Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Ale też nie wytrzymałam, żeby nie pomieszać. Przypraw dorzucałam sukcesywnie. Użyłam pieprzu, papryki, ziela angielskiego i po odrobinie szałwii, tymianku i majeranku. Czosnku wetknęłam jeden posiekany ząbek. Nie wiem jak smakuje prawdziwy kebab, ale moja potrawa wyszła doskonale, a w dodatku mogłaby swobodnie obsłużyć tuzin gości. Na szczęście posiadam lodówkę z zamrażalnikiem. Można, oczywiście, zrobić tego mniej. Jako dodatek, pasuje wszystko. Sałata, ogórki, świeże i kiszone, pomidory, cykoria, grzybki marynowane, co popadnie... POMIDORY Wszyscy doskonale wiemy, że prawdziwe pomidory znikły z naszej egzystencji całkowicie, a te obecne, nabywane w sklepach, nadają się wyłącznie do dekoracji bezbarwnych potraw. Z racji koloru. Chyba, że ktoś posiada własny ogródek i hoduje w nim własne pomidory na uczciwym, krowim łajnie, a nie na tajemniczych substancjach chemicznych. Ostatecznie jednak nawet i z pomidorów można coś zrobić. Parówki w sosie pomidorowym stanowiły zawsze potrawę najbardziej ulgową pod każdym względem. POMIDORY SMAŻONE jako jarzynka, bo nie umiem tego inaczej określić. Otóż na oliwie albo na maśle należy rozparzyć dużą, drobniutko posiekaną cebulę. Z trzech pomidorów zdjąć skórkę, pokroić je na ósemki, szesnastki, na jakiekolwiek kawałki. Wrzucić na patelnię i smażyć razem z tą cebulą tak długo, aż odparują i przeistoczą się w gęstą papkę. Oczywiście mieszając. Posolić, popieprzyć, dodać odrobinę papryki i znacznie więcej pieprzu ziołowego. Jeśli komuś brakuje cierpliwości albo czasu, może zagęścić to podstępnie łyżeczką mąki, względnie łyżką bułki tartej, ale wtedy należy dorzucić więcej przypraw, bo mąka odbiera potrawie smak. Bardzo dobre na gorąco do mięsa, do kartofli, do makaronu, a nawet do chleba. Kto chce, może dołożyć pół ząbka czosnku i jakieś dodatkowe, ulubione zielska. Miętę, na przykład. Albo koperek. POMIDORY DO GRZANEK Bardzo śmieszna potrawa i bardzo wątpię, czy zdrowa. Grzanki należy sporządzić na dużej patelni ze zwyczajnego białego chleba. Bułka się nie nadaje. Na maśle położyć tyle kromek chleba, żeby jedna trzecia patelni pozostała wolna. Pomidory obrać ze skórki (chyba, że ktoś lubi wyciągać ją sobie z zębów. To niech nie obiera), pokroić na ćwiartki, a jeśli są duże można i na ósemki. W chwili odwracania przyrumienionych kromek na drugą stronę położyć na patelni pomidory i usmażyć je też na dwie strony. Nie powinny się rozlecieć. Posolić i koniecznie posypać pieprzem ziołowym, który dodaje im uroku. Zjeść wszystko razem, grzanki i pomidory, nie żałując sobie tłustego sosiku, wsiąkającego w chlebek. Pożywienie jest to niewątpliwie proste, łatwe do szybkiego przyrządzenia, niezbyt kosztowne i chyba też nie bardzo tuczące. Właściwie wszystkie kalorie w tym pochodzą z masła. PARÓWKI PARÓWKI W SOSIE POMIDOROWYM stanowiły zawsze potrawę najbardziej ulgową pod każdym względem. Nie bardzo drogie, podzielne, do zrobienia błyskawicznie, a w dodatku sosem, jeśli zostanie, można polać nazajutrz jajka na twardo. Sos przygotowuje się najprościej w świecie. Szklankę wody zagotować, dolać do niej szklankę rosołku z kostki, wołowego albo drobiowego, wwalić i rozmieszać dwie czubate łyżki koncentratu pomidorowego, posolić i popieprzyć. Można dodać pół łyżeczki ostrej papryki, ale jeśli ktoś nie lubi, to nie. Parówki pokroić na małe kawałki, jeśli są w folii, trzeba to, rzecz jasna, zedrzeć, jeśli w prawdziwym flaku, można go zostawić, wrzucić do garnka z sosem, parówki, nie flak, i poczekać, aż się wszystko zagotuje. Teraz należy zagęścić, mniej lub więcej. Czubatą łyżkę mąki (można mniej, można więcej) rozmieszać z sosem, najlepiej w kubeczku metodą naleśnikową, i wlać do garnka, energicznie mieszając. Zważywszy, że parówki są w małych kawałkach, przychodzi to bez trudu. Znów poczekać na zagotowanie, mieszając cały czas, szczególnie od dna, bo mąka lubi się przypalać. W zasadzie gotowe, chyba że ktoś chciałby dodać trochę śmietany albo jogurtu. Nie ma przeciwwskazań, ale nie ma też i takiej konieczności. Udaje się to zrobić, zanim niespodziewani goście zdążą się przywitać, rozebrać, usprawiedliwić i usiąść. Głodnym dzieciom i mężowi każe się po prostu trochę dłużej myć ręce. PARÓWKI W SOSIE CHRZANOWYM Rozpuścić rosołek wołowy albo drobiowy w szklance wody. (Osobiście użyłam paru łyżek sosu z duszonego kurczaka, ponieważ przypadkiem miałam to w domu. Sos już zaczynał przemieniać się w galaretę. Nie jest niezbędny, rekomenduję raczej rosołek). Zagotować to w garnku. Dołożyć ze dwie czubate łyżki chrzanu. Posolić, popieprzyć, wrzucić w to pokrojone na kawałki parówki, zaczekać, aż się zagotuje. Dolać zasobniczek gęstej śmietany. (Osobiście nie miałam akurat w domu śmietany, więc dolałam kefiru, zdaje się, że przeterminowanego. Za kwaśny. Rekomenduję raczej śmietanę). Zagotować. Płaską łyżkę mąki w oddzielnym naczyniu wymieszać porządnie z sosem, dolewając go po trochu, wlać do garnka, znów poczekać, aż się zagotuje, mieszając cały czas, co trwa najwyżej dwie minuty. Ewentualnie rozmieszać mąkę ze śmietaną i wlać razem. Koniec roboty. Konsumować, z czym się chce. Tanie i łatwe. PARÓWKI TEORETYCZNIE NA PRZYSTAWKĘ Równie dobrze mogą służyć jako danie główne z dowolnymi dodatkami: chlebem, ryżem, kartoflami, sałatą, ogórkiem, chrzanem, jarzynką z pomidorów, fasolką... Nie pasują tylko kluski, kapusta i zielony groszek. Też całkiem proste. Należy się jedynie zaopatrzyć nie tylko w same parówki, ale także i w chudy, poprzerastany, wędzony boczek, możliwie cienki