślące i działające w duchu dezaprobaty dla...
- - Czuł, że musi tu bronić się z całej siły, która mu jeszcze pozostała, twardo, brutalnie, jeżeli nie będzie można inaczej...