Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Naraziłby się na pewno na sprośne u- szczypliwości ze strony przyjaciół i znajomych, gdyby nie pojechał. Wszedł do swojej garderoby. Otworzył cicho drzwi do garderoby żony, ale była pusta. Jeszcze ciszej otworzył drzwi do sypialni i wszedł do środka. Nadal spała, odkryta do pasa. Tak jak on zwykł robić, twarz wtuliła w poduszkę, rękę wsunęła pod nią. Jej włosy, splątane i wspaniale nasycone kolorem, okrywały ją gęstym płaszczem, ale nie mogły całko- wicie skryć pełnych kształtów jej piersi. Służąca, zauważył niechętnie, już była. Na nocnym stoliku czekała filiżanka wystygłej czekolady. Cóż, służba będzie usatysfakcjonowana, że małżeństwo ich hrabiego zostało skonsumowane. Cieszyło go, że śpi tak głęboko i tak długo. Musiała być całkowicie wyczerpana. Tego rana poczuł wątłą nadzieję. Nadzieję, że ich małżeństwo okaże się czymś, czego żadne z nich ani nie chciało, ani oczekiwało. Powiedziała, że jest zmęczona nienawiścią, chociaż dwa dni wcześniej przysięgała, że znienawidziła go na resztę swojego życia. I chociaż płakała, kiedy dochodził swoich praw małżeńskich, zapewne dlatego, że nie jest Kerseyem. Pozwoliła mu wziąć się drugi raz. Dał jej swobodę, a ona użyła tej wolności, by powiedzieć „tak". Kochał się z nią powoli, aż jej ciało zaczęło reago- wać, najpierw odprężeniem, wreszcie rozkoszą. Nic nie mówiła. Miała zamknięte oczy, leżała nieruchomo. Ręce ułożyła wzdłuż boków. Ale odczytywał oznaki rosnącego żaru. Oddychała głęboko, rozluźniła napięte wcześniej mięśnie i to jej westchnienie wyrzucone tuż przed tym, jak doznał spełnienia. Wspólne przebywanie w łóżku było rozkoszne, ale nie stanowiło pełni. Nie było nawet bardzo ważne, skoro cały dzień spędzali poza łóżkiem. Było jednak czymś. Być może pociąg fizyczny przekształci się z czasem w rozkosz związku uczuciowego. Poruszyła się i przeciągnęła w taki sposób, że na- tychmiast poczuł ból w lędźwiach. Rozważał, czy nie powinien wycofać się na palcach z pokoju, zanim rozbudzi się na dobre, ale został na miejscu. Obserwo- wał ją. W nocy, kiedy się kochali, kilka razy nazwał ją swoją miłością. Nie zrobił tego rozmyślnie. Nie planował okazywać jej choćby odrobiny czułości. Te słowa padły spontanicznie. Mówił prawdę? Nigdy nie odzywał się w ten sposób do żadnej ze swych kochanek ani do przygodnych partnerek. Zakochał się? Jennifer obróciła się na plecy, znowu się przeciąg- 206 207 MARY BALOGH MROCZNY ANIOŁ nęła i odepchnęła rękami od wezgłowia. Otworzyła oczy. Odwróciła gwałtownie głowę, kiedy zdała sobie sprawę, że stoi obok niej. Boże, ależ jest wspaniała. Jego oczy potwierdzały to, co jego ciało odczuwało w nocy. Nieoczekiwanie wyobraził sobie swoje dziecko ssące jedną z tych piersi. - Dzień dobry, moja droga - powiedział. Niemal widział, jak jej umysł rejestruje, że całkowi- cie ubrany stoi nad nią, nagą, odkrytą do pasa, z rękami wyciągniętymi za głową. Szybko opuściła ręce i zakryła się kołdrą aż po szyję. Zarumieniła się. Ów gest przesadnej skromności spowodował, że stała się nie- zwykle mu droga. Całą noc z nią przespał, kochali się dwa razy, tak jak być powinno między mężczyzną i kobietą. - Dzień dobry, mój lor... Gabrielu - powiedziała. - Która godzina? - Niedługo południe. - Uśmiechnął się. - Bardzo niedługo. Szeroko otworzyła oczy. - Nigdy tak długo nie śpię. - Zdziwiła się. - Nigdy nie miałaś nocny poślubnej - odpowiedział i patrzył, jak jej rumieńce nabierają barwy. -Chcę ci coś pokazać. Uczynisz mi ten honor i przyłączysz się do mnie przy stole śniadaniowym za pół godziny? - A mam inne wyjście? Wspólna noc i seksualna rozkosz, jaką dała obojgu, nie naprawiły wielu szkód. Może żadnej. - Tak. Możesz jeść sama, jeśli sobie życzysz, moja droga. Twoje dnie mogą prawie całkowicie należeć do ciebie, jeśli zachcesz, a także twoje noce, z wyjątkiem jednorazowych egzekucji moich praw, na co będę nalegał, a o czym cię uprzedziłem. Nie jesteś moim więźniem, Jennifer, tylko moją żoną. Słyszał, jak wstrzymała oddech. - Pół godziny? - spytała. - Zadzwonię po twoją pokojówkę, kiedy będę prze- chodził przez garderobę - powiedział. Postąpił krok do przodu i pochylił się nad nią, żeby pocałować ją w usta. - Dziękuję za podarunek, jaki ofiarowałaś mi tej nocy z własnej woli. Cenię go bardziej niż klejnoty. - Jestem twoją żoną. - Tak. - Patrzył jej w oczy. - Bardzo cię boli? Może to przejaw mojego egoizm, żeby wykorzystać cię po raz drugi, nawet za twoim przyzwoleniem, kiedy twoje ciało dopiero co zostało otwarte. Nie próbował jej zaszokować. Nie rozumiał swoich motywów. Może chciał zawiązać między nimi jakąś intymną nić, nie tylko fizyczną. Czuł potrzebę rozma- wiania z nią na najbardziej nawet intymne tematy. Czuł potrzebę... małżeństwa. - Gabriel. - Dotknęła opuszkami palców jego poli- czka, podobnie jak w sadzie lady Bromley. Zamknęła oczy, przygryzła wargę. - To nic. Nieważne. Nie, nie boli mnie. - Zaśmiała się, ale nie otworzyła oczu. - Przypuszczam, że mo- głabym użyć tego, jako wymówki, żeby uwolnić się od ciebie dziś w nocy, ą może jutro też, prawda? Nie chcę uwalniać się od ciebie. Ani nie chcę wolności, ani nie jej iluzji. Wolę wiedzieć, że takie będzie moje życie, na zawsze. Chcę przywyknąć do tej świadomości. Musimy żyć. Miałeś rację. Spraw więc, żebym czuła się twoją żoną. Bierz mnie tak często, jak tylko będziesz chciał, w dzień i w nocy. Chcę zapomnieć, jak i dlaczego pobraliśmy się i co zostawiłam za sobą. 208 209 MARY BALOGH MROCZNY ANIOŁ Pomóż mi zapomnieć. Ty to potrafisz, wiesz jak. Musiałeś zorientować się, że pociągasz mnie i zawsze pociągałeś. Jej słowa mogły równie dobrze zmrozić go na całą wieczność, co równie długo ogrzewać. Wstał, a ona otworzyła oczy. - Tak. - Skinął głową. - Zakochujemy się w sobie, Jennifer. Będziemy szczęśliwi, choć wszystko zdaje się temu przeczyć. Obiecuję ci to. - Odwrócił się i wyszedł przez jej garderobę, zadzwonił na pokojówkę i zniknął u siebie. Z ciężkim, ale hołubiącym nadzieję sercem. Chociaż założyła koszulę nocną, zanim przeszła do garderoby, wiedziała, że pokojówka musiała spostrzec jej nagość
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Do tego mo|na doBczy wyznanie z niewysBanego listu do Aleksandra I: Puszkin wyznaje monarsze, |e oszczerstwo ToBstoj a-Amerykanina (ten ostatni pu[ciB plotk, |e Puszkin zostaB wychBostany na policji) zaprowadziBo go niemal na skraj samobójstwa
- Często o tym słyszałem, znała to każda służąca, często widziałem olśnienie w oczach opowiadających i zawsze uśmiechałem się do tego na wpół pobłażliwie, na wpół zazdrośnie...
- I szal autobiograficzny - portret artystki jako starej jędzy, autoportret Rani przedstawionej jako istota powstała z tego samego budulca co dom - z drewna, cegieł, blachy; jej...
- Tego dnia wszelako, kiedy w związku z przybyciem poselstwa węgierskiego i spodziewanym przyjęciem tronu Węgier przez Władysława zjechali się do Krakowa niemal wszyscy...
- Czyż nie widzieliśmy tego okrętu na własne oczy? A co się tyczy radży Hassima i jego siostry, Mas Immady, jedni mówią tak, drudzy inaczej, ale Bóg jeden zna prawdę...
- Nazimow zawołał: „Cyt!", ale już było za późno; tego, com powiedział, było dosyć dla uspokojenia Owsianego, który i tak miał mi za złe, żem się wygadał o naszej...
- Może się spełnią moje życzenia, Czytelnikom tego samego, Do Siego Roku — tymczasem żegnam, werbel, bębny, do widzenia! Pański Lord Paradox — do wiadomości: WP Rok...
- Marek, który już tego nie robił, zaproponował radzie gminnej, aby tę kwotę przeznaczyła na inny cel, oświadczając, że jeżeli ksiądz chce mieć dzwonnika, może go sobie...
- Przygotouiujc mybrane pie[ni do druku, Tretiak nie ujziB pod umag tego, |e peujn cz[ zamarto[ci Kolbergomskiej teki moByD-skiej stanomi zapisy z innych regionom Ukrainy, a tak|e z BiaBorusi
- Historia powszechna wydana przez PWN musi stać w pierwszym rzędzie, to jest podręczne kompendium, tym niemniej sam widok tego świetnego wydawnictwa też sprawia...