Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Uszczęśliwiona para postanowiła wyjechać zaraz po przeprowadzce do SoHo. Jason mógł dowolnie dysponować czasem, jako że zrezygnował z pracy na uczelni i zamierzał poświęcić się wolnemu zawodowi literata. Ward również wolałby, żeby ten związek nabrał bardziej konkretnego kształtu, lecz na razie nic na to nie wskazywało. Równie nie dopowiedziana była sytuacja pomiędzy George em Waterstonem i Val. Ward z radością udzieliłby im błogosławieństwa. Pozostawali jeszcze Annę i Bili, który po początkowych konfliktach i wzajemnych niechęciach zdawał się zadomawiać w rodzinie. Gail, zaproszona przez Annę, siedziała w drugim końcu stołu, żywo rozprawiając o wzornictwie i projektowaniu, wakacyjnej pracy u Billa Blassa. Jej rozmówcą był Lionel opowiadający ze swadą o swym najnowszym filmie. Po skończonej kolacji Faye i Ward wolnym krokiem podążali w stronę hotelu Pierre. Nagle Ward wziął żonę za rękę, pociągnął 406 w stronę stojącej w pobliżu taksówki i zażyczył sobie przejażdżkę dookoła Central Parku. Wsiedli do samochodu, Ward czułe pocałował Faye. Ta odwdzięczyła mu się uśmiechem. Niezmiennie kochała męża, po całych wiekach małżeństwa. — Muszę powiedzieć, że doczekaliśmy się wspaniałych dzieciaków. Faye skinęła głową. Wysiedli z taksówki, zaczęli spacerować po parkowych alejkach. — Ty jesteś piękniejsza niż wszystkie nasze dzieci razem wzięte. — Mój najdroższy — Faye pocałowała męża i uśmiechnęła się. — Teraz już wiem, że nie bez powodu podejrzewałam cię o lekkiego bzika. — To prawda, oszalałem dla ciebie. Wzięli się za ręce i popatrzyli sobie w oczy. Spędzili razem szmat życia, idąc ramię przy ramieniu. Rozdział czterdziesty drugi oże wybierzemy się gdzieś na obiad, kochanie — zaproponował Bili. i Annę pokręciła przecząco głową. Właściwie była zadowolona z pobytu w Nowym Jorku, chociaż na początku bardzo wzbraniała się przed przyjazdem. Bili, twierdził, że powinna pojechać, by nie robić przykrości Van, a przy okazji odwiedzić Gail. Ostatni argument w końcu ją przekonał. Bili zaproponował nawet kolejną wycieczkę do Europy i wtedy Nowy Jork potraktowaliby jedynie jako przystanek. Annę jednak odrzuciła jego pomysł, twierdząc, że nie jest w nastroju na podróże. Czuła się zmęczona. Znużenie nie opuszczało jej od kilku miesięcy, tak jakby ciągle nie mogła dojść do siebie po poronieniu. — Dlaczego po prostu nie możemy czegoś zamówić i zjeść tutaj — obruszyła się Annę. Wiedziała, że Gail umówiła się gdzieś z Li. Oboje bardzo przypadli sobie do gustu, ponadto Gail miała wielu przyjaciół homoseksualistów. Annę nie chciała im towarzyszyć, obawiała się, że Bili byłby znudzony, a i sama nie miała zbyt wiele do powiedzenia Lionelowi. Jason i Yanessa urządzali oblewanie mieszkania, Val miała swojego gwiazdora. Spotkanie z rodzicami w ogóle nie wchodziło w grę, Annę nie miała ochoty znowu ich oglądać. Wystarczy raz dziennie. 408 — Jesteś pewna, że wolisz zostać w hotelu Bili mimo wszystko myślał, że głupio jest marnować wieczór w Nowym Jorku na siedzenie przed telewizorem. — Nie chce mi się nigdzie stąd ruszać. — Źle się czujesz Zachowanie Annę zaczynało Billa niepokoić. Pomyślał o matce Gail. Po powrocie do Los Angeles Annę stanowczo oświadczyła — Nie pójdę do lekarza. Czuję się świetnie. Bili postanowił nie zważać na opór. Niektóre osoby były mu zbyt drogie, żeby łatwo ustępować, a Annę była najważniejsza. Nie dopuści, żeby stała jej się jakaś krzywda. Nigdy — Nie czujesz się świetnie. Wyglądasz beznadziejnie, w Nowym Jorku nie chciało ci się wychylić nosa spod kołdry. Tak faktycznie było. Annę codziennie zamawiała kolację do pokoju, a następnie natychmiast kładła się do łóżka. Miał wrażenie, że spała cały czas. — Jeśli sama nie zapiszesz się do lekarza, to ja to zrobię w twoim imieniu. Bili nie miał innego wyjścia. Zamówił wizytę. Pozostawała jeszcze kwestia wyciągnięcia Annę z domu. Powiedział, że zabiera ją na lunch, a zamiast do restauracji zawiózł ją do lekarza. Zdawszy sobie sprawę z intrygi, Annę dostała ataku furii. — Oszukałeś mnie — krzyczała. Bili zdecydowanym ruchem otworzył drzwi gabinetu. Badanie nie potwierdziło jego obaw. Wszystko zdawało się bez zarzutu płuca, serce, ciśnienie krwi, morfologia. Steinowie wyszli i dopiero wtedy lekarzowi przyszła pewna myśl. Wziął próbkę krwi pobraną z ramienia Annę i poddał ją testowi ciążowemu. Wieczorem zatelefonował do Billa z nowiną, że jego żona jest w ciąży. Ucieszył się, ale natychmiast pomyślał o dwóch poprzednich tragediach. — Nie wpadaj w panikę — poradził mu doktor. — Niech Annę zachowuje się tak jak do tej pory. Jej organizm sam wie, czego mu potrzeba. Daj jej spać do woli, niech się dobrze odżywia i, w miarę możliwości, niczym nie denerwuje. Najlepiej byłoby, gdyby jak najwięcej leżała. 409 Bili pokiwał głową, odłożył słuchawkę. Nieprzytomny z wrażenia poszedł do pokoju, w którym Annę oglądała telewizję. Właśnie zamierzała zadzwonić do Gail. — Myślę, że rzeczywiście powinnaś do niej zadzwonić. — A to z powodu — Żeby podzielić się z nią wiadomością. — Jaką wiadomością — Annę nic nie rozumiała. — Jesteś w ciąży. — Bili pochylił się i pocałował żonę. Oczy Annę rozszerzyły się ze zdumienia. — Jestem w ciąży Skąd to wiesz — Przed chwilą telefonował lekarz. Nie mówiąc nam nawet, zrobił test. — Jestem w ciąży — powtórzyła Annę, jakby nie pojmowała sensu swoich słów. Nagle rzuciła się Billowi na szyję. — O Jezu, jak się cieszę... Annę nie informowała nikogo o swym odmiennym stanie aż do momentu, gdy skończył się krytyczny trzeci miesiąc ciąży. Termin porodu lekarz określił na połowę lutego. Może w dzień świętego Walentego Jej pierwsze dziecko miałoby już pięć i pół roku. Bili obchodził się z Annę jak z jajkiem. Rozpieszczał ją jeszcze bardziej, jeśli to w ogóle było możliwe. Nie pozwalał jej się przemęczać, nie namawiał na wychodzenie z domu. Faye dosyć często do niej telefonowała, za każdym razem zapewniając córkę, że wszystko będzie dobrze. Annę rozmawiała z nią lodowatym głosem, monosylabami odpowiadając na pytania. Nie cierpiała telefonów od matki, przypominały jej o pięcioletnim synku. Z tego samego powodu unikała Lionela