Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Popatrz, umieszczam monetę tutaj... robię taki ruch przegubem... i voild! nie ma monety... Dziękuję, dziękuję. Teraz po prostu przesuwam drugą ręką nad pierwszą w ten sposób i... Srebrna dolarówka wypadła mu z dłoni, odbiła się od dźwigni hamulca ręcznego i zadźwięczała pod siedzeniem. Pies odwrócił łeb w przeciwną stronę. — Cholera — mruknął Zack. — 1 o wina słońca. Słońce mnie oślepiło. Przepraszam, piesku. Nic pokażę ci więcej sztuczek. Odnalazł monetę, po czym sięgnąwszy ręką, otworzył drzwi przy siedzeniu pasażera. Cheapdog wyskoczył z furgonetki i w niecałą minutę zdążył obsikać pół tuzina drzew. Następnie pognał w dół stromego, trawiastego zbocza i zanurzy! się po brzuch w górskim potoku. Zack poszedł za nim. Był wysokim mężczyzną o zielonych oczach i surowej, męskiej urodzie. Connie powiedziała o nim kiedyś: „...wygląd zbira, ale cholernie przystojny". Szedł wzdłuż krawędzi pochyłości, mijała mu sztywność uszkodzonego kolana, spowodowana długą jazdą. Zobaczył, jak Cheapdog gwałtownie skacze na sójkę i chybia. Zdajesz sobie sprawę, chłopcze, że czas treningu się skończył? — powiedział do siebie, nie mogąc w to uwierzyć. Że nie wrócisz już do miasta? Spojrzał na Góry Białe. Od czasu gdy był nastolatkiem, z zapałem się wspinał w Górach Skalistych, Tetońskich, Dymnych, w Sierra Nevada, w północnych Appalachach. Ale tylko do Białych miał szczególny stosunek. Odnosił wrażenie, że 21 umacniały go w przekonaniu, iż jego życie toczy siq właściwą drogą. Wymaganiom związanym ze szkoleniem w zawodzie chirurga poświęcił większość swoich życiowych pasji, najtrudniejsze jednak było rozstanie się ze wspinaczką. Teraz, mając trzydzieści sześć lat, nic mógł się doczekać, kiedy zacznie nadrabiać stracony czas. Thin Air... Turnabout i Fair Play... Widowmaker... Carson's Cliff... Wejście na każdy z nich będzie jak spotkanie z dawno niewidzianym przyjacielem. Zamknąwszy oczy, wciągnął głęboko górskie powietrze. Od miesięcy wahał się, czy wybrać karierę naukową w medycynie, czy zdecydować się na praktykowanie w małym mieście. Spośród wszystkich życiowych decyzji, które podjął — takich jak wybór uczelni, szkoły medycznej, specjalności, programu szkolenia — ta okazała się najtrudniejsza. A kiedy już ją podjął, rozważywszy wszystkie za i przeciw i uzyskawszy zgodę Connie i postanowił wrócić do Sterling, ta hamletowska decyzja wzbudziła w nim wątpliwości. Ledwie zdążył wyschnąć atrament na kontrakcie, który podpisał z korporacją szpitali Ultramed, gdy Connie oświadczyła mu, iż przemyślawszy ich narzeczeństwo, doszła do wniosku, że boi się człowieka, który mógł nawet przez chwilę zastanawiać się nad przeniesieniem z Back Bay do północnego New Hampshire. Niecałe dwa tygodnie później listonosz przyniósł mu do mieszkania butelkę cold duck, z przyczepionym do niej pierścionkiem w oryginalnym pudełku. Westchnąwszy, przeczesał palcami ciemnobrązowe włosy. Miał osobliwe palce; pulchne i tak długie, nawet przy jego metrze osiemdziesięciu wzrostu, że musiał zamówić w firmie zaopatrzenia medycznego specjalne rękawice. Takie palce przydawały się w sali operacyjnej, a dawniej na skalnych ścianach. Spojrzał na północny zachód. W dali mignął mu odblask Mirror, ściany z niemal czystego granitu tak gęsto poprze-tykanego miką, iż refleks letniego słońca przywodził na myśl rozbłysk dalekiej gwiazdy. Lion Head... Tuckcrman Ravinc... Wall of Tears... Góry miały tyle magii, tyle kryły niespodzianek, które na niego czekały. Zdawał sobie sprawę, iż choć życie w Sterling będzie z pewnością mniej ciekawe niż w mieście, to możliwość wspinania się wynagrodzi mu te straty, zapewniając wystarczająco wiele wrażeń. No i oczywiście sama praktyka — wyzwanie, które podejmuje, będąc pierwszym neurochirurgiem na tym terenie. Za mniej niż dwadzieścia cztery godziny znajdzie się we własnym gabinecie w supernowoczesnej klinice lekarzy i chirurgów Ultramed, sąsiadującej z odnowionym szpitalem okręgowym Ultramed-Davis. Po trzech dekadach przygotowań i poświęceń był gotów do urzeczywistnienia celu swojego życia udowodnienia światu i sobie, co potrafi. Te perspektywy rozproszyły resztki drzemiących w nim obaw, wymiatając je jak wiatr suche liście. Z Connie czy bez niej wszystko powinno się dobrze ułożyć. Chleb domowego wypieku i zupa jarzynowa; gęsi pasztet na wafelkach z ziarna sezamowego; kryształowe kieliszki i puchary do wina Waterforda; łopatka z jagnięcia w miętowej galarecie; zastawa porcelanowa Royal Doulton; pilaw ryżowy ze słodkimi kartoflami; świeża zielona fasola szparagowa z migdałami; obrusy z irlandzkiego lnu. Potrawy były dziełem Cinnic Wcrson. Zack doznał znajomego uczucia, mieszaniny podziwu z zakłopotaniem, obserwując matkę w samodzielnie wyhaftowanym fartuchu, która krążyła pomiędzy kuchnią a jadalnią, podając jedno po drugim dania na wielkim stole z wiśniowego drewna, sprzątając talerze, w przerwach biorącą udział w rozmowie, nawet nalewając wodę — a przy tym grzecznie, lecz stanowczo odmawiała propozycji pomocy ze strony jego i Lisette. Stół był nakryty na osiem osób, chociaż Cinnie rzadko siedziała na swoim miejscu. Sędzia sprawował kontrolę nad wszystkim ze swojego stałego miejsca u szczytu stołu. Jego masywne krzesło z wysokim oparciem niewiele się różniło od tego, na którym zasiadał w sali sądowej okręgu