Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Może zyskuję przewagę, myśli. SKANDAL LOTERYJNY ROZSZERZA SIĘ INTENDENT OBIECUJE DOGŁĘBNE ŚLEDZTWO - Godzina 14:20, Róg Jeden, reorientacja na 357 stopni. Ne? - Da. Godzina 14:20, Róg Jeden, reorientacja na 357 stopni, po- twierdzone. - 14:20, Róg Jeden przekazuj 1850 mm. 20 minut. Ne? - Da. 14:20, Róg Jeden przekazuj na 1850 mm. 20 minut. Po- twierdzone. Biuro rozbrzmiewa wrzaskami Jaymego, pachnie brudnymi pie- luchami i ciepłym mlekiem. Aiah realizuje monotonne zapotrzebo- wania na plazmę. Bolą ją uszy i czaszka, zgniecione ciężkimi słu- chawkami. W Caraąui coś dzieje się naprawdę, myśli. C0NSTANTIN POWIĄZANY Z KATASTROFĄ FABRYKI W JASPEER SZCZEGÓŁY W KABLU/ Aiah opuszcza budynek Zarządu, patrzy w górę, widzi złote lite- ry rozwijające się na niebie. Serce jej podskakuje. Spróbujcie teraz obwiniać mnie, myśli. C0NSTANTIN SIĘ UKRYWA ORGANIZATOR ZAMACHU NIE DAJE ZNAKU ŻYCIA Całe wiadomości poświęcone są Constantinowi, choć nikt nie widział go od niedzieli. W nowym rządzie został ministrem zasobów, czyli osobą odpowiedzialną za plazmę. W ciągu tygodnia chromo- drama Panowie Nowego Miasta stała się największym przebojem ka- sowym wszystkich czasów, choć nie może jej oglądać dwadzieścia procent ludności, na obszarach, gdzie obowiązuje zakaz jej wysta- wiania. Władze Jaspeer oficjalnie powiązały teraz Constantina z kata- strofą w fabryce. Wiele czasu antenowego zajmują rządowe wyra- zy oburzenia. Aiah dojada twaróg, gdy odzywa się panel łączności. Ścisza dźwięk wideo, zostawiając na ekranie obraz Constantina z jasnym czerwonym napisem „Śledztwo w toku", i podnosi słuchawki. -Tak? - Cześć. Tu Gil. Dobre nowiny. - Ja... - Wracam. Za jakieś dziesięć dni. W Gerad wszystko już paku- jemy. Dostaję awans na pomocniczego wiceprezesa, co nam da na- stępne pięć tysięcy rocznie. - Ja... Wiadomość dociera do niej i Aiah zdaje sobie sprawę, że ser- ce wali jej jak młotem. Nerwowo wodzi wzrokiem po mieszkaniu, jakby właśnie spadła na nią żelazna klatka. Z wysiłkiem przełyka ślinę. - Nareszcie - mówi. - Tylko przypadkiem nie podskakuj z radości. - Och. - Znowu przełyka ślinę. - Przepraszam. Ale mam tu pew- ne kłopoty. Przeciw mnie prowadzone jest śledztwo, gdyż niektórzy ludzie uważają, że pomogłam Constantinowi przygotować ten za- mach w Caraąui. - Malakas! Czy dowiedzieli się o... Aiah zagłusza krzykiem niewygodne pytanie Gila. - Nie zrobiłam tego! Nic nie zrobiłam! Gil jest zaskoczony. - Oczywiście, niczego nie zrobiłaś. - Powiedziałam im, że nie znam Constantina, nigdy go nie spo- tkałam, nigdy mu nie pomagałam. - Ach. - Aiah prawie słyszy, jak w mózgu Gila zaskakują trybi- ki. - Jasne. - Wszystko się wyjaśni - dodaje mu otuchy. - To śledztwo nie ma żadnego sensu, będą musieli je zakończyć. Jedyny problem po- lega na tym - zmienia ton głosu na łagodniejszy - że nie mogę ci powiedzieć przez telefon, jak bardzo cię pragnę i co chciałabym z tobą robić, gdy wrócisz, ponieważ ktoś może tego słuchać. Chwila ciszy. - Naprawdę? Podsłuchują twój telefon? To aż taka poważna sprawa? - To nie jest poważna sprawa, bo nic z tego nie wyjdzie. Jednak Wydział Śledczy bywa czasami staranny, a przez Constantina wy- glądamy dość głupio, więc może zechcą mnie przyszpilić. Następuje długa przerwa. - Spróbuję wcześniej przyjechać do domu - mówi Gil po namy- śle. - Nie potrzebują mnie przy pakowaniu aż tak bardzo. - Nic tu nie możesz pomóc. - Mogę być z tobą - odpowiada zdecydowanym tonem. - To się właśnie liczy. Pozwól, że porozmawiam z Havellem. Mogłoby to ją pocieszyć, ale tam, gdzie powinna znaleźć pocie- szenie, czuje mdłą próżnię. - Mam również dobre wiadomości - mówi. - Pracowałam tro- chę dla człowieka o nazwisku Rohder. - Takie zadania detektywi- styczne, znajdowałam złodziei plazmy. Poszło dobrze i Rohder twierdzi, że mi ułatwi zdobycie dyplomu. - Masz już przecież dyplom. - Ale to będzie dyplom z inżynierii plazmy. Gdy wrócę do Zarządu, będę miała kwalifikacje do zajmowania znacznie lepszych stanowisk. Niech ewentualni podsłuchiwacze znają jej dalekosiężne plany. Niech wiedzą, że jeszcze długo zamierza pracować w Zarządzie. Niech wiedzą, że życie układa jej się świetnie. POKRĘCENI DOMAGAJĄ SIĘ PRAW OBYWATELSKICH W TEOKRACJI CHANDRABU 300 ZABITYCH PRZEZ GORLIWĄ POLICJĘ - Godzina 12:31, Róg Sześć, reorientacja na 114 stopni. Ne? - Da. Godzina 12:31, Róg Sześć, reorientacja na 114 stopni. Potwierdzone. - 12:31, Róg Sześć transmituje 1200 mm. 30 minut. Ne? - Da. 12:31, Róg Sześć transmituje 200 mm. 30 minut. Potwier- dzone. - Niepoprawne. Niepoprawne. 1200 mm. Nie 200. - 1200 mm. Potwierdzone. GDZIE JEST CONSTANTIN? KRĄŻĄ SŁUCHY 0 RYCHŁYM ZAMACHU W CHEL0KI Dziennik przekazuje obrazy z Caraąui. Tysiące trupów są łado- wane na barki. Ciała zostaną przetransportowane na głębię w Mo- rzu Caraąuijskim i zatopione. Aiah zmusza się do oglądania wideo: drużyny ratownicze w ma- skach z gazy; nosze z poczerniałymi ciałami, zwiniętymi do pozy- cji modlitewnej; zawodzący krewni, wierzący, że zdarzy się cud; podniesione wysoko ikony z Dhoranem Umarłych; kapłani w swych szatach i maskach recytują cicho błogosławieństwa i spry- skują każde ciało świętym aloesem. Kapłanów jest tak wielu, że mogliby utworzyć linię produkcyjną. Studnia plazmy, której szukaliśmy, powiedział Rohder. Ktoś ją wykorzystał do zabicia pięćdziesięciu tysięcy ludzi. Rohder, przyjaciel i dobroczyńca Aiah. Holownik ciągnie barkę po Kanale Męczenników, mijając wypa- lone budynki. Ci, co przeżyli, łkają ostatnie pożegnania. To moja wina, myśli Aiah. Wtem pojawia się Constantin i serce Aiah podskakuje. Przecha- dza się wzdłuż brzegu, ubrany żałobnie w czarny aksamit i ciemną koronkę. Twarz ma zastygłą w ponurym gniewie
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Skoro bowiem od długiego czasu nie znali ni nazwy, ni faktu niewątpliwej klęski, więc ten nagły cios znosili bez opanowania i odpowiedniej postawy...
- Poza tym miał nadzieję, że - skoro tylko dotrze do Indii Zachodnich - przyłączą się do niego dawni doradcy ojca, ludzie potężni i wpływowi...
- Dwóch towarzyszy spogląda posępnie na tłum demonstrantów Solidarności, po czym jeden pyta drugiego: „Dlaczego oni mówią o nas «oni», skoro my mówimy o nich «my»"...
- Niemniej, staję się chyba naprawdę roztargniony, skoro przychodzę bez celu - i to gdzie jak gdzie, ale do pokoju przyjęć...
- Ao 4 ci kulszowej(remis ossis ischii)stanowi spłaszczoną, 'cienłeiKości, która odchodzi od dolnej części trzonu prawie pod FosWm i biegnie przyśrodkowo oraz do przodu...
- Tysiące kilometrów dalej ocean rów- nie usilnie każe nam patrzeć w kierunku horyzontu: wszystko wtedy wydaje się ograniczone i bezgraniczne naraz...
- Ale architekci na pewno to rĂłwnieĹĽ przewidzieli i czeka mnie albo krata z brÄ…zu, albo rura tak wÄ…ska, ĹĽe siÄ™ przez niÄ… nie przecisnÄ™...
- MoĹĽe te pozaziemskie...
- Po burzliwych przeżyciach minionej nocy sen zmorzył go natychmiast...
- 113), która przez odpowiednie skrzyżowanie pasków pozwala na ustawienie głowy w rotacji...