Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Slavko - uważam ten dar za serce całego procesu w Medjugoria, bowiem do ludzkiego serca bardziej przernawiają słowa i obrazy pełne prostoty .Dla przykładu posłużymy się wizją, którą opowiada nam Jelena: «Widziałam lśniący klejnot, który po chwili rozprysnął się w drobne 135 kawałki. I uslyszałam głos Matki Bożej: Takie jest ludzkie serce. Jeśli nie należy zupełnie do Boga, ginie»".30 Widzenie to przekazuje nam myśl bardzo głęboką, a jednocześnie bardzo konkretną. Aby móc słyszeć i widzieć, Jelena musi modlić się, kochać, przebaczać i pościć. Jej życie musi być modlitwą, miłością, przebaczeniem, pokutą. Dopiero wtedy zobaczy obraz, dopiero wtedy usłyszy głos wewnętrzny. Właśnie dlatego "Jelena - wyjaśnia w dalszym ciągu o.Slavko - jest dla nas czymś więcej niż ci, którzy widzą Matkę Bożą. Nie jesteśmy w stanie widzieć, ale możemy usłyszeć. Każdy chrześcijanin, którego wiara jest mocna, «słyszy» ów głos." Takiego samego zdania jest o.Tomislav Vlasic: "Jest to większa łaska niż łaska widzenia, bo pełna obietnic, nie tylko dla nich, ale również i dla nas wszystkich. Jest cichym wzrastaniem serca ludzkiego w miłości, radości i pokorze". Najbardziej interesujący w tym jest rozwój, prawdziwy rozwój duchowy, ożywiany przez charyzmaty" (Laurentin). Franciszkanie z Medjugoria potwierdzają to w pełni: w atmosferze intensywnej modlitwy, rodzinnej i parafialnej, liczba osób posiadających charyzmaty będzie rosła (mówi się już o pięciu), przypominając to, co działo się w zaraniu chrześcijaństwa. 30 Po południu 24.06.1985 r. miały miejsce na niebie i na słońcu nadzwyczajne zjawiska i właśnie wtedy Jelena miała widzenie: ..Widziałam wielki klejnot, diament, który lśnił światłem białym i błyszczącym. Nagle jednak rozprysnął się na drobne kawałeczki, które z kolei zaczęły emitować inne światło, jeszcze piękne, ale już nie lśniące. Te wielokolorowe światełka zaczęł z wolna przygasać, aż wreszcie straciły zupełnie swój blask. Matka Boża wyjaśniła mi znaczenie tego widzenia: klejnot to ludzkie serce, które lśni przepięknym światłem wtedy, gdy jest zjednoczone z Bogiem. Gdy jednak zaczyna przeciwstawiać się Bogu i bliźniemu, powstaje jedno lub więcej pęknięć i zjednoczenie z Bogiem przestaje istnieć. Przez pewien czas mogą jeszcze pozostać niektóre cnoty, będące owocem dobra (wielokolorowe światełka). Jeśli serce pozostaje z dala od Boga - źrłdła światła, to również owe drobne światełka gasną i dobro w sercu takiego człowieka umiera na zawsze... 136 Jelena Vasilj Jelena jest głównym przedstawicielem tego nowego ruchu, osobą wyjątkową, która sprawia wrażenie prostotę oraz głębię swego wnikliwego spojrzenia, pełnego grzeczności zabarwionej z lekka ujmującą nieśmiałością. Urodziła się 14.05.1972 r. u podnóża wzgórza Krizevac. Jej rodzice, Grgo oraz Stefica, solidni pracownicy rolni, prawie codziennie uczestniczą we Mszy św. Dom ich zawsze jest pełen pielgrzymów. Jelena jest drugim z kolei dzieckiem, wśród pięciorga rodzeństwa. Według świadectwa rodziców, była zawsze najzupełniej normalna, bez skłonności do jakichkolwiek ekscesów. W szkole uczy się dobrze, chociaż nie zawsze była staranna. W domu - wyznaje Jelena - "uważano mnie za wielkiego leniucha". Wolała raczej się bawić. Z wyjątkiem swych darów duchowych, Jelena nie wyróżnia się niczym w rodzeństwie. Rodzice nigdy nie traktowali jej w sposób wyjątkowy czy uprzywilejowany. W domu mieszkają również dziadkowie. Mimo ciasnoty w jakiej żyją, ojciec Grgo urządził mały pokoik, służący za oratorium, w którym jego córka modli się wraz z pielgrzymami oraz gośćmi ich domu. Jelena dba o swój wygląd zewnętrzny. Kilka razy zmieniała uczesanie, jakby poszukując własnej osobowości. Nie jest ani rozmowna, ani nieśmiała. Na pytanie pewnej kobiety, co ma czynić, by nawrócić swego męza, Jelena odpowiedziala: "Modlić się duzo. Bóg nawraca, a nie Pani". By móc odpowiadać na zalew pytań pielgrzymów z Włoch, musiała, niemalże na siłę, poduczyć się języka włoskiego. Rozmawiając po włosku, braki w słownictwie czy gramatyce zastępuje uśmiechem lub gestem. Jej pierwsze przeżycia duchowe zaczęły się w wieku dziesięciu lat. W przeciwieństwie do sześciorga dzieci, które już następnego dnia zrozumiały, kim jest ta Pani, którą widzą, Jelena odkryła to dopiero po miesiącach. Ani jej rodzina, ani 137 księża parafialni nie wiedzieli, co czynić z tym nowym zjawiskiem. A oto jak wszystko zaczęło się: "Stało się to w czasie lekcji biologii - opowiadała Jelena o.Tomislavovi - 15.12.1982 r. Wykładany przedmiot zaczął mnie męczyć i zapytałam samą siebie: Któraż to może być teraz godzina? Coś mi odpowiedziało: «Dziesięta dwadzieścia». Zdumiona zapytałam mą koleżankę z boku: «Tania, która jest godzina»? «Dziesiąta dwadzieścia» - odpowiedziala mi. Poczułam się skrępowana