Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

.. - Pozornie, Verisof, pozornie. Wiesz równie dobrze jak ja, ¿e broñ, któr¹ Wienis ju¿ teraz dysponuje wystarczy³aby, ¿eby móg³ nas pobiæ bez ¿adnych k³opotów zanim zdo³alibyœmy naprawiæ ten kr¹¿ownik. A zatem, jaka ró¿nica czy damy mu kr¹¿ownik, czy nie? Wiesz, ¿e nigdy nie dojdzie do prawdziwej wojny. - Tak przypuszczam. Ale... - ambasador spojrza³ na Hardina. - Tak? Dlaczego przerwa³eœ? Mów! - S³uchaj... To nie moja sprawa, ale... Czyta³em tê gazetê. - Po³o¿y³ "Dziennik" 'na biur- 8 Fundacja 11 o ku i wskaza³ na stronê tytu³ow¹. - O co tu chodzi? Hardin rzuci³ okiem. - Grupa radnych tworzy now¹ partiê. - To w³aœnie pisz¹ - Yerisof zdenerwowa³ siê. - Wiem, ¿e masz lepsze rozeznanie w sprawach wewnêtrznych ni¿ ja, ale przecie¿ atakuj¹ ciê, i to na wszystkie mo¿liwe sposoby, z wyj¹tkiem jedynie si³y fizycznej. S¹ silni? - Cholernie silni. Prawdopodobnie zdobêd¹ kontrolê nad Rad¹ po najbli¿szych wyborach. - A nie przed wyborami? - Yerisof spojrza³ z ukosa na burmistrza. - S¹ sposoby zdobywania w³adzy inn¹ drog¹ ni¿ wybory. - Masz mnie za Wienisa? - Nie. Ale naprawa statku bêdzie trwaæ miesi¹ce, a potem atak jest pewny. Nasza ustêpliwoœæ zostanie poczytana za objaw przeraŸliwej s³aboœci, a kr¹¿ownik prawie podwoi si³ê floty Wienisa. To, ¿e zaatakuje nas, jest tak pewne jak to, ¿e tu teraz siedzê. Po co ryzykowaæ? Zrób jedno z dwojga - albo wyjaw Radzie plany kampanii, albo przyœpiesz rozwi¹zanie sprawy Anakreona. Hardin zmarszczy³ czo³o. - Przyspieszyæ rozwi¹zanie? Zanim nast¹pi kryzys? To jedyna rzecz, której nie wolno mi zrobiæ. Wiesz, ¿e jest jeszcze Hari Seldon i jego plan? Yerisof zawaha³ siê chwilê, a potem wymamrota³: - Jesteœ zupe³nie pewien, ¿e jest jakiœ plan? - Nie mo¿e byæ co do tego ¿adnej w¹tpliwoœci - us³ysza³ w odpowiedzi. - By³em obecny przy otwarciu Krypty Czasu i widzia³em i s³ysza³em nagranego Seldona, który nam to wyjawi³. - Nie to mia³em na myœli. Ja po prostu nie wyobra¿am sobie, jak mo¿na nakreœliæ obraz- 1L4 wypadków na tysi¹c lat naprzód. Mo¿e Seldon przeceni³ swoje mo¿liwoœci. - Zmarszczy³ siê trochê na widok uœmiechu Hardina i doda³: - No có¿, nie jestem psychologiem. - Istotnie.-Nikt z nas nie jest. Ale w m³odoœci lizn¹³em nieco podstawowych wiadomoœci... dosyæ, ¿ebym wiedzia³, do czego jest zdolna psychologia, nawet je¿eli sam nie umiem wykorzystaæ tych mo¿liwoœci. Nie ma ¿adnych w¹tpliwoœci, ¿e Seldon zrobi³ dok³adnie to, co twierdzi. Fundacja, jak powiada, zosta³a pomyœlana jako schronienie dla naukowców... jako sposób na ocalenie i przechowanie nauki i kultury gin¹cego Imperium przez stulecia barbarzyñstwa, które ju¿ wtedy siê zaczê³o. Fundacja ma siê staæ zal¹¿kiem drugiego Imperium. Verisof kiwa³ potakuj¹co g³ow¹, ale robi³ to bez zbytniego przekonania. - Ka¿dy wie, ¿e tak w³aœnie byæ powinno. Ale czy mo¿emy sobie pozwoliæ na ryzyko? Czy mo¿emy ryzykowaæ ¿yciem dla mglistej przysz³oœci? - Mo¿emy - gdy¿ przysz³oœæ nie jest mglista. Zosta³a wyliczona i nakreœlona przez Sel-dona. Ka¿dy kolejny kryzys w naszych dziejach jest zaplanowany i ka¿dy zale¿y w pewnym stopniu od pomyœlnego zakoñczenia poprzedniego. To dopiero drugi kryzys i Przestrzeñ tylko wie, co mog³oby siê staæ, gdybyœmy choæ trochê zboczyli z wytyczonej drogi. - To raczej ja³owe spekulacje. - Nie! Hari Seldon powiedzia³ w Krypcie Czasu, ¿e podczas ka¿dego kryzysu nasza swoboda dzia³ania bêdzie ograniczona a¿ do chwili, kiedy bêdzie mo¿liwy tylko jeden kierunek dzia³ania. - ¯ebyœmy ani na krok nie zboczyli z kursu? - Tak. I na odwrót - jeœli istnieje mo¿li- woœæ wyboru metody dzia³ania, to znaczy, ¿e kryzys jeszcze siê nie zacz¹³. Dopóki mo¿emy, musimy pozwoliæ na swobodny rozwój wypadków i - na Przestrzeñ - w³aœnie tak mam zamiar post¹piæ. • Yerisof nie odpowiedzia³. Zagryz³ wargi w niechêtnym milczeniu. Rok zaledwie min¹³ od chwili, kiedy Hardin omawia³ z nim po raz pierwszy problem, powa¿ny problem - jak udaremniæ wrogie knowania Anakreona. I zrobi³ to wówczas tylko dlatego, ¿e on, Verisof, zdecydowanie przeciwstawi³ siê kontynuowaniu polityki ustêpstw. Jakby odgaduj¹c myœli ambasadora. Hardin rzek³: - ¯a³ujê, ¿e w ogóle rozmawia³em z tob¹ na ten temat. - A to dlaczego?! - krzykn¹³ zdumiony Verisof