Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

ypuszczenie Philippe'a de Saint Robert, wyrażone eseju „Montherlant le separe", wedle którego zamykająca tę powieść śmierć ojca de Pradts jest wizją śmier-11, którą pisarz pragnie zamknąć własne życie — śmierci licz wiary, ale w pragnieniu jej zdobycia. Zasłaniał się pisarz przed tą insynuacją krytyczną wyliczeniem kilkunastu zgonów, które w swych utworach przedstawił, zgonów dokonujących się w różnych okolicznościach i w najróżniejszej aurze, przypominał, iż nawet w ostatniej powieści przedstawił śmierć inną, o przeciwstawnej wymowie, śmierć matki jednego z protagonistów powieści, p.ini de Bricoule — i pytał, dlaczego żadnej z tamtych łmierci nie potraktowano jako osobistego wyznania? Rozumiem rozjątrzenie pisarza tymi wścibskimi i nie- 85 taktownymi wręcz nieraz hipotezami, rozpowszechnionymi, mówiąc nawiasem, w krytyce francuskiej, ale teżj kiedy czytam teraz powieść Montherlanta, rozumiem krytyków zainspirowanych nią ku takim interpretacjom] „Chłopcy" są bowiem arcydziełem, utworem, którego for-j ma wydaje się owym, zawsze upragnionym, wytrwale poszukiwanym i jakże rzadko osiąganym w sztuce, osta-j tecznym i koniecznym kształtem pewnej myśli artystycz-j nej — kształtem, w którym nic zmienić ani nic udosko-j nalić nie można, w którym żaden znak interpunkcyjny nie jest przypadkowy ani afunkcjonalny. Owa myśl za jest w pewien sposób najbardziej „osobistą" myślą spc śród tych wszystkich idei artystycznych, jakie wy kładę Montherlant w swych dotychczasowych utworach. Jes nią dlatego, iż jak gdyby weryfikuje, przymierza do sie-] bie nawzajem, czy też szuka wspólnego mianownika dl całej różnorodności tamtych idei, tamtych koncepcji tystycznych. Nie, nie jest ich sumą — jest raczej uwy-j pukleniem pewnego wątku wspólnego, decydującego o ar-j tystycznej tożsamości pisarstwa Montherlanta. Nie warto tedy chyba trwonić czasu na roztrząsanie,! ile „z Montherlanta" samego jest w postaci młodego dej Bricoule. Klarowanie prasy, klasycznie czysty w rysunku pisarskim (język i styl tej powieści są majstersztyk kiem na miarę najświetniejszych osiągnięć pisarstwa! francuskiego!) kształt tej powieści trzeba moim zdanier odnieść nie do poszlaki czy plotki biograficznej, lecz innych utworów tego pisarza. Wtedy zarysuje się przed okiem czytelnika pewien wątek tematyczny, ujmowany w różny sposób, w różnych jego dziełach pełniący różne funkcje artystyczne. Postać Albana de Bricoule, występująca w „Chłopcach" na prawach jednego z głównych bohaterów, zwiąże tę powieść w trylogię z poprzednimi, utworami Montherlanta, ukazującymi tę samą postać;| z „Le Songe" (1922) i „Les Bestiares" (1926) — i tali oto po czterech dziesiątkach lat zamknie się cykl zaty-l llowany „Jeunesse d'Alban de Bricoule", cykl ewoku-i:y atmosferę szczęśliwej młodości pisarza przypadającej lata dojrzałej pełni „belle śpoąue", u progu pierwszej ojny światowej. 7. kolei postać ta zwiąże „Chłopców" z dramatem Mon-erlanta „La Ville dont le prince est un enfant", rozpo-jtym również przed laty i długo noszonym w wy-źni pisarza, dopiero zaś na krótko przed śmiercią pi-|rza wystawionym z wielkim sukcesem na jednej ze •n paryskich. Alban powieściowy jest tożsamy z fiło-lfującym bohaterem sztuki (noszącym nazwisko Andrś L'vrais), podobnie jak jego powieściowy partner Serge auplier tożsamy jest z dramaturgiczną postacią Sandrie- I w powieści, i w dramacie (którego kilkudziesięciostro-:owy fragment włączył Montherlant do książki) rzecz [leje się w katolickim zakładzie wychowawczym dla iłopców, w okresie, kiedy modernistyczne p/rądy refor-latorskie kruszą klasyczne rygory katolickiego wychowania. I znów nie sposób nie pamiętać w tym punkcie zainteresowaniu pisarza jansenizmem, o stworzonym dramacie „Port Royal" studium tego osobliwego na-i<;cia między tradycją a reformą, między trwaniem a po-wem, dla którego w powieści „Dziewczęta" znalazł lontherlant najbardziej chyba wyrazistą formułę: ,Okresy społecznego pokoju — pisał tam — nie są rze-naturalną ani logiczną; to dzień wstrząsu doprowa-Iza sprawy do porządku". Konwent Notre-Dame du Parć znajduje się właśnie stanie owej „delikatnej równowagi": otwarty zgodnie hasłami liberalnych prądów w katolicyzmie zarówno [a dzieci z rodzin najmajętniejszych, jak i ubogich, szu-metod zintegrowania ich w społeczność opartą na za-idach najgłębszej miłości bliźniego. Ale miłość nie jest nie może być nigdy abstrakcją — i tu, w środowisku chowanków konwentu, nakłada się na skomplikowaną 86 87 sieć powiązań uczuciowych między dojrzewającymi chłop' cami, na owe „amities particuliers", rozpoznane już prze; klasyczną prozę francuską. Montherlant wnosi do teg( rozpoznania nie tylko nowy, oryginalny wariant fabular ny, choć już samej historii wzajemnego uczucia obij chłopców, rzuconej na tło mistrzowsko nakreślonych śro ' dowisk rodzinnych, ich obyczajów i konwencji, starczyła by na żywą i świetną powieść. Alban odnalazłszy Serge'a którego poznał rok wcześniej w innej szkole, odkrywa razem sens życia w dążeniu do takiego zreformowani! konwentu, by jego przyjaciel — ów „mały apasz", ó{ pełen wdzięku i wrażliwości wytwór ludzki z pogranicz środowisk, klas i kast, odnalazł w szkole prawdziwą ś\ tynię, utwierdzającą i sublimującą jego człowieczeństw^ Do tego punktu dochodzą zbieżności między drar tem a powieścią, choć oczywiście każdy z tych utworólj w swoisty sposób przedstawia ów problem