Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

 Okropno[! Nie mog wprost uwierzy, |eby kto[ z naszej klatki byB do tego zdolny!  powiedziaBa Krotkina.  A co pani tak na mnie patrzy?  nie wytrzymaBem i obruszyBem si.  Moje gazety te| przecie| kradn.   % Ja tam nic nie wiem! Sami sobie dochodzcie prawdy!  powiedziaBa listonoszka i poszBa.  Trzeba wyznaczy dy|ury do obserwowania skrzynki  zaproponowaB Babad|anian.  Przecie| tacy dranie musz mie klucz od ogólnego zamku. Hurtem kradn. Nie warto w ogóle prenumerowa  powiedziaB z gorycz emeryt Sizow. WróciBem na gór. Mnie te| byBo smutno. Czeka czBowiek i czeka przez caBy miesic na nowy numer, a potem kradn mu go sprzed nosa.  Kysz!  powiedziaBem.  Wiesz co? ZBapiemy tego zBodzieja! Ja sam nie dam rady. Nie umiem wszy, a ty mo|esz wpa[ na trop. ZBapiemy?  Wrr! Mój znakomity pra-pra-pradziadek nie takich BapaB!"  ucieszyB si Kysz i kichnB dwa razy, zupeBnie jakby przeczyszczaB sobie nos, |eby lepiej pochwyci [lad. 73 Lekcje byBy mi ju| nie w gBowie. WyobraziBem sobie, jak to Kysz wpada na trop zBodziei gazet i pism. Zcigamy ich, a oni ostrzeliwuj si i rani Kysza. Ale zostaj aresztowani, a helikopter pogotowia przewozi Kysza na operacj. Daj mu swoj krew, bo straciB jej du|o z broczcej rany i trzeba mu zrobi transfuzj... Kysz chodziB tu| koBo mnie i czuB, o czym my[l: powarkiwaB i poszczekiwaB ze zrozumieniem.  Teraz trzeba si zastanowi, jak ich wy[ledzi  powiedziaBem do niego.  No to si zastanawiaj. Od tego masz gBow, a ju| ja bd si potem dowchiwaB"  odparB Kysz. 19 Najpierw jednak zrobiBem troch porzdku w mieszkaniu. PowycieraBem nowe kaBu|e i nawet przeprasowaBem pogryziony przez Kysza krawat taty. Przy tym prasowaniu zapachniaBo odrobin spalenizn, a na krawacie znikBy w jednym miejscu zBote nitki. Potem postawiBem przed sob zegarek, |eby zobaczy, ile czasu bd wymy[laB sposób na wy[ledzenie podkradacza gazet  siadBem i zaczBem my[le. I równo po dwunastu minutach wymy[liBem chytr puBapk. WziBem stary numer czasopisma  Wiedza to 74 potga", który wygldaB zupeBnie jak nowy, spod posBania Kysza wyjBem jego ko[, obwchaBem j i natarBem ni okBadk  Wiedzy". Potem poszedBem i, ukradkiem, gdy nikogo na klatce nie byBo, wBo|yBem pachnce ko[ci pismo do naszej skrzynki. Teraz trzeba byBo cierpliwie czeka, kiedy pismo zniknie i w por to zauwa|y