Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Cóż wspanialszego! Cóż bardziej może przyczynić się do Postępu Ludzkości niż zasilenie rządowymi pieniędzmi uczo- nych, przebijających się ku światłu Wiedzy! Jakiż postęp! A jednak... A jednak! Gdy pieniądze zamiast z funduszów własnych lub pry- watnych ofiarodawców idą z kasy państwowej (lub zinstytucjonalizo- wanej) z wolna, z wolna, z wolna, miejsce badaczy rzeczywistości zajmują ci, co umieją żebrać o dotacje. To jest nieuniknione: ten, kto 99 proc. czasu poświęca zabiegom o otrzymanie pieniędzy uzyska ich więcej, niż ten, co swój czas traci na badania. Co więcej: ci, co dają pieniądze, zaczynają domagać się określonych badań - a więc to biurokraci, a nie uczeni, determinują naukę. Z wolna hochsztaplerzy zaczynają dominować - i nauka ląduje tam, gdzie jest obecnie, tj. na dnie: Zauważ! Ci sami ludzie, którzy żałują, że została wynaleziona energia jądrowa, którzy domagają się "zerowego wzrostu" - doma- gają się, by państwo subsydiowało naukę w imię postępu! Nie, oni nie są wynajęci - oni nie widzą w tym sprzeczności! 2) Pomoc dla przemysłu. Budowa np. nowych miejsc pracy przez tworzenie państwowej firmy lub nawet dotowanie prywatnej. Jakież to piękne! A jednak... 4 A jednak pieniądze na to skądś muszą iść. Ściąga się je z tysięcy przedsiębiorstw, które wobec tego statystycznie mniej inwestują- a zatem mniej tworzą miejsc pracy. Każdy ekonomista może udowodnić, że w końcowym efekcie powstanie mniej miejsc pracy i mniejszy dochód społeczny niż gdyby rząd nie interweniował. Jednak lewicowe dziecię widzi nowy zakład pracy i tysiąc zatrudnionych robotników - nie widzi, że w tysiącu zakładach gdzieś na prowincji nie przyjęto po jednej osobie. Jeśli nawet widzi - to nie kojarzy tych dwóch faktów, tylko oehoczo bierze się za budowę tysiąca stu nowych zakładów pracy... 3) Zasiłki dla bezrobotnych! Wspaniała rzecz! Dlaczego ludzie, nie z własnej winy nie pracujący, mają głodować? A jednak! Przyznawanie zasiłków powoduje nie tylko to, że ludzie nawykają do swej poniżającej roli. Najpierw zasiłki dawane są hojnie - powstaje więc kasta ludzi umyślnie bezrobotnych (przynajmniej for- malnie, bo w rzeczywistości często biorą forsę, a pracują na lewo). Ci zawodowcy - (porównaj z naukowcami) - zaczynają z wolna wygryzać prawdziwych bezrobotnych. Na to nie ma rady: prawdziwy bezrobotny nie zdobędzie tak wspaniałych zaświadczeń jak zawodowiec. 4) Płaca minimalna. Wspaniała sprawa! Niech ludzie zarabiają godziwie! Ajednak! Pomińmy ludzi, którzy sami potrafią znaleźć sobie pracę za np. 300 zł - im ustawa o minimalnej płacy 300 zł nie jest po- trzebna. Ale co zrobić z takim, który ma dwie lewe ręce - i którego za 200 zł jeszcze by wzięli ale za 300 już nie. Musi iść na zasiłek dla bezrobotnych. Wszelako dziecina z lewego autoramentu sądzi, że ten, co ma pracę za conajmniej 300 zł ma ją dzięki ustawie - a po- wstającego wśród upośledzonych bezrobocia nie kojarzy z ustawą o płacy minimum. Absolutnie! (Jest gorzej! Ten, co ma pracę za 300 zł, bez ustawy miałby płacę 320 zł. Przecież z czegoś trzeba płacić zasiłek owemu stworzonemu przez lewego wujaszka bezrobotnemu. Niechby to było skromne 180 zł. Wytworzyłby on dobra dla społeczeństwa i wyrównałby bilans; nie pracując za 180 - czy 250 zł - sam się demoralizuje, innym nie daje nic i powiększa inflację). 5) ITbezpieczalnia! Genialny pomysł! Dlaczego chory ma być po- krzywdzony? Płaćmy mu całość lub choćby część zarobków! Jednak... A jednak! Wiesz, Czytelniku, co, nieprawdaż? Tak jest! Jest to samo, co z naukowcami, bezrobotnymi itd. Zdrowe byki na zaświad- czeniach idą robić fuchy, a prawdziwy chory ma kłopoty. Jeśli jest = ćiężkó chory, stoi w kolejce z setkami hipochondryków (którym do głowy by nie przyszło wezwać lekarza, gdyby był on płatny) - a jeśli jest lekko chory, to nie dostanie zwolnienia. Kogoś przecież trzeba uznać za symu_ lanta w tej lawinie zwolnień! Przy okazji tysiące urzędników zajętych jest kontrolą lekarzy, re- cept i zwolnień. Oczywiście, jeśli można oszukać lub przekupić leka- rza, to na pewno tym łatwiej przekupić urzędnika - sprawa jest więc beznadziejna, proszę lewicy. *** To wszystko były drobiazgi. Drobiazgż??? Toż to zniszczenie moral- ności i mechanizmów społecznych, nie mówiąc o ekonomicznych- zakrzykniesz pewno, Czytelniku. Aja powiadam Ci: "To są naprawdę drnbiazgi. Po pozbyciu się socjalizmu znikną w parę lat. Lewica za- burza nam znacznie bardziej podstawowe mechanizmy". Takich jak te mógłbym jeszcze podawać dziesiątki. Pomówmy teraz o sprawach naprawdę ważnych. Lewica nieustannie narzeka, że nasza cywilizacja w swej nieznoś- nej pruderii posuwa się do utożsamiania wręcz moralności z moral- nością seksualną. Lewica atakuje to wściekle. Znów jednak nie przychodzi jej do głowy, że akurat nasza cywilizacja jest taka- i akurat nasza cywilizacja zdominowała świat - i że między tymi faktami może być jakiś związek przyczynowy!!! Tymczasem to właśnie pozornie nierozumne społeczeństwo jest mądrzejsze od przemądrzałych intelektualistów. Najlepszym dowo- dem są ostatnie sukcesy prawicy. Lewica opanowała szkoły i uniwer- sytety, prasę i telewizję, parlamenty i senaty, radio i kino. Tabuny feministek-lewicówek sączyły truciznę, którą wymyślały setki błyskotliwych autorów, edukacjonistów i dziennikarzy. A prawica spokojnie produkowała - dzieci. Przekazywała im swe tradycje ro- dzinne. I na czyje w końcu wyszło? Społeczeństwo jest mądre. Społeczeństwo wie, że sfera seksualna jest najważniejsza. Płeć determinuje bowiem dobór naturalny. Weź, Czytelniku, dowolną książkę z tego zakresu, a przekonasz się, że na- wet paroprocentowa zmiana w doborze jakieś cechy po kilku lub kil- kunastu pokoleniach całkowicie przeobraża populację. Stąd dobór ludzi w pary, sposób przekazywania cech dziedzicznych dzieciom- jest na najdłuźszą metę najważniejszym czynnikiem określającym nasz byt. 6 7 Zauważ! Ten sam lewak - najlepiej niedojrzały Czerwony, czyli, Zielony - będzie bronił okolicę przed osuszeniem błot - bo paro procentowa zmiana wilgotności może zakłócić lęgi prukawki-błotniar- ki. I ten sam lewak beztrosko twierdzi, że wszystko jedno, czy dzieci będą rosły w rodzinach, czy w komunach, czy kobiety będą monoga- miczne, czy nie. Będzie żądał rewolucji seksualnej, rewolucji obycza- jów małżeńskich... Zupełnie jak gdyby nie zakłócało to naszego środowiska naturalnego, jakim jest tradycja rodzinna!!! Jasne, że to dziecko, które w zapale bredzi. Ale te dzieci stanowią ustawy!!! Te dzieci podejmują działania, które odbijać się będą na nas - tak, na NAS - za dwieście i więcej lat! A ludzie pozornie odpowiedzialni wzruszają ramionami: niech się dzieci bawią, ludzkość nie ma wrogów. wytrzyma różne eksperymenty. Może to i racja
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- W oczekiwaniu na drinka stara pozby si lku, |e lada chwila, za pomoc detektorów zdenerwowania ukrytych w blacie stolika albo zwykBej wizualnej oceny jej obgryzionych paznokci, zostanie zdemaskowana jako oszustka i wtedy poprosz j, |eby wyszBa
- Kasztelan widział, że w mieście duch upadł i patrzył na ni- sko ciągnące z północy chmury jak na pomoc niebieską, nim ziemska nadejdzie...
- Shef usłyszał, jak za jego plecami Cwicca nakazuje Karliemu stanąć przy miechach, a sam podchodzi do paleniska, by pomóc Uddowi...
- Na przykład, czuje się ból we wnętrzu, próbuje się coś zrobić i rani się siebie na zewnątrz, bo pragnie się pomocy, ale nie o taką pomoc chodzi...
- Zawinięta wraz z głową w gruby, cuchnący koc, Sally nie mogła już wołać o pomoc...
- Gdzie mogę znaleźć wsparcie, pomoc, litość...
- - Bob, spróbujmy pomóc sobie nawzajem - zaproponował...
- Bardzo dziękuję za pomoc...
- Jak większość manekinów, dzieci miały na sobie papierowe ubranka, w miejscach dziur ilustrujących “nędzę pozaklejane łatami z gazet pośledniejszego gatunku...
- Powtarzam: błąd! Powtarzam: nie Castel Gandolfo, lecz Castelfranco! Bo A...