Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

A chcąc objaśnić obłęd, można pójść, jak się zdaje, dwiema drogami. Jedna prowadzi do mistyfikacji, a tym samym zapewne do kapitulacji rozumu. Mówi się o „demonie" Hitlerze albo o niemieckim „przeklętym losie", a poza tym szuka się winnego, którym jest albo charakter narodowy Niemców—jakkolwiek do końca XIX w. nikt jakoś nie zauważył wpisanego weń fatalizmu — albo kapitalizm; zupełnie jakby w innych krajach zachodnich nie istniał kapitalizm, który nie prowadzi do faszyzmu. Także pojęcie „totalitaryzmu" odwołuje się do przesłanek, które wymagają objaśnień. W swoim studium Korzenie totalitaryzmu Hannah Arendt uważa, że nieszczęście można dostrzec już w państwie mieszczańskim, jakie opisuje Tho- _ 5 Alexis de Tocqueville, O demokracji w Ameryce, t. 2, cz. II, rozdz. 9. (W wydaniu polskim ukazał się tekst skrócony, który nie obejmuje cytowanego rozdziału. Autor cytuje z wydania niemieckiego, Stuttgart 1962, s. 140— przyp. red.). 6 Sebastian Haffner mówił o „grzechach śmiertelnych": Die sieben Todsunden des deutschen Reiches. Grundfehler deutscher Politik nach Bismarck, damals und auch heute, Hamburg 1965, nowe wyd. Bcrgisch Gladbach 1981. Gdyby dociekać sensu tego pojęcia, powinno ono otwierać inny wymiar niż tylko listę błędów. 7 W swej szeroko zakrojonej analizie Weltbiirgertum und Nationalstaat (1908; wyd. IX, Munchen-Wien 1969) Friedrich Meinecke przedstawił wprawdzie napięcia między moralnością a władzą, polityką idealną a realną, ale w ten sposób opisał jedynie możliwości i sprzeczności w obrębie tradycyjnego systemu odniesień. Patrz także Meineckego Die Idee der Staatsrdson in derneueren Geschichte, Mtinchen 1924; wyd. VI, Miinchen-Wien 1963. Po 1945 r. pozostała więc już tylko — konsekwentnie — Die deutsche Katastrophe (Niemiecka katastrofa). Betrachtungen und Erinnemngen, Wiesbaden 1946. 340 Epilog mas Hobbes. Aliści praktyczne wnioski z jego teorii wyciągnięto jakoby dopiero w wieku XX. Ten błogosławiony brak konsekwencji w dużej mierze zawdzięczać należało żywotnym siłom zachodniej tradycji, którą logiczna bystrość Hobbesa starła w proch o trzysta lat za wcześnie. [Ostatniej tajemnicy władzy, przemocy totalitarnej] społeczeństwo mieszczańskie — na swoje i nas wszystkich szczęście — nigdy nie odkryło ani też, o ile czciciele władzy przywodzili mu ją przed oczy, nigdy rzeczywiście nie zaakceptowało. Taki był sens nadzwyczaj rozumnej i błogosławionej hipokryzji tego społeczeństwa, której położyła kres dopiero jego latorośl — motłoch8. Czyżby więc Niemcy byli po prostu bardziej szczerzy niż inni? I jak, za pozwoleniem, należy rozumieć fakt, że w krajach o „klasycznym" mieszczań-sko-liberalnym charakterze uparta „hipokryzja" po dziś dzień opiera się wszelkim demaskacjom? Druga droga polega na tym, by mimo wszystko zastosować do niemieckiego dramatu tradycyjne wzory interpretacji. Ale czy to się może udać? Czy nie musi doprowadzić do bagatelizowania i łagodzenia, tak jakby to, co niesłychane, było tylko granicznym przypadkiem tego, co rozumne? Dokładnie o tę kwestię chodziło w „sporze historyków" w latach osiemdziesiątych9. U Ernsta Noltego, na przykład, rzecz zdaje się wyglądać tak, że w epoce faszyzmu toczył się europejski pojedynek między mieszczaństwem a bolszewizmem, przy czym w szczególnych niemieckich warunkach groza w obliczu grozy, strach przed „azjatycką" otchłanią otwarły własną otchłań10. Interpretacja historii sama staje się ahistoryczna; znika z pola widzenia i pozostaje nie wyjaśniona okoliczność, że pierwszym obiektem frontalnego ataku były mieszczańskie demokracje Zachodu i ich ideały, a żywioł kontrrewolucji, ruch volkistowsko-fa-szystowski, kierował się przeciw „zdradzie" przypisywanej republice weimarskiej, która przecież nie chciała paść łupem Wschodu, lecz zwracała się ku Zachodowi. Osobliwie jałowe okazują się też w tym przypadku zarzuty moralne; adresaci oskarżeń mogą mniej lub bardziej zasadnie oświadczyć, że wcale nie 8 H. Arendt, Elemente und Urspriinge totaler Hemchaft, Frankfurt a. M. 1958, s. 240 i 144. (Wyd. poi. Korzenie totalitaryzmu, 1.1-2, Warszawa 1988. Przekład z angielskiego na podstawie wyd. z 1973 r.) 9 Por. Jiirgen Habermas, Eine Art Schadensabwicklung, Frankfurt a. M. 1987; Historikerstreit. Spór o miejsce 111 Rzeszy w historii Niemiec, Londyn 1990; 1st der Nationalsozialismus Geschichte? Żur Historisie-rungund Historikerstreit, Dań Diner (red.), Frankfurt a. M. 1987; Hans-Ulrich Wehler, Entsorgung der deu-tschen Vergangenheit? Ein polemischer Essay zum „Historikerstreit", Mtinchen 1988; Imanuel Geiss, Die Habermas-Kontroverse. Ein deutscher Streit, Berlin 1988; Von der Verdriingung żur Bagatellisierung. Aspekte des sogenannten Historikerstreits, Niedersachsische Landeszentrale fur Politische Bildung, Hannover 1988; Streitfall deutsche Geschichte: Geschichts- und Gegenwartsbewufttsein in den SOerJahren, Landeszentrale fur Politische Bildung Nordrhein-Westfalen, Essen 1988. 10 Jako główną pracę Noltego, która podsumowuje wcześniejsze teksty, należy wymienić Der europa-ische Biirgerkrieg 1917-1945. Nationalsozialismus und Bolschewismus, Berlin 1987. Niemiecki dramat aeuropejski rozum 341 i chcieli niczego łagodzić, a jedynie — zgodnie z nauką wyniesioną ze szkoły dawnych mistrzów — powiedzieć, „jak to właściwie było"11