Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- ...dzieści dwa - wyznała dość niewyraźnie. - Ile? Proszę powiedzieć wyraźniej - zażądał prawnik. - Hm... Pięćdziesiąt dwa... - oświadczyła z pewnym zażenowaniem. - Ale kończę dopiero w marcu. - I w takim wieku - huknął mecenas - namawia pani statecznych obywateli do ohydnej rozpusty z panią? Doskonale! Zapamiętamy to sobie i powołamy się na to w odpowiedniej chwili! Jaki jest zawód pani? - To przecież widać... - odrzekła madame niepewnym tonem. - Co widać, to się okaże! - warknął mecenas. - Proszę powiedzieć wyraźnie czym się pani zajmuje, z czego się pani utrzymuje? - Prowadzę dom publiczny. - Ma pani na to pozwolenie? - Tak. - Proszę pokazać! Madame wyciągnęła z szuflady koncesję i podała ją adwokatowi. Adwokat chwilę studiował dokument, po czym spytał rzucając jej ostre spojrzenie sponad okularów: - Miała pani jakąś sprawę karną w związku z prowadzeniem domu schadzek? - Nie. Nigdy* - To będzie ją pani miała. I to w najbliższym czasie! 77 - Jak to? - spytała z przerażeniem. - Prowadzę solidny dom pierwszej kategorii zgodnie z prawem. - Zaraz zobaczymy czy "solidny" i czy "zgodnie z prawem" - uśmiechnął się ironicznie oskarżyciel. Chwilę milczał dla osiągnięcia silniejszego efektu, następnie zagadnął złowieszczo cedząc słowo po słowie: - Czy zna pani dziewczynę nazwiskiem Francis lub Fanny Hill? - Nie! - wykrzyknęła gwałtownie. - Nie znam takiej! - A może pani zna, ale już... nie pamięta - zaśmiał się z okrucieństwem mecenas Philby. - No proszę, niech pani dobrze sobie przypomni tę Fanny Hill. - Nie znam - powtórzyła madame z rozpaczliwym uporem. - Świetnie! -Powiedzmy, że pani jej naprawdę nie zna. Ale zna pani chyba biuro pośrednictwa pracy, które polecając wiejskie, naiwne dziewczęta niby na służbę, stręczy je w rzeczywistości do nierządu - nie odrywał od niej świdrującego wzroku. - Nie... - madame była blada jak kreda. - I nigdy pani nie korzysta z usług takiego biura? - Nigdy. - Czemu więc przypisać - syknął jak wąż adwokat - że obecny tu świadek, ten oto młody człowiek widział w pani domu i rozmawiał z nieznaną pani rzekomo, a wymienioną poprzednio Francis Fanny Hill? - Jak to... możliwe? - wykrztusiła ze zdławionego gardła nieszczęśliwa kobieta i spojrzała ze strachem na Karola. - Pan ją u mnie spotkał? Kiedy? - Widziałem ją tu przypadkiem przedwczoraj rano około siódmej - wyjaśnił młodzieniec. - Dziewczyna weszła z ogródka do salonu i zastała mnie śpiącego w fotelu. Jej płacz obudził mnie. Wyglądała rozpaczliwie. Przedstawiłem się. Wtedy ubłagała mnie, abym jej podał mój adres. - Po co był jej potrzebny pański adres? - wyjąkała pani Brown. - Tego nie powiedziała. Nie wiem. - Ale ja wiem! - krzyknął adwokat. - Chciała mieć świadka w sprawie przeciwko pani. Tak wyglądają fakty, a nie kłamliwe wykręty! Poza tym do zadawania pytań jestem ja, a nie pani... Przystąpmy wreszcie do rzeczy - wyprostował się uroczyście jak sędzia wygłaszający akt oskarżenia. - Zgodnie z prawami Wielkiej Brytanii zawiadamiam, Florencjo Brown, że nieletnia dziewczyna nazwiskiem Fanny Hill polecona pani przez biuro pośrednictwa i zwabiona do tego domu rozpusty pod pretekstem zatrudnienia w charakterze służącej - oskarża panią za moim pośrednictwem o to, że uwięziona została przemocą w tym domu i zmuszona do uprawiania nierządu ze 73 wskazanymi jej przez panią mężczyznami. Otóż przestępstwa wymienione w tekście skargi - adwokat "czytał" z dokumentu, który leżał przed nim na stole - a mianowicie: Po pierwsze - porwanie, po drugie - samowolne uwięzienie, i po trzecie - stręczenie do nierządu nieletniej dziewczyny wbrew jej woli, podlegają karze publicznego napiętnowania przestępcy rozpalonym żelazem, więzienia i ciężkich robót do lat czterech oraz zamknięcia i konfiskaty mienia domu hańby, w którym zbrodnicze te czyny miały miejsce. - To nieprawda! - zawołała z rozpaczą madame Brown. - Ona kłamie! Nie więziłam jej. Mogła odejść, kiedy by chciała. Sama chciała żyć u mnie. I nie zmuszałam jej do niczego! Ani razu nie pracowała. Ani razu nie wychodziła do klientów. Chowałam ją dla wybranego gościa. Jest prawiczką. Gotowa jestem na to przysiąc! - Skąd pani wie? - roześmiał się niedowierzająco okrutny adwokat. - Zaglądała jej pani do środka? - Moja pomocnica, Feba Ayres, badała ją. - "Badała"? Jak? - Palcem. Feba dobrze zna się na tym. Ma doświadczenie. - I co stwierdziła ta pani doświadczona pomocnica? - kpił Philby. - Ze dziewczyna nigdy nie miała mężczyzny. Adwokat spojrzał ukradkiem na Karola. Karol przytaknął nieznacznym ruchem głowy. Mimo to Philby powiedział: - Dziwne. Bardzo dziwne. Bo wbrew fachowej opinii owej Feby Ayres, urzędowy lekarz stwierdził, że Fanny Hill utraciła cnotę i to całkiem niedawno, przed dwoma dniami najwyżej. Madame Brown trzęsąc się ze strachu, skierowała wzrok na Karola i zapytała błagalnie: - Przedwczoraj z rana w salonie pan z nią - coś... robił? Bo tylko to jest możliwe... - Nawet nie próbowałem - roześmiał się młodzieniec bezczelnie
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Audun syn Torberga odczytał pismo króla Haakona do kupców w Bjórgvinie, określające, ile mogą żądać za męskie skórznie, a ile za przednią skórę na ciżmy niewieście, dalej o...
- Dalej po rusku zapisał się podporucznik huzarów, lecz za pozwoleniem wszystkich podporuczników i wszystkich huzarów, a nadewszystko moich przyjaciół, jakich mam lub...
- Zauważył ją tylko w przelocie, potem biegł dalej i spotkał jakąś starszą kobietę w okularach, ona chyba mieszkała gdzieś tu w pobliżu, bo niosła piwo w dzbanku...
- Tysiące kilometrów dalej ocean rów- nie usilnie każe nam patrzeć w kierunku horyzontu: wszystko wtedy wydaje się ograniczone i bezgraniczne naraz...
- A dalej: renesans tomizmu, zainteresowanie francuskimi "gwałtownikami" ubiegłego pokolenia, niemiecka ucieczka w katolicką ekspiację, angielscy konwertyci i...
- Dałabym wszystko, żeby móc to zignorować i jak gdyby nigdy nic wieść dalej neutralną i niezaangażowaną konwersację...
- Poleciłem więc więźniowi, by mówił dalej, a on zaczął tymi słowy: – Nie jestem Dobrym Człowiekiem, mój panie...
- Idąc dalej w logicznym rozumowaniu, nie możemy wykluczyć, że do kosmicznej świadomości jest włączona Ziemia...
- Ich czoła za×, nieomal nie potraciwszy kopii, szły dalej, ku drugiej linii kozackich wojsk...
- inochód, siad skośny), 0 czym będzie mowa nieco dalej...