Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Odpłaciliśmy im pięknym za nadobne. - Czy pan też brał udział w tych działaniach? Spojrzał - najwyraźniej mimowolnie - na baretki przyszyte do piersi munduru. Nie rozpoznałem ich w tamtej chwili - nie jestem fanatykiem wojska, a zresztą niektórych tych odznaczeń jeszcze nie było za moich czasów - ale dowiedziałem się później, że był to Order Za Wzorową Służbę i Krzyż Wzorowego Lotnika; faktycznie wysokie odznaczenia, zwłaszcza w przypadku takiego młodego żołnierza. - Tak, brałem udział w niejednej akcji - odparł Gibson bez przesadnych emocji. - Miałem kilka niezłych misji. To szczęście, że mogę tu o nich opowiedzieć. Wielu dobrych żołnierzy nie może. - I te misje odniosły sukces? - A jakże. Po tym, jak zrobili wyłom w naszej kopule, bez większej zwłoki wyświadczyliśmy im tę samą przy sługę! - A miasta pod kopułami? Spojrzał na mnie. - A jak pan myśli? Bez kopuły miasto jest bezbronne wobec ataków z powietrza. Rzecz jasna, można ustawić ogień zaporowy z dział o kalibrze osiemdziesiąt osiem... - Osiemdziesiąt osiem? - Niemcy mają działo przeciwlotnicze "Zapora 36" o kalibrze 8,8 centymetra, dość pożyteczne jako działo polowe i broń do zwalczania molochów, jak również skuteczne, jeśli chodzi o jego główny cel. Dobra konstrukcja... W każdym razie jeśli bombowiec przedostanie się przez taki ogień przeciwlotniczy, może zrzucić wszystko do wnętrza miasta, które nie jest osłonięte kopułą. - A jakie są rezultaty po sześciu latach tej walki? Wzruszył ramionami. - Przypuszczam, że z miast pozostało niewiele. W każdym razie w Europie. Oceniłem, że dotarliśmy w okolice South Hampstead. Przebrnęliśmy przez rząd drzew i wynurzyliśmy się na polanie. Był to kolisty obszar o średnicy mniej więcej ćwierć mili, ale nie powstał w sposób naturalny: pniaki na obrzeżu świadczyły o tym, że las został wycięty. Jeszcze gdy się zbliżaliśmy, dostrzegłem oddziały rozebranych do połowy żołnierzy piechoty, którzy przebijali się przez poszycie za pomocą pił i maczet, poszerzając obszar. Ziemia na polanie ogołocona była z poszycia i utwardzona kilkoma warstwami liści palmowych wdeptanych w błoto. Na środku tej polany spoczywały cztery wielkie molochy, które napotkałem w 1873 i 1938 roku. Te bestie zajmowały cztery strony kwadratowego obszaru szerokości stu stóp, stojąc nieruchomo z otwartymi oknami podobnymi do ziejących paszcz zgłodniałych zwierząt. Przeciwminowe cepy zwisały luźno i bezużytecznie z bębnów na przodzie, a zielono-czarne cętki znaczące ich metalowe kadłuby pokrywała warstwa guano i opadłych liści. Na terenie całego obozowiska porozsiewane były inne pojazdy i przedmioty, łącznie z lekkimi samochodami opancerzonymi oraz małymi działami artyleryjskimi zamontowanymi na wózkach o szerokich kołach. Gibson dał mi do zrozumienia, że to będzie pewnego rodzaju cmentarz podróżujących w czasie molochów w roku 1944. Wszędzie pracowali żołnierze, ale kiedy przy boku Gibsona wynurzyłem się na polanie, z kulejącym Nebogipfelem wspartym na moim ramieniu, wszyscy przestali pracować i spojrzeli na nas z niezwykłym zaciekawieniem. Dotarliśmy do dziedzińca otoczonego czterema molochami. Na środku tego placu znajdował się pomalowany na biało maszt. Zwisała z niego flaga brytyjska, jaskrawa, zwiotczała, zupełnie niestosowna w tym miejscu. Na placu rozbito sporo namiotów. Gibson zaprosił nas, żebyśmy usiedli na brezentowych stołkach obok największego. Z jednego molocha wynurzył się chudy, blady i najwyraźniej nieprzywykły do upału żołnierz. Uznałem, że to ordynans Gibsona, gdyż podpułkownik kazał mu przynieść napoje i zakąski. Kiedy tam siedzieliśmy, wszędzie wokół nas postępowały prace w obozie. Działo się tam bardzo dużo, tak jak zawsze na placówkach wojskowych. Większość żołnierzy miała na sobie pełen ubiór złożony z koszuli z tkaniny diagonalnej w kolorze zieleni dżungli oraz spodni ze ściągaczami na kostkach. Na głowach nosili miękkie, filcowe kapelusze z osłonami na kark w jasnym kolorze khaki, lub australijskie (tak twierdził Gibson) kapelusze dżunglowe. Oznaki wojskowe mieli naszyte na koszule lub kapelusze i większość z nich nosiła broń: skórzane bandolety na amunicję do lekkiej broni, parciane torby i tym podobne. Wszyscy nosili ciężkie epolety, które pamiętałem z roku 1938. W upale i wilgoci większość tych żołnierzy wyglądała dość nieporządnie. Zobaczyłem jednego żołnierza, który ubrany był na biało od stóp do głów. Miał grube rękawice i miękki hełm na głowie, z wbudowanym wizjerem, przez który patrzył. Pracował przy otwartych płytach bocznych jednego z molochów. W takim stroju biedak musiał się topić w upale. Gibson wyjaśnił mi, że strój wykonany był z azbestu, aby ochronić go przed ogniem z silnika. Nie wszyscy żołnierze byli mężczyznami. Wydaje mi się, że mniej więcej dwie piąte personelu to były kobiety. Wielu żołnierzy miało ślady przeróżnych ran: blizny po oparzeniach lub szwach, a nawet, tu i ówdzie, zobaczyłem protezy kończyn. Uświadomiłem sobie, że oznaczało to, iż straty wśród młodzieży europejskiej powiększały się nieustannie od roku 1938 i trzeba było powoływać do wojska nawet kalekie osoby oraz coraz więcej młodych kobiet. Gibson zdjął ciężkie buty i rozmasował ścierpnięte stopy, uśmiechając się do mnie smutno. Nebogipfel popijał wodę ze szklanki, podczas gdy ordynans podał Gibsonowi i mnie filiżankę tradycyjnej, angielskiej herbaty - herbaty w paleocenie! - Niezłą pan tu utworzył kolonię - powiedziałem do Gibsona. - Tak sądzę. Wie pan, to po prostu ćwiczenia. - Odstawił buty i wypił łyk herbaty. - Przypuszczam, że zauważył pan, iż są tu różne formacje. - Nie - odrzekłem szczerze. - Oczywiście większość to żołnierze wojsk lądowych. - Wskazał na szczupłego, młodego żołnierza, który na ramionach tropikalnej koszuli miał naszywki w kolorze khaki. - Ale kilku z nas, tak jak on i ja, jest z RAFu. - Z RAFu? - Royal Air Force. Faceci w szarych mundurach w końcu się domyślili, że my najbardziej się nadajemy do kierowania tymi wielkimi, żelaznymi potworami. - Jakiś żołnierz wojsk lądowych przeszedł obok, wybałuszając oczy na Nebogipfela, i Gibson posłał mu przyjazny uśmiech. - Naturalnie nie mamy nic przeciwko temu, żeby podwozić tych z piechoty
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Moglibyście pomyśleć, że były bardziej oczywiste powody: mój mąż mnie ignorował albo dzieci były nieznośne, albo moja praca była jak kierat, albo że chciałam sobie...
- Doprowadzi nas to oczywiście do warunków życia Ego w wyższych dziedzinach sfery mentalnej; z tego zaś widać, że dla wykonania tego zadania badacz musi umieć używać zmysłów,...
- Oczywiście w przypadku nagłego zatrzymania krążenia, konieczne jest natychmiastowe udzielenie pierwszej pomocy reanimacyjnej i niezwłoczne wezwanie pomocy lekarza...
- Szczególne znaczenie mają wyniki osiągane przez te dyscypliny dla interpretacji rezultatów badań dydaktycznych, oczywiście pod warunkiem, że wyniki te spotykają się z...
- 32 przedstawiony jest wyciąg z listy parametrów akceptowanych przez większość dysków twardych (oczywiście tych, które w ogóle zdolne są do trybu synchronicznego)...
- Ostatecznie dotarło do jego świado- mości, że ci panowie pragną zamieszek; oczywiście nie dawali mu tego jasno do zrozumienia, ale mo- żna było wyczuć, że ich zdaniem...
- Oczywiście dramaty nie ukazywały naturalistycznego obrazu rzeczywistości, lecz działanie surowych praw tradycyjnego świata i ich tragiczny wpływ na losy uwikłanych w nie...
- Oczywiście aby wiedza ta mogła się kiedyś podnieść, równania te muszą zostać podane do wiadomości zainteresowanych stron już obecnie...
- Pod wpływem „mistycznej tęsknoty” Perełka aż trzy miesiące rewanżowała się za prezencik, ale oczywiście o oddaniu skradzionego nie było mowy...
- Doszliśmy więc do przekonania, że lepsze są już maty, tylko, oczywiście, nie należy ich używać w czasie pogody deszczowej...