Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

W latach 1030-1080, w okresie turkmeńskich rozbojów, musiało tu dojść do ucieczki wieśniaków i mieszczan, ale jej rozmiary wyolbrzymiano, gdyż kraj nie był wyludniony, a kiedy utrwaliło się panowanie Seldżuków, nastały czasy stabilizacji. Seldżucki sułtanat w Anatolii określany był przez muzułmanów jako kraj Ar-Rum, podczas gdy Europejczycy nazywali go Turcją lub Turkomanią. Nomadzi i osadnicy Koczownictwo nie jest dla ludów tureckich tym samym, czym dla Arabów: wyższą formą życia i oznaką szlachectwa. Niemniej liczne plemiona pozostały wierne wędrowniczej idei przodków, toteż polityka ich osiedlania, prowadzona najpierw przez rządy Seldżuków, a później Osmanów, nie zawsze uwieńczona była powodzeniem. W chwili obecnej, gdy całkowitej zmianie uległy warunki ekonomiczne, a nomadyzm w Turcji stał się zjawiskiem zupełnie marginalnym, można jeszcze zauważyć przywiązanie, jakie okazują mu najstarsi obywatele. Nomadowie byli to przede wszystkim i są do dzisiaj wielbłądnicy, którzy ubocz- nie trudnią się wypasem owiec i kóz; ale byli też, niewątpliwie między innymi, wędrowni drwale, tak zwani „leśni mężowie", (po turecku agaę eri). Potom- kami tamtych nomadów nie wydają się być spotykani przez nas po dziś dzień tak zwani Tahtadży, jedna z kilku niepasterskich grup koczowniczych. W Persji - jak twierdzą iraniści - plemiona Oguzów przyczyniły się w bliżej nieokreślony sposób do upadku rolnictwa: ich przykład i spowodowane przez nich spustoszenie doprowadziły do tego, że osiadli od dawna Irańczycy, w tym wielkie plemię Bachtjarów z Zagrosu, powrócili do nomadyzmu. Ci, którzy zamieszkali w miastach, powiększyli panujące w nich napięcie wewnętrzne, często przykładając ręki do ich ruiny, w tym Niszapuru, gdzie dzieła zniszczenia dokończyli Mongołowie. Szkody są niewątpliwe, nie przesadzajmy jednak: dla cywilizacji, a zwłaszcza dla gospodarki irańskiej, znacznie groźniejsze w skutkach okazały się potworne straty poniesione w trakcie późniejszych napaści Czyngischanidów i Timurydów. W Anatolii koczownicy osiedlali się na ogół w tych strefach podmiejskich, gdzie rolnictwo było zaniedbane. Wyparci później w górskie regiony na południe kraju, znaleźli tam odpowiednie tereny do wypasu trzody. Zimą schodzili na wybrzeże Morza Egejskiego, w doliny Cylicji i Pamfilii. Te niegdyś Nomadzi i osadnicy 145 bardzo żyzne ziemie, gdzie kilkakrotnie w ciągu roku można było zbierać plony, zostały porzucone. Z wielkich starożytnych miast większość zniknęła, ocalało kilka portów, między innymi Antalja i Synopa, wykorzystywane przez Turków w handlu międzynarodowym. Anatolijski płaskowyż był prawdziwym sercem seldżuckiego kraju Rum. Pomimo swej zachowawczości klany tureckie dość wcześnie osiadły na tutejszej roli albo przeszły z koczowniczego na półkoczowniczy tryb życia. Zmieszawszy się z tubylcami, utworzyli jedną z najrzetelniejszych ras chłopskich na ziemi. Ponieważ islam jest cywilizacją miejską, a Turcy mieli zawsze upodobanie do miast, ich wodzowie rezydowali w ośrodkach miejskich, choć nie we wszystkich. Na przykład w Erzindżan podstawę ludności tworzyli Ormianie; podobnie mogło być gdzie indziej. Dziś miasto Silwan, dawne Majjafarikin, zamieszkane jest wyłącznie przez Kurdów. O ile w Iranie urbanizacja, tak jak i osadnictwo Turków okazały się powierzchowne, o tyle w Anatolii dokonały się one w pełni. Miasta odgrywały znaczącą rolę i w gospodarce, i w polityce. Gaznewidzi nadali wielki rozmach życiu swojej stolicy: Gazna liczyła wówczas prawdopodobnie około miliona mieszkańców. Za Wielkich Seldżuków poważnym centrum kulturalnym stał się Isfahan. Seldżucy rumijscy nie mieli jednej metropolii, lecz liczne ośrodki w ważniejszych miastach, których sturczone nazwy przypominają o ich greckim pochodzeniu: Konja to starożytne Iconium, Kajseri - Cezarea, Ankara - Ancyra, Siwas - Sebastia i tak dalej. W połowie XIII wieku Simon Saint-Quentin pisze, że w państwie Seldżuków jest sto miast, a Ibn Said wspomina o dwudziestu czterech, które mają gubernatora - wali, sędziego - kadi, meczet - dżami, łaźnię - hammam. Stolica, Konja, to rozległe miasto, liczące wiele dziesiątek tysięcy mieszkańców: trudno o ściślejsze dane. Siwas zajmował zapewne drugie miejsce, a dalej plasowały się: Kajseri, Erzurum, Malatja, Nijde (Nigde) i parę innych. O ich strukturze wiemy niewiele. Tam, gdzie współżyło obok siebie kilka nacji, jak na przykład w Antalji, musiały być odrębne dzielnice dla Żydów, Greków i Turków: odnajdujemy tu ten sam podział, jaki występował już u Ujgurów. Prawie wszędzie żyją grupki Persów, którzy odgrywają niebagatelną rolę i których liczba znacznie się zwiększy z napływem uchodźców po inwazjach mongolskich. Islamizacja Mówiliśmy już, że swój sukces Seldżucy częściowo zawdzięczali przyłącze- niu się do sunnizmu i wierności kalifatowi. Na tych założeniach opierała się cała ich polityka, która odgrywała na Bliskim Wschodzie znaczącą rolę. Nic nie pozwala sądzić, że oficjalnej postawie nie odpowiadały faktyczne przekonania Seldżuków. Niezależnie jednak od szczerości ich wiary, zachowali oni wiele 146 Turcy w świecie muzułm ańskim tradycji pogańskich, dając przykład wyjątkowej tolerancji. Była ona widoczna głównie w Anatolii, której ludność wyznawała chrześcijaństwo. Sułtanowie sel- dżuccy organizowali dysputy religijne, na które zapraszali uczonych różnych wyznań. Chrześcijańskie księżniczki miały w sułtańskim pałacu własną kaplicę i kapłanów. Kyłycz Arsłan II pisał do swego przyjaciela, syryjskiego patriar- chy Malatji, że dzięki jego modłom pokonał Bizantyjczyków. Możliwe, że taką postawę (i takie środki) wymuszała konieczność pokojowego współżycia, ale odpowiada ona również naturalnym skłonnościom Turków: była to praktyka Tu-kiie i Ujgurów, będzie - Czyngischanidów i Wielkich Mogołów