Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

— Nabijacie chłopcu głowę jakimiś historyjkami, a potem bardzo się dziwicie, kiedy dostaje dwóję z matematyki! Ja w jego wieku… — Ja w jego wieku — przerwał jej cicho Henryk Milej — interesowałem się wprawdzie historią, ale o Sumerach nie miałem bladego pojęcia. Pierwszy raz słyszę, żeby wiedza mogła komuś przeszkadzać w szkole. — Bo jesteś dziennikarzem — zreplikowała babcia. — Dziennikarze zawsze uważają, że im kto więcej wie, tym lepiej mu się wiedzie. Albo przynajmniej udają, że tak uważają. Udają, aż wreszcie zaczynają w to wierzyć — ciągnęła. — A przecież niby tak doskonale znają świat, w którym żyjemy. Im kto większy tuman, tym łatwiej mu… — Znaleźć swoje miejsce w takim towarzystwie, które będzie w kółko gadać o pieniądzach, samochodach, własnych willach i o tym, co było w telewizji — dopowiedział gładko ojciec Bolka. — Ale nigdy nie pozna prawdziwej wartości życia. A jego własne życie będzie puste. — A cóż wam się stało?! — zawołała z przejęciem pani Pina. — Dlaczego nagle staliście się tacy śmiertelnie poważni? Co do mnie, jestem zachwycona Bolkiem! Chciałabym, żeby moje dzieci znały tak dobrze kulturę Morza Egejskiego. Bo przecież Sumerowie także należeli do tej kultury. Jeśli w ogóle jej nie stworzyli! Ale córka i syn archeologa, Greka z dziada pradziada… — Grecy przybyli tutaj bardzo późno — przerwał w samą porę pan Andreas, ochłonąwszy wreszcie z wrażenia, jakie wywarła na nim, ujawniona tak niespodziewanie, wiedza młodego gościa z północnego kraju. — Przyszli wtedy, gdy po Sumerach nie pozostało już śladu… to znaczy ślady zostały, ale nikt ich sobie nie kojarzył z dawno zapomnianym ludem. A my stanowiliśmy po prostu hordę dzikusów, którzy przywędrowali z głębi kontynentu i najpierw opanowali wybrzeże, a potem podbili okoliczne wyspy, łącznie z mocarstwem, jakim była Kreta. Kretę podbijaliśmy zresztą dwukrotnie. Ale robiły to różne greckie plemiona. W tym momencie Bolek przypomniał sobie, co czarnobrody kapłan mówił o „barbarzyńcach” mających w przyszłości pokonać państwo Minosa. Okazuje się, że były to prorocze słowa. Albo brodacz wiedział więcej o burzy wzbierającej nad Kretą, niż chciał bądź mógł powiedzieć swemu egipskiemu koledze. Przez moment chłopcu zdawało się, że znowu siedzi na ciasnej skalnej półeczce, że widzi nikły blask ogniska i słyszy głosy ludzi zmarłych tysiące lat temu. Nagle ocknął się. Powiódł wzrokiem po obecnych i pochwycił utkwione w siebie spojrzenie Eli. Jak to powiedziała przed chwilą jej mama? Chciałabym, żeby moje dzieci… Bolek przełknął ślinę. Przyszło mu do głowy, że nie zasłużył na żadne pochwały, bo tych wiadomości,” które wzbudziły taki podziw rodziny Uranisów, nie zdobył sam, choćby z książek o Sumerach czy starożytnym Egipcie. Czytał je naturalnie, ale tak, jak się czyta przygodowe powieści, a nie dzieła wymagające skupienia i zasługujące na to, by poważnie podumać nad ich treścią. Gdyby nie Jeden–Jeden, nie znałby imienia Urninurty, nie mówiąc już o innych szczegółach. Ba! Nie umiałby nawet porozumieć się z Eli po angielsku ani tym bardziej po grecku. Tymczasem wszyscy go wychwalają! A Eli i Pelos pewnie myślą, że on specjalnie tak się popisuje. — Ja… przepraszam — bąknął spuszczając oczy. — Ja wcale nie… to znaczy, chciałem powiedzieć, że o Sumerach wiem bardzo niewiele. Ale dzisiaj w nocy wyszedłem z namiotu… — I miałeś spotkanie z duchami — powiedział ojciec. — O tym już wiemy. Jeden z tych duchów był w piżamie. Ten z pewnością wyróżniał się monarszym dostojeństwem. Był to jednak król upadły, właśnie jak ten nieszczęsny Ibbisin, który stracił państwo. Bolek zagryzł wargi. Rozumiał już, że nie może opowiedzieć gromadce mieszkańców Klio o wszystkim, co usłyszał i zobaczył dzięki magicznej kulce, bo wtedy musieliby zacząć podejrzewać, że on jednak odrobinę za dobrze zna starożytną historię. Kto wie, czy w efekcie nie zmusiliby go do udziału w olimpiadzie historycznej. Albo choćby teleturnieju. A przecież nie sposób za każdym razem, gdy tylko ktoś o coś spyta, kazać się przenosić do wszystkich minionych epok i wszystkich starożytnych krain. Tak samo jak nie dałoby się teraz, nawet dysponując czarodziejskim latającym dywanem, zwiedzić całej kuli ziemskiej. Zresztą istoty z kryształowej planety w końcu kiedyś upomną się o swój automat obronny