Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

- A te papiery staną się dokumentami publicznymi. Dostępnymi dla każdego. - Przerwał, a potem dodał łagodniej: - Polityka to taki brudny interes, Terri. W tej chwili zadzwonił telefon. - To powinien być twój przyjaciel - powiedział radośnie Richie. - Musiał już przeczytać kopię, którą mu przez grzeczność przekazałem. Terri odwróciła się i odebrała telefon. - A więc Colt dotarł do Richiego - zaczął Chris. - Sądzę, że to była tylko kwestia czasu. Mówił zupełnie nieswoim głosem. - Znalazłeś papiery - powiedziała. - Carlo je znalazł. Muszę się z tobą zobaczyć. Zerknęła na Richiego. - Och, już wychodzę - zapewnił ją. - Wiem, że wy, zakochani, potrzebujecie czasu, by porozmawiać. - Dobrze - powiedziała do Chrisa. Kiedy odłożyła słuchawkę, Richie pocałował ją w czoło i wyszedł. Terri zamknęła za nim drzwi i znowu usiadła w fotelu. Nie potrafiła się skupić. Zbyt wiele myśli kłębiło się w jej głowie: seks z Chrisem, wyraz twarzy Rosy, uśmiech zadowolenia na ustach Richiego, Carlo. Elena wyciągająca się w wannie Chrisa. Rozległo się pukanie do drzwi. Terri poszła je otworzyć. Stojący w progu Chris przechylił głowę, patrząc badawczo na jej twarz. Wyglądał na zmęczonego. - Wejdziesz? - zapytała. Wszedł. Zamknęła drzwi i odwróciła się ku niemu, trzymając wciąż dłoń na klamce. Sprawia wrażenie całkowicie przygnębionego, pomyślała. Ale nie odrywał wzroku od jej twarzy. - Większość par przeżywa trudne chwile - odezwał się w końcu. - Ale nie okazują tego publicznie, narażając swoje dzieci. Chyba że jedno z nich stara się o jakiś urząd. Nie potrafię wyrazić, jak mi przykro, Terri, jak mi żal. Nas obojga. Ciebie. Przyglądając się mu, Terri widziała cenę, jaką mógł zapłacić za Richiego: kampania wyborcza do Senatu, bolesna rozmowa z Carlem. Ale w tej chwili zachowywał się tak, jakby najważniejsze dla niego było to, jak ona się czuje. - Jeśli nie dam mu Eleny i pieniędzy - powiedziała znużonym głosem - moja córka będzie musiała przejść przez przesłuchanie. Ty i Carlo zostaniecie obsmarowani w gazetach. Senat przejdzie do historii. - A jeśli dasz mu Elenę, my przejdziemy do historii. - Popatrzył jej prosto w oczy. - Tak czy owak Richie zmierza do tego, by skończyć z tym, co jest między nami. Tak jak Colt, podejrzewam, zamierza skończyć ze mną. - Myślisz, że to właśnie on nakłonił Richiego do takiego posunięcia? Chris skinął głową. - Częściowo. Jestem pewny, że jeden z jego ludzi przeczytał „Inąuisitora” i skontaktował się z Richiem na wypadek, gdyby potrzebował on dalszej zachęty. Terri stwierdziła, że trudno jej patrzeć na niego. - To pozostawia nam tylko jedno wyjście, prawda? Chris przybrał kamienny wyraz twarzy. - Zgodzisz się nie widywać ze mną. Teraz i już nigdy. A ja dla pewności zrezygnuję z kampanii wyborczej. Kiwając głową, Terri odwróciła się od niego. - W tej sytuacji nie ma przesłuchania, dokumenty pozostają opieczętowane, a Richie nie może narazić na to wszystko Carla i Eleny. Następnie ja doprowadzam do ewaluacji i próbuję uzyskać opiekę. Chris usiadł na kanapie i wbił wzrok w sufit. - Nie rób tego ze względu na mnie - powiedział w końcu. - Lub ze względu na Carla. Jeśli zrobisz to dla kogoś, powinna to być Elena. Terri zaczęła podnosić papiery Richiego jak prawnik porządkujący swoje biurko. - Do przesłuchania są jeszcze trzy tygodnie. Mamy dużo czasu na podjęcie decyzji. - Trzy tygodnie razem. - Po raz pierwszy Chris wyglądał na rozgniewanego, chociaż jego głos brzmiał bardzo łagodnie. - To wystarczająco dużo czasu, by pojechać do Włoch. Terri spojrzała na niego ze zdumieniem. - Jeśli skrócimy podróż o cztery dni - ciągnął - po powrocie będziemy mieli jeszcze dosyć czasu, by przygotować się do wystąpienia w sądzie. Niezależnie od tego, co wymyśla Richie, jesteśmy to sobie winni. Terri usiadła obok niego i położyła mu rękę na ramieniu. - Nie możemy, Chris... nie teraz. Nie mogłabym przestać myśleć o Elenie. To byłby koszmar... - Może tak. - Zapatrzył się na podłogę, po czym podjął przerwany wątek. - Być może nie moglibyśmy być sobą. Ale bylibyśmy daleko od Richiego. Może w jakiś sposób znaleźlibyśmy wyjście z tej matni. - Przerwał dla większego efektu. - Bez względu na to, czemu musiałem stawiać czoło w życiu, nigdy nie pozwoliłem, by ktoś tak zwyczajnie się po mnie przejechał. Nie pozwolę teraz, by zrobił to Ricardo Arias. I ty także nie powinnaś. Terri nie wiedziała, co odpowiedzieć. Jakby wyczuwając to wahanie, Chris delikatnie dotknął jej twarzy. - Jedź ze mną, Terri. Jeśli po Włoszech nie będziemy już razem, zostanie nam mnóstwo czasu, by jakoś sobie z tym poradzić. PIĘTNAŚCIE - Wszystko w porządku - stwierdziła Rosa. - Dopilnuję, żeby Elena była bezpieczna. Stały na progu domu Rosy wieczorem, na dzień przed wyjazdem Terri do Włoch. Była siódma, dziewczynka włożyła już swoją nocną koszulkę