Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Potem zwrócił radosną twarz w stronę żony i wtedy uśmiech znikł z jego twarzy natychmiast. - Nie cieszysz się? - spytał powoli. - Cieszę się - odpowiedziała takim tonem, że nie śmiał pytać dalej i już bez słowa zwrócił znów twarz w stronę ekranu. W górnych wycinkach ekranu widniały nadal kabiny Alki i Iona. Alka „grała” swój lot na klawiaturze kierowniczej prawie na pamięć - z przymkniętymi oczami, z nieco bolesnym, zapamiętałym uśmiechem skupienia na pobladłych wargach. Ion natomiast miał oczy szeroko otwarte, a wargi stulił jak do gwizdania. Poprzez maski kombinezonów ochronnych widziało się jednak wyraźnie, że oboje są naprawdę spokojni, że panują nad sobą i swym lotem w każdej chwili jego trwania. - Równo za kwadrans - powiedział Robik - pierwszy rozkaz powrotu. - Uwaga, uwaga! Początek powrotu o dwunastej piętnaście. Był to głos Mika Antonowa, który Stacja Kontroli przekazała Wszystkim kosmolotom. Piloci czekali na te słowa, kiedy jednak doszły do nich, nawet najbardziej doświadczeni uczuli dreszcz niepokoju. Nawet Jan Roj idący w parze pierwszej i nawet sam Nazim Sumero z pary ostatniej przeżyli chwilę tremy. Nawet ci dwaj! Cóż zaś mówić o tych, którzy niczego jeszcze nie mogli być pewni. Oto zaczynała się najtrudniejsza próba całych ostatnich dwu tygodni. Powrót na „Ziemię” - powrót „ślepy i niemy”. O dwunastej piętnaście bowiem „Ziemia” zrywała łączność z kosmolotami. Miały wracać same, bez prowadzenia, bez pomocy, bez głosu i wizji. Rzecz prosta Stacja Kontroli i teleściany „Ziemi” ani przez moment nie rozstawały się z obrazem i fonią kosmolotów. Była to jednak od dwunastej piętnaście łączność jednostronna. Piloci mieli wracać samotni - zdani na własną tylko umiejętność odszukiwania drogi do zagubionego pozornie portu. Tak, nawet Jan Roj i Nazim Sumero przeżyli chwilę tremy. Tym dwóm szło jednak o to, który z nich zajmie pierwszą lokatę. Natomiast co najmniej połowa pilotów musiała teraz walczyć z czasem, przestrzenią, z wszystkimi ich zasadzkami oraz przede wszystkim z własnym brakiem doświadczenia i pewności siebie. O godzinie dwunastej piętnaście ucichła łączność ultraszybkich fal radiowych, zgasły też w kosmolotach ekrany z wizją Stacji Kontroli. Pozostali sami. Zanim ta chwila nadeszła, Lia była pewna1, że nie potrafi obronić się przed strachem i poczuciem całkowitej bezradności. Kiedy jednak po słowach Mika ekran łączności z „Ziemią” nagle ogłuchł, oniemiał i oślepł, Lia - zamiast strachu - poczuła złość. - Nie dam się - powiedziała. - Właśnie, że się nie dam. Gdzieś „niedaleko” powinien był być Alek. Wszystko wskazywało na to, że do tej pory zarówno on, jak ona, utrzymali się na całkiem dobrym poziomie. Co będzie teraz? I tu Lia nagle roześmiała się na cały głos. Złość przeszła w radość. Przecież każdy mógł wracać podług własnej woli. I nikt nie będzie miał pretensji, jeśli ona wpierw jego odnajdzie, a potem razem, ramię przy ramieniu, wspólnie odszukają „Ziemię”. Alek był z Benem w parze siedemnastej. Numery startowe 33 i 34, fala łączności Alka: KOM, 21-4-17... Lia spojrzała na główny ekran, na którym miała ogólny obraz całego szyku kosmolotów. Tak! To muszą (być oni! Wprawdzie cały dotychczasowy porządek lotu załamał się, ale przecież od rozkazu powrotu nie minęła jeszcze sekunda - zachował się więc ogólny układ par. Teraz trzeba tylko wywołać siedemnastkę. Lia wybiła na klawiaturze łączności sygnał: KOM, 21-4-17... I w tym samym momencie zrozumiała, że i on ją woła. Zgłosił się bowiem wcześniej, niż zdążyła go wezwać. - Lia - powiedział. - Jestem! - zawołała. Szkoda było czasu na słowa. Po co zresztą porozumiewać się słowami, kiedy oboje równocześnie pomyśleli o tym samym? Teraz trzeba określić wzajemne położenie - i ostrożnie, aby tylko nie wejść w drogą innym, znaleźć drogę do siebie. Kosmolot Lii wyskoczył z ogólnej trasy ogromnym łukiem na czwartym stopniu nadszybkości
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Pickering śmiał się od ucha do ucha i z dziecięcym zachwytem spoglądał na otaczający go zewsząd dziwny i cudowny, odwrócony do góry nogami świat, widziany w ten sposób po...
- Wciągnęła mocno powietrze i oznajmiła: - Nie pozwolę, żeby ktoś śmiał zarzucić Fannie Fenneman brak dumy albo to, że nie honoruje swoich długów...
- Ryle ruszył w jej kierunku, ale ręka Valona zacisnęła się na jego ramieniu...
- -Nie powinien był pan ruszać tym ramieniem, młody człowieku...
- W tym czasie Kate wypełniała formularze, a Max skrupulatnie obwąchał całe pomieszczenie, w tym obrażonego kota, nieśmiałego pudla i przerażonego kanarka w klatce...
- Świetny kawał! Jurek lubi tylko krzyżówki...
- To wielkie zużycie miało też drugą stronę medalu: wiele ukłuć igłą...
- W całym tym opowiadaniu chodzi mi właśnie o podkreślenie tego, że nie było wówczas we mnie pożądania alkoholu, mimo długiego okresu zależności od Johna Barleycorna...
- Kto wie, czy gdyby zbadać pod takim właśnie kątem widzenia twórczość innych rosyjskich poetów–liryków tego stulecia i porównać uzyskane wyniki z tymi, jakie...
- Te same lalki i meble powtarzały się w wielu scenach...