Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
do Haliny Misiolkowej - obraził się na mnie, że niby zdradziłem narodowe sztandary, za to jeden z wysłanników Krakowa po dłuższej rozmowie zrozumiał i zaakceptował w imieniu Krakowa (zresztą nie byli przeciw, tylko uważali to za błąd taktyczny: nie trzeba godzić się na tyle i żądać tomiku"). Skończył trzydzieści lat. „W momencie przekraczania smugi cienia - informował tę samą adresatkę -dostałem korekty [wspomnianego almanachu - J.Ł.]. Po przeczytaniu tych niby moich wierszy wiem teraz, że nie są tak dobre, jak mnie- J_>egitymacja pracownicza kalkulatora- -chronometrażysty w Inwalidzkiej Spółdzielni „Wspólna Sprawa", czerwiec 1953 .L/osy poety związały się na czas jakiś z przemysłem torfowym, co urzędowo zostało zaświadczone dnia 6 sierpnia 1954 r. Centrala* Siaro Studiom i ProJafctó* Przemysłu. lorCt "Torfprojekt" al- PołaHsfca 43 zaśstadcza, za Ob, i .A &L."»«*L - - * -aaou «^44łW«. .4-.. Vr>/-i?A .*?rc-. .5. Jes* pracowłifcieoi aaszsgo Biur* * oharat 46 PO WOJNIE W roku 1954 w almanachu poetyckim „...każdej chwili wybierać muszę" ukazato się dwadzieścia wierszy Zbigniewa Herberta. B KOWA1SKA . Brstn .... H* pizefcOT fałimi . Siałem POUBT . l adeusz Chrzanowski, jeden z przyjaciół poety, w roku 1952 małem. To bardzo wstrząsające doświadczenie czuć się odbitym przez maszynę drukarską. Sprawa wiąże się z widzeniem plastycznym i polega na twardości: pismo nasze jest miękkie i bardzo przylega do wzruszenia; pismo maszynowe jest próbą obiektywizacji, ale jakie dalekie jest od surowego rysunku czarnej wąskiej linii na białym papierze. Brr. Teraz widzę, że z tym, co zrobiłem, nie przepłynę na tamten brzeg. To zresztą całkiem nie osłabia napięcia i na- -••:•« dziei". - - -.. w W 1. połowie lat 50. Herbert '.'.'.'.'. m związał się z gronem przyjaciół, znamy to ze wspomnień m.in. Andrzeja Biernackiego, Janusza Odrową-ża-Pieniążka, Leopolda Tyrmanda, Zdzisława Najdera. „W mojej towarzyskiej grupie - wspomina Biernacki - do szczególnie udanych należały wieczory u Zdzisława i Krystyny Najde-rów. Bywał tu oczywiście Zbyszek, przyjeżdżały niekiedy i ważne postaci z Krakowa: Kisiel czy Tadeusz Chrzanowski (autor także wierszy, naprawdę ładnych). Pokazywał się chętnie Leopold Tyr-mand. [...] Tyrmand Zbyszka zawsze - trudno to zwać inaczej - wielbił, ale i Kisiel bywał pod jego urokiem". Te nazwiska powtarzają się w różnych konstelacjach. „Spotykaliśmy się też nieustannie - pisze więc serdeczny krakowski przyjaciel Zbigniewa Herberta, Tadeusz Chrzanowski, zwany w korespondencji Dedem -w czasie moich wypraw do Grono przyjaciół 47 Warszawy i jego wizyt w Krakowie, gdyż w pewnym momencie utworzyliśmy niewielką grupę wokół Stefana Kisielewskiego. Byli w niej: Leopold Tyrmand, Jan Paweł Gawlik, Zygmunt Kubiak, Zdzisław Najder, Wacław Sadkowski, Andrzej Łepkowski i jeszcze kilku innych. To były złe czasy i wspaniałe chwile rodzących się przyjaźni...". Herbert z jednej strony godził się na milczenie, na szufladę. Ale jednocześnie chciał też sprawdzić się w druku, jeśliby nie musiał płacić za to upokarzającej ceny. Po śmierci Stalina z każdym rokiem stawało się to coraz bardziej możliwe. W 1955 r. „Życie Literackie" urządziło na swych łamach „prapremierę poetów": Białoszewskiego, Czycza, Droz-dowskiego, Harasymowicza i Herberta. Każdego wprowadzał któryś z krytyków. Herberta rekomendował młodszy od niego Jan Błoński, który potraktował jego wiersze jako dalszy ciąg poezji Różewi-cza. Poeta, znający swoją odrębność i wartość, mógł poczuć się trochę jak bohater Ferdydurke, którego nieznoszącym sprzeciwu belferskim nakazem zapisano do szkoły, on zaś właśnie ukończył lata terminowania, czego dowodem stała się gotowa już wtedy Struna światła. Wyszedł z podziemia poetyckiego. Gdy nastąpiła „odwilż", w roku 1955 nawiązał długoletnią współpracę z miesięcznikiem „Twórczość", którego redakcję objął wówczas Jarosław Iwaszkiewicz, a w 1956 r. powrócił też do odzyskanego przez dawny zespół „Tygodnika Powszechnego". Wciąż dbając o niezależność, szukając łamów, na których mógłby publikować, zachowując poczucie wewnętrznej uczciwości - zaczął drukować. Napisze o tym w ironicznie ekspiacyjnym wierszu-in-wokacji: „Szuflado liro utracona" - LJo grona przyjaciół należał też Leopold Tyrmand, który w swym Dzienniku 1954 z podziwem wspominał Herberta. Wi Krakowie i w Warszawie Herbert znalazł rówieśników, z którymi łączyły go podobne poglądy i miał wspólny język. Także w następnych latach trwały te towarzyskie związki. Na krakowskich Plantach z Tadeuszem Chrzanowskim i Zygmuntem Kubiakiem (ok. 1957 r.). Zbigniew Herbert z cygarem Imieniny Janusza Odrowąża-PieniąsB] Brwinów, 2 lipca 1961 r. \Jd lewej: Krzysztof A. Jeżewski, Zbigniew Herbert, Roman Jankowski, Piotr Wandycz, Maria Dernatowicz d lewej: Krzysztof A. Jeżewski, Roman Jankowski, Janusz Odrowąż-Pieniążek, Andrzej Biernacki (tył Szuflada poety 49 pukam do ciebie otwórz przebacz nie mogłem dłużej milczeć sprzedać musiałem kamień mej niezgody taka jest wolność trzeba znowu wymyślać i obalać bogów gdy już się z pieśnią zmaga cezar a teraz szumi pusta muszla o morzach które w piasek uszły o burzy ściętej w kryształ soli zanim szuflada przyjmie ciało taki to mój nieskładny pacierz do czterech desek moralności Szuflada Pisanie do szuflady miało dla Herberta dwa znaczenia. Jedno polityczne - nie pisać na zamówienie, tworzyć zgodnie ze swoim talentem, sumieniem, rzeczywistą wewnętrzną potrzebą. I tu szuflada była mniejszym złem. Drugie znaczenie łączyło się z jego poetyckim warsztatem. Herbert wiedział, że tekst musi się nieraz odleżeć, chciał, by szufladę opuszczały utwory możliwie doskonałe. Wiedział też jednak, że już jest gotów do pełniejszego publicznego wystąpienia, do tego, by wydać „prawdziwy" tomik. Pisał do Haliny Mi-siołkowej (list bez daty): „pięć (a może trzy) minuty temu podpisałem umowę, jednak z «Czytelni-kiem», który ukorzył się, przeprosił i do łask został przyjęty. Jeszcze mi ręka drży, bo w czwartek dostarczą mi ponad tysiąc złotych, nie znaczy to oczywiście, abym naprawdę wierzył, że ukażę się w prawdziwej książce, ale zawsze...". I ukazała się Struna światła. W czerwcu burzliwego roku 1956 wyszedł tak zatytułowany tom wierszy Herberta. Zapowiedzi zmian politycznych w Polsce, które pojawiły się już na wiosnę, przyjął on ostrożnie
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Żaden pisarz tak dotychczas nie pisał, ale już wkrótce miały to robić całe zastępy młodych, często wcale nie tak młodych, pisarzy na całym świe- cie...
- „Choć doznałem dwukrotnego rozczarowania" — pisał ten sługa Boży — „nie jestem zniechęcony lub załamany (...
- Kolejne pokolenie historyków, urodzonych między 1810 a 1830 rokiem, nie miało już możliwości studiowania w kraju w związku z zamknięciem po powstaniu listopadowym...
- Natomiast Arystoteles pisał rozprawy z dziedziny fizyki i biologii...
- W iznanym wierszu pisał: Wciąż uciekamy...
- 19 listopada Capitol, Cardiff...
- Istnieją nawet ślady czegoś, co mogłoby być jakimś pierwotnym językiem handlowym, być może poprzednikiem języka greckiego z naleciałościami aramejskimi, przy czym...
- 1910
- P
- Unicestwiłem ją, nie będzie pustoszyć mi duszy...