Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Z tych zaś Stany Zjednoczone i Japonia nie należą dzisiaj do Związku Narodów 3. Nie naprawiły tych błędów późniejsze układy. Nie usunął ich również pakt Brianda - Kellogga, podpisany w Paryżu 27 sierpnia 1928, jakkolwiek teoretycznie przedstawiał on pewien postęp w porównaniu z paktem Ligi. Potępił on bowiem wprawdzie zasadniczo wojnę, lecz w dalszym ciągu nie wprowadził przymusowego i obowiązkowego arbitrażu. Nie przewidział wcale automatycznych, realnych sankcji, a więc przy złej woli któregokolwiek z partnerów będzie równie bezsilny jak poprzednie układy. Ten powszechny, lecz zbyt ogólnikowy pakt o nieagresji, który posiada znaczenie raczej moralne aniżeli polityczne, nie zawiera pozytywnych i wystarczających gwarancji dla ludów usposobionych pokojowo. 3 Warto przy tym przypomnieć, że blokada państw centralnych, proklamowana w 1914 roku przez potężny związek czwórporozumienia, zaznaczyła swe wyraźne skutki dopiero w 1917 roku. Próba natomiast zablokowania Wielkiej Brytanii podjęta przez niemieckie łodzie podwodne [okręty podwodne] zawiodła z końcem 1917, pomimo prawie trzyletnich i bardzo energicznych wysiłków. Blokada ekonomiczna, ta jedyna — i to w najlepszym razie — broń Ligi, nie odpowiedziała powszechnym oczekiwaniom podczas światowej wojny. I w przyszłości odegrać ona może rolę poważną jedynie w razie zastosowania jej do państw ekonomicznie słabych oraz znajdujących się w trudnym położeniu geograficznym. W swym ostatecznym wyniku przeto mógłby zaszkodzić narodom zagrożonym, usypiając ich czujność i osłabiając ich energię obronną, a forytując tym samym pośrednio przygotowywanie napaści. W tych warunkach organizacja powszechnego pokoju jest wciąż tą samą fikcją, wyrażającą się w coraz nowych postaciach. Aż nazbyt liczne w ostatnich latach międzynarodowe układy odraczają, lecz nie wykluczają definitywnie wybuchu nowego konfliktu zbrojnego. Nie przedstawiają one, niestety, dość silnej podstawy, na której można zbudować trwałą przyszłość ludzkości4. Stwierdził to ponad wszelką wątpliwość zatarg chińsko-japoński, który wybuchł jesienią 1931 roku. Oto zgromadzenie Ligi Narodów potępiło 24 lutego 1933 roku jednogłośnie (z wyjątkiem głosu Japonii i wstrzymującego się od głosowania reprezentanta Syjamu) akcję japońską w Mandżurii. A choć Japonia, usunąwszy się z Genewy, odwołała się dla zabezpieczenia swych interesów w Azji do siły — nie posypały się na nią przewidziane paktem gromy, którego to paktu artykuł 16 pozostał martwą literą. Co więcej, rząd japoński mógł zacytować w swej odpowiedzi, wywołanej raportem Lyttona, notę Kellogga z czerwca 1928 roku. Wyzyskując mianowicie główną lukę międzynarodowego statutu pokojowego stwierdził, że wspomniana nota głosi „prawo do legalnej obrony jako podstawy suwerenności wszystkich istniejących traktatów". Jest zaś według Kellogga „rzeczą zrozumiałą samo przez się, że wykonywanie tego prawa może się rozciągać i rozciąga się często poza granice jurysdykcji terytorialnej państwa, które je stosuje". A więc z okazji konfliktu na Dalekim Wschodzie, jak zresztą i z racji południowoamerykańskich zatargów, przekonano się naocznie, że Liga Narodów nie posiada dość siły, aby powstrzymać wybuch nowej wojny. I to wtedy, gdy posługuje się ona w swej akcji tak trudną do osiągnięcia w normalnych warunkach jednomyślnością uchwał Zgromadzenia członków. Czyż miałoby to oznaczać bankructwo idei, reprezentowanych przez instytucję genewską? Tak niewątpliwie nie jest. Liga Na- 4 Te same cechy posiadał parafowany i obliczony na lat 10 pakt czterech. Nie różni się od nich [tj. od układów międzynarodowych] zasadniczo również dziesięcioletni pakt o wzajemnej nieagresji, podpisany w Berlinie przez Polskę i Niemcy 26 stycznia 1934 roku. rodów, jako wyraz zbiorowej opinii i jako moralna osłona powszechnego pokoju, mogłaby być niezwykle pożyteczna i potrzebna. Ideologia, z której ona powstała, wydaje się nam daleko bogatsza w możliwości zorganizowania nowego porządku na świecie aniżeli wszystkie dotychczasowe próby podjęte w tym kierunku. Przy dalszej nieobecności jednak w Genewie szeregu wielkich mocarstw i przy uporczywym kontynuowaniu zupełnie błędnej interpretacji zamierzeń jej twórców, wbrew którym Liga stała się organem polityki rządów, a nie niezależnym na ogół od nich trybunałem opinii narodów, przewidywać trudno, ażeby odzyskała ona swój autorytet, stając się tak pożądanym czynnikiem politycznej równowagi świata. Jak długo natomiast arbitraż w stosunkach międzynarodowych nie istnieje i jak długo nie może on być wsparty siłą, tak długo Związek Narodów pozostanie bezsilny wobec ewentualnej groźby wybuchu nowej wojny. W dobie współczesnej, jak przed tysiącem lat, u podstaw życia międzynarodowego odnajdujemy w mało zmienionej postaci, obok zasady prawa, problemat siły