Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Markety były zawsze w Nigerii ważnym elementem politycznej agitacji, a kobiety brały aktywny udział w walce anty-kolonialnej. A i później nigeryjskie sprzedawczynie 187 niejeden raz występowały przeciw rządom brytyjskim. O ich głosy i poparcie skrzętnie zabiegali działacze partii politycznych rywalizujących o władzę i markety okupowane przez tysiące, sprzedawczyń są najlepszym źródłem informacji i barometrem politycznych nastrojów. Ale wracając do naszej Osane... Jest ona w pełni rozkwitu swojej urody, a fakt posiadania trojga dzieci podnosi jej pozycję społeczną oraz dodaje jej wartości w oczach mężczyzn. Może przecież rodzić dzieci, a dzieci są tu największym błogosławieństwem związku; ich brak to wielkie nieszczęście nie tylko dla kobiety, ale i mężczyzny, który cieszy się największym szacunkiem tylko jako „pater familias". Dlatego Osane, jeśli czuje się zaniedbywana przez swego męża, może od niego odejść i bez trudu znajdzie sobie nowego męża, który będzie zadowolony z tego, że wnosi ona, jako „wiano", dzieci ze swego poprzedniego małżeństwa (jej syn po ukończeniu 7 lat powinien wrócić do swego ojca). Dlatego uzyskanie rozwodu nie będzie trudne dla Osane, inaczej byłoby, gdyby o rozwód występował Adebayo. Tradycyjne prawo jorubowskie zawsze w takiej sytuacji faworyzuje żonę, wychodzi bowiem z założenia, że nie wolno żadnej kobiety pozbawić możliwości rodzenia dzieci, a co za tym idzie i małżeństwa. Rodzina Osane będzie tylko musiała zwrócić połowę dana, czyli darów weselnych wpłaconych przez krewnych Adebayo w czasie zaślubin, ponieważ małżeństwo trwało już przecież kilka lat i „dary" zdążyły się zużyć. Osane zaś wyjdzie niedługo potem za mąż, otrzymawszy zgodnie z tradycją prezenty od nowego męża, które pozwolą jej rozszerzyć asortyment handlowych towarów. I teraz również większą część swego czasu będzie spędzać na bazarze i zawsze mocniej będzie 188 związana ze swym rodzinnym domem niż domem męża. Kiedy zaś jej dzieci dorosną i pójdą w świat lub będą miały własny dom, Osane, której majątek będzie wcale pokaźny, może mieszkać w domu przy mężu, przy swej rodzinie lub — co praktykuje coraz więcej niezależnych ekonomicznie kobiet — otworzyć swój własny dom. Wtedy gościć będzie u siebie swoje dzieci, bliższych i dalszych krewnych. Ciułaną zaś w ciągu całego życia gotówkę przeznaczy na zakup mammie lorries — ciężarówek, które przynoszą znaczne dochody właścicielkom, wobec tego, że znaczną część towarów przewozi się w Nigerii wciąż za pośrednictwem samochodów ciężarowych. Może też założyć hotel lub bar — pomysłowość nigeryjskiej kobiety w tym względzie jest niewyczerpana. Czy o tym myśli Osane, młoda kobieta z bazaru Oye w Ibadanie? Droga życiowa ogromnej większości kobiet nigeryj-skich jest podobna do losu Osane. Wielka rodzina złożona z dwu lub więcej żon i mnóstwa dzieci to przecież główne oparcie tutejszego rolnika, który nie korzysta z maszyn i nowoczesnych urządzeń, obrabiając swe pole. Każdy kawałek gruntu trzeba wykarczować, wypalić, zaorać i zasiać czy zasadzić pracą własnych rąk i rąk swoich członków rodziny. Nie stać więc jo-rubowskiego wieśniaka na posiadanie małej rodziny oraz posyłanie dzieci do szkół. Wpływ rodziny i licznych tabu związanych z małżeńskim życiem utrzymuje się po dziś dzień. Co więcej, niektóre tradycje rodzinne powstałe w innej epoce i w innych warunkach życia przeżywają swoisty renesans w chwili obecnej, gdy Nigeria i inne niepodległe kraje żyją na przełomie różnych epok, moralności, mentalności i obyczajów. Stary model życia rodzinnego — z niewielkimi zmianami — jeszcze dominuje, a niektóre dawne obyczaje zyskały nawet 189 nową ładniejszą oprawę. Ot, choćby wystawność weselisk i prezentów ślubnych. Niegdyś miały znaczenie symboliczne, dziś dana urastają do dziesiątek i setek funtów, coraz droższe i kosztowniejsze są przyjęcia powodujące nieraz wielomiesięczne zadłużenie się pana młodego, pragnącego zgodnie z tradycją ugościć całą liczną rodzinę swoją i swej żony. Upowszechnia się oczywiście model małżeństwa mo-nogamicznego, zwłaszcza wśród inteligencji i sfer oficjalnych. Dziewczęta wykształcone, po wyższych studiach w kraju lub za granicą, nie chcą zgodzić się na istnienie rywalki. Wykształcone kobiety południa Nigerii na równi z mężczyznami biorą coraz aktywniejszy udział w życiu politycznym i kulturalnym swego kraju i śmiało sięgają po coraz to nowe dotąd „męskie" zawody i zajęcia, podobnie jak w Europie. Wiele kobiet jorubow-skich pracuje jako nauczycielki, lekarze, dziennikarki. Kobiety są architektami, adwokatami, policjantkami. Zdobycie zawodu przychodzi im łatwiej niż w tych społecznościach, w których tradycyjne prawa i nakazy religii kazały trzymać kobiety z dala od spraw zastrzeżonych wyłącznie dla mężczyzn. Kobieta joru-bowska zawsze cieszyła się dużymi uprawnieniami w swoim plemieniu, może dlatego łatwiej jej dziś przychodzi dotrzymywać kroku mężczyźnie, razem z nim studiować i pracować. HISTORIA ELŻBIETY Jest tu jednak bardzo wiele kobiet, którym życie się nie ułożyło, które nie chcą żyć w tradycyjny sposób, jednocześnie nie umieją znaleźć sobie miejsca w nowych warunkach, ulegając szmirze i łatwiznom 190 życia. Do nich należy Elizabeth, której historię przedstawia niedzielny dodatek dziennika „Daily Times" w Lagos. Reporter notujący opowieść Elżbiety wydobywa z jej biografii tzw. wzruszające momenty, mające wzbudzić sympatię kobiecych czytelników pisma. Elizabeth zeszła bowiem, jak się to mówi, na „złą drogę", jest jedną z „night club girl". Powodzi się jej, sądząc z relacji, nieźle. Ma szafę pełną ciuchów, mini sukienek, nosi modną fryzurę jak wszystkie „nocne dziewczęta", przypina perukę czarnego lub kasztanowego koloru do swych własnych krótkich kręconych włosów, jest atrakcyjna i powabna, choć, jak mówi komentarz redakcyjny, „jej historia może niejednego chwycić za serce". Elizabeth urodziła się w Lagos, w niezbyt udanym małżeństwie. Ojciec marynarz, pijak i kobieciarz, rzadko przebywał w domu, często zaś urządzał awantury. Czasem urządzała je i matka, gdy dom zaczęły nachodzić przyjaciółki męża, nie mogąc go znaleźć w knajpie... Po jednej z awantur matka wyprowadziła się z domu, zabierając dziewczynkę, ale niedługo potem wyszła za mąż ponownie, a wychowaniem zajęła się babka. Elizabeth chodziła do szkoły, lecz niezbyt pilnie przykładała się do nauki. Potem zaczęła pomagać swej babce na targu, a zarobione lub „podkradzione" pieniądze przeznaczała na zakup różnych rzeczy, które jej się podobały, a przede wszystkim na kino, co stało się jej prawdziwą pasją