Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Geosfera jest zbiorem rzeczy i w pewnym sensie czymś jednym, biosfera - zbiorem istot żywych i w pewnym sensie jedną żywą istotą, noosfera zaś - zbiorem umysłów wszystkich ludzi i w pewnym sensie jedną wielką inteligencją, związkiem poszczególnych umysłów. Jak ujmował to Teilhard de Chardin, w naszych czasach rozpoczęła się hominizacja Ziemi, prowadząca do powstania jednej, całościowej świadomości, która oznacza współistnienie, konieczne w sytuacji rosnącej jedności świata. Idee tego myśliciela nie były aprobowane przez jego duchownych przeło- żonych. Żadne z dzieł Teilharda nie ukazało się przed jego śmiercią. Ale gdy już zostały wydane, zyskały dużą aprobatę społeczną; szczególnie koncepcja skrywająca się w idei noosfery. Hipoteza Gai, rozwinięta przez brytyjskiego biologa i wynalazcę, Jamesa Lovelocka* (ur. w 1919 roku), różni się w istotny sposób od idei noosfery Teilharda de Chardin, ale obie prowadzą do tych samych wniosków. Otóż zgodnie z hipotezą Gai (Gaja to bogini Ziemi w greckiej mitologii) życie jest nawzajem podtrzymywane przez wszystkie żywe istoty, a Ziemia stanowi ośrodek istnienia jednego zintegrowanego, żyjącego systemu. "Ziemia to żywy * Jest on autorem m.in, takich prac jak: The Agę of Gaja. A Biography of our hving Earth, London-New York 1971; Climbing by James Lwelock, Oxford 1989, oraz/l New Look at Life on Earth, Oxford 1991 - przyp. tłum. 492 Historia wiedzy organizm i będę bronił tej myśli", powiada Lovelock, którego poglądy mają wielu zwolenników, ale jeszcze więcej przeciwników. Ten biolog i wynalazca wskazuje na uderzającą stałość, utrzymującą się przez miliony lat, proporcji gazów w ziemskiej atmosferze i określonych związków chemicznych w oce- anach, w których na przykład niezmiennie występuje sól. Jest przekonany, że od setek milionów lat istnieje na Ziemi optymalny do rozwoju życia klimat i chemiczny skład gleby. Uważa za nieprawdopodobne, by powstało ono przez przypadek. Nasuwa się zatem pytanie, czy to biosfera "zawiaduje" wszelkimi procesami i zjawiskami na Ziemi? Ewolucjoniści, którzy zapoznali się z hipotezą Lovelocke'a, uważają ją za rezultat myślenia życzeniowego. Kwestionują podstawy, na jakich opiera on swoje przekonanie, że proporcje gazów w atmosferze i związków chemicznych w oceanach są od dawna niezmienne. I sugerują, że jeśli nawet jest to prawda, to wyjaśnienia tej długotrwałej równowagi należy szukać raczej w mechanice. Nie uważają za celowe tworzenie hipotezy, że Ziemia jest żywym organizmem. Argumentują, że jeśli nawet waga biomasy ustabilizowała się na obecnym poziomie miliard czy więcej lat temu, i nigdy się nie zmieni w zasadniczy sposób, to przecież w dziejach świata następowały zmiany, czasami katastro- ficzne, i jakieś niewielkie zmiany w przyszłości mogą unicestwić gatunek ludzki, podczas gdy większość żywych istot przetrwa. Jednak naukowcy badający historię Ziemi znajdują w hipotezie Gai wiele spostrzeżeń zasługują- cych na poważne potraktowanie. Problem w tym, by ją potwierdzić lub obalić. Chodzi o to, że możemy się nigdy nie dowiedzieć, czy Lovelock ma rację, czy też nie. Jeśli przetrwamy, to, jak się zdaje, będziemy to zawdzięczali tylko sobie. Możemy nigdy nie zdobyć pewności, iż stało się tak, gdyż to Ziemia, żywa istota, nauczyła się dostosowywać do kolejnych zmian w strukturze biomasy, nawet do wyzwań ze strony ludzi. Ale tym samym również nie możemy wykluczyć, że przetrwamy nie dzięki naszym umysłom, choć w sytu- acjach zagrożenia potrafią one dokonywać sensownych wyborów, lecz dzięki samej Ziemi. Mimo to będziemy raczej wierzyli, że zawdzięczamy przetrwanie naszej wiedzy. A jednak wiedza, jaka może być w to zaangażowana, w pew- nym sensie nie musi wchodzić w zakres naszej wiedzy. Mam na myśli ideę noosfery, która nigdy nie została zakwestionowana, nawet jeśli Kościół katolicki przyjął ją z rezerwą, gdyż kłuła w oczy panteizmem. Jeden całościowy umysł, o którym pisał Teilhard i który może znajdować się ponad poziomem biomasy, oczywiście nie jest jednostkowym umysłem. Nie jest też jednostkowa wiedza, jaką on posiada, a musi jako umysł posiadać określoną wiedzę. Możemy nigdy nie zyskać świadomości istnienia tego uniwersalnego umysłu, potężniejszego od poszczególnych umysłów, a tym samym nie zyskać świado- JAKI MOŻE BYĆ WIEK XXI? 493 mości jego uniwersalnej wiedzy. Lecz wcale to nie znaczy, że nasz byt na Ziemi nie zostanie uratowany dzięki niej, jeśli zajdzie taka konieczność, a nie dzięki łutowi szczęścia czy jakiejś strasznej manipulacji dokonanej na żywym organizmie, na Gai Lovelocka. Za ratunek, to znaczy za możliwość trwania naszego gatunku, musimy zapłacić każdą cenę. Być może musimy się pogodzić z naszą wieczną głupotą, arogancją i zachłannością, i na zawsze pozostać w nieświadomości, że stwo- rzyliśmy wielki, całościowy i uniwersalny umysł, choć nie należy wykluczać, że kiedyś zdamy sobie z tego sprawę. Nawet nie chciałbym zgadywać, kiedy to ewentualnie nastąpi, ale jeśli w ogóle nastąpi, to prawdopodobnie w odle- głej przyszłości, później niż za sto lat. Inżynieria genetyczna W miarę jak człowiek ślepo i beztrosko podporządkowuje świat swojej woli - za pomocą dynamitu, buldożerów, nawozów, pestycydów, betonu i asfaltu - giną różne gatunki roślin i zwierząt, około dwudziestu tysięcy rocznie, gdyż nie potrafią szybko przystosować się do nowych warunków. Ale na szczęście na Ziemi istnieją miliony gatunków, toteż pomimo znacznych obecnie strat, duża ich rozmaitość przetrwa w przewidywalnym czasie. Nie należy zapomi- nać, że katastrofy, jakie miały miejsce na Ziemi w przeszłości - na przykład ta kończąca erę dinozaurów - też w stosunkowo krótkim czasie pochłonęły ogromną liczbę gatunków. A jednak życie odrodziło się w swoim bogactwie, co świadczy o jego nadzwyczajnej zdolności trwania w zmieniających się warunkach. Oczywiście te katastrofy są nieporównywalne ze szkodliwą dla środowiska naturalnego działalnością ludzi. Albowiem ludzie, jeśli nawet niszczą, to zarazem tworzą. Odkrycie w XIX wieku istnienia kodu genetycznego stwarza możliwość sztucznego powoływania do życia wielu nowych odmian istniejących gatun- ków roślin i zwierząt, jeśli w ogóle nie nowych gatunków. Nowe odmiany istniejących gatunków ludzie tworzą już bowiem od dawna, dzięki kontroli rozpłodu