Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Nawet bardzo przypomina. Jesteś jedyną kobietą, do której mógłbym czuć to samo co do Maggie. Była fantastyczna, ty też jesteś... Nie mam pojęcia, co ja właściwie wygaduję, bo wiem tylko, że mi na tobie zależy, i chciałbym się przekonać, co będzie, jeśli oboje damy sobie szansę. Bierzesz mnie pewnie za świra, bo gadam od rzeczy i w ogóle ściemniam... Wyciągnęła ramię i dotknęła dłoni Jimmy'ego. Hej, wszystko w porządku powiedziała cicho. Ja też się boję... i też cię lubię... od początku... Byłam przerażona, kiedy sądziłam, że po wypadku mógłbyś umrzeć, zanosiłam modły, żebyś się wybudził i wrócił... no i wróciłeś... a teraz odszedł Coop. Ja też nie mam pojęcia, co z tego wyjdzie. Tylko się nie spieszmy, dobra?... Zobaczymy... Uśmiechał się do niej, nie do końca pojmując, co sobie powiedzieli poza tym, że się lubią. Ale może to wystarczało. Byli porządnymi ludźmi i oboje zasługiwali na właściwych partnerów życiowych, jednak to dopiero czas miał pokazać, czy staną się nimi dla siebie. Pierwszy krok został zrobiony, przyrzeczenie złożone. Przyrzeczenie, iż pewnego dnia, jeśli los im będzie sprzyjać, spróbują obdarzyć się wzajem miłością. Pootwierali drzwi i stali na progu nowego początku. To wszystko, na co w tej chwili mogło liczyć każde z nich, wszystko, czego każde z nich oczekiwało. Nie byli przygotowani na więcej. Gdy Alex odwoziła Jimmy'ego do stróżówki, byli jednocześnie swobodni i zakłopotani, pełni nadziei, a zarazem lęku; gdy pomagała mu wchodzić po schodach, odwrócił się i pocałował ją tak niezgrabnie, że mało brakowało, a byłby runął na dół. Oszalałeś z tym całowaniem?! zgromiła go Alex. Mogłeś zabić przy tym siebie i mnie. Roześmiał się radośnie. Przestań się na mnie drzeć, dobra? No więc nie rób więcej takich głupot odparła, Jimmy zaś pocałował ją jeszcze raz. Kilka minut później, stojąc już na dole gotowa do wyjścia, krzyknęła w stronę sypialni: Powiedz mamie, że jej dziękuję! Za to, co dała im obojgu, skłaniając Jimmy'ego, by zaczął znowu żyć i chociaż trochę poluzował więzy, którymi skrępowała go pamięć Maggie. Nie było żadnych obietnic, gwarancji tylko nadzieja dla nich dwojga. Byli młodzi, życie trzymało jeszcze dla nich w zanadrzu wszystkie swoje skarby. Alex uśmiechała się, jadąc do domu. W stróżówce zaś Jimmy też się uśmiechał, tyle że melancholijnie. Życie, dochodził do wniosku, przypomina czasem niebezpieczny szlak, wzdłuż którego czyhają demony i tragedie. Ale Valerie miała rację: trzeba mu dać kolejną szansę. Nadszedł czas na nowy początek. ROZDZIAŁ DWUDZIESTY CZWARTY Tego samego wieczoru, kiedy Alex i Jimmy jedli kolację w chińskiej knajpce, Coop zabrał Valerie do L'orangerie, uznał bowiem, że po dwóch miesiącach opiekowania się Jimmym zasługuje na chwilę relaksu w miłym miejscu i towarzystwie. Cenił sobie jej przyjaźń, a poza tym od rozstania z Alex doskwierała mu samotność. Dawniej lekarstwa na zawody sercowe szukał w innych romansach, teraz jednak i było to kolejne novumwolał pobyć sam. Nie był w restauracji od miesiąca, a Valerie okazała się wspaniałą towarzyszką, poza tym zaś podzielała jego poglądy na wiele różnych spraw i miała podobny gust: lubili tę samą muzykę, chodzili na te same opery, podobały im się te same europejskie miasta, na przykład Londyn, gdzie przebywała z mężem dość długo przed narodzinami Jimmy'ego. Jeśli chodzi o Stany, na pierwszych miejscach stawiali Boston który Coop znał niemal równie dobrze jak ona i Nowy Jork. A wreszcie mieli podobne zamiłowania kulinarne i ulubione miejsca na mapie restauracji. Oprócz tego rozmawiali o ludziach: Marku, Taryn i Jimmym. Coop zrelacjonował Valerie, jakim sposobem Taryn pojawiła się w jego życiu, Valerie zrewanżowała się długą opowieścią o Jimmym i jego ojcu, kładąc szczególny nacisk na łączące ich podobieństwa. Wreszcie Coop wspomniał o Alex. Uwierz mi, Valerie, szalałem za nią powiedział ale to chyba nie był dobry związek. Alex jest jeszcze zbyt młoda, żeby to zrozumieć, ja jednak sądzę, że w końcu unieszczęśliwilibyśmy się wzajemnie. Przez cały ostatni miesiąc miałem wątpliwości, ale nie rezygnowałem z niej z czysto egoistycznych pobudek. Potem z otwartością, której nauczyła go Alex i która była niezmiernie pomocna w rozmowie z Valerie opowiedział nie tylko o żenującej awanturze z Charlene, lecz również o swoich problemach finansowych. Uczynił ostatnio wielki krok naprzód, bo sprzedał jednego ze swoich rollsów, a więc w jakiś sposób stawiał czoło rzeczywistości. Liz byłaby z niego dumna, Abe zaś niemal był. Agent Coopa utrzymywał, że ubiega się o znaczącą rolę dla niego. Ale to była jego stara śpiewka. Może dojrzałość to jednak nie taka zła rzecz stwierdził, nawiązując do ich dawniejszej rozmowy. Choć dla mnie to absolutna nowość. Zapewne zdawał sobie sprawę, że swoista nieodpowiedzialność stanowi w części o jego uroku, teraz jednak pojmował, że musi za to zapłacić wysoką cenę, a przynajmniej wyrównać rachunki
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- W chwili kiedy krewny, przybyBy na widzenie z wizniem, znajdzie si ju| w siedzibie Trzeciego OddziaBu, sprawujcego piecz nad danym obozem, musi podpisa zobowizanie, |e po powrocie do miejsca zamieszkania nie zdradzi si ani jednym sBowem z tym, co przez druty nawet dojrzaB po tamtej stronie wolno[ci; podobne zobowizanie podpisuje wizieD wezwany na widzenie, zarczajc tym razem ju| pod grozb najwy|szych mier nakazanija (a| do kary [mierci wBcznie) |e nie bdzie w rozmowie poruszaB tematów zwizanych z warunkami |ycia jego i innych wizniów w obozie
- Kiedy wyczerpał cały zapas kamieni, ponownie wyszedł na plażę, by zebrać nowe, zginając się w pasie, chwytając je lewą ręką, od czasu do czasu dysząc z wysiłku, ale cały...
- Cień nadziei pojawił się na krótką chwilę w biurze komendy policji przy Avenue Foch 1, kiedy jeden z pobliskich mieszkańców przyszedł tam, w kilka dni po napadzie, z...
- Tego dnia wszelako, kiedy w związku z przybyciem poselstwa węgierskiego i spodziewanym przyjęciem tronu Węgier przez Władysława zjechali się do Krakowa niemal wszyscy...
- Ale to prawda, że pani d'Ai- 171 glemont ma szczęście oglądać córkę kiedy się ubiera lub przv obiedzie, o ile przypadkowo droga Moina je obiad ze swą droga matką...
- Kiedy poranne słońce zaświeciło przez żaluzje i go obudziło, czuł się tak wymęczony, jakby wlókł się kilometrami przez zmrożony i bezlitosny teren...
- Nie wiadomo skąd do Boskiego dotarło wsparcie; zajęty nowymi wojownikami Folko nie widział, kiedy i jak udało się garbusowi przeciąć grube drzewce broni Henny, ale ten wcale...
- Do przyjęcia zachodnioeuropejskiego systemu konstytucyjnego i parlamentarnego Turcja jeszcze nie dojrzała, toteż kiedy konstytucja nie spełniła swego zadania...
- Lidka |aliBa si prawie z pBaczem, |e nie chc jej za ojca" przyj do komsomoBu i nie ma prawa uczszcza po szkole na gry i zabawy sportowe, ale za dwa lata kiedy wróci papieDka", wszystko si odmieni
- Kiedy przyklepaliśmy łopatami ziemię na wierzchu grobu, włożyliśmy okaz do płóciennego worka i wyruszyliśmy w powrotną drogę do starego domu Chapmana, za Meadow Mili...