Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Zawsze chcę być z tobą. Głaskał ją po twarzy. Po chwili zmarszczył czoło. - Płakałaś? - Nigdy wcześniej nie doznałam nienawiści - wyszeptała drżącymi wargami. - To było takie wstrętne. Bolało... Odwrócił od niej wzrok i przestał ją głaskać. - Tak - odezwał się cicho. - To boli. Trzeba się stać twardym. Twardszym niż by się chciało. Ale i tak to boli... Mówił charakterystycznym dla tej doliny dialektem. Ylva czuła na swojej dłoni aksamit jego kurtki. Patrzyła na jego kasztanowe włosy, opadające miękko na czoło. Jego szczupła twarz wyrażała głęboki smutek. Ylva musiała się bardzo starać, żeby jej umysł pracował w miarę jasno, bo tabletki Siri nie były bynajmniej przeznaczone dla dzieci. Huczało jej w uszach, a obrazy pojawiały się i odchodziły mrocznymi falami. - Nie opuszczaj mnie - prosiła. - Bądź przy mnie! - Jestem przy tobie - szepnął - tak długo jak będziesz w Myrsökket, będę blisko ciebie. - A potem? Kiedy stąd wyjadę... nie będziesz mógł do mnie przyjść? Nie mogę cię teraz stracić. Jego oczy wypełnił smutek. - Ty i ja nigdy nie będziemy do siebie należeć, dziewczyno. Niech to pozostanie tylko snem, nic innego nie jest możliwe. Spojrzała na niego z rozpaczą, a on pochylił się, na chwilę przybliżając policzek do jej twarzy. Potem znowu się wyprostował. Uszczęśliwiona Ylva westchnęła głęboko, a potem odezwała się z pełnym niepokoju podnieceniem: - Nie myśl, że to, co powiedział Syver Bjor, było prawdą! - A co powiedział? - Nie wiesz? Sądziłam, że wiesz o wszystkim, że wiesz, co kto myśli. Uśmiechnął się. - Nie, takich boskich cech chyba nie posiadam. No, co powiedział? - Ach, tak dużo złośliwości! Powtórzyła pełne nienawiści słowa Syvera. - To nieprawda - zakończyła z naciskiem. - Nie jestem aniołem i chyba z tysiąc razy się podkochiwałam, ale nigdy nie byłam zakochana. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła pójść z chłopakiem do łóżka, nie kochając go. Wszyscy jednak mylą się co do mnie tylko dlatego, że jestem przebojowa i twarda, ale takim naprawdę trzeba być, żeby płynąć z prądem, i dlatego, że jestem trochę ostra, ale zawsze marzyłam o kimś takim jak ty, z kim można porozmawiać i przed kim nie trzeba się zgrywać, i przed kim można otworzyć duszę, i ... Ylva musiała zaczerpnąć powietrza, a młody mężczyzna uśmiechnął się czule i ujął jej twarz w dłonie. - Wiem, że jesteś delikatną i wrażliwą dziewczyną. I bardzo niezwykłą! Ylva długo i badawczo mu się przyglądała. Przypomniała sobie o czymś. Otworzyła szeroko oczy i wyszeptała bez tchu: - Dziękuję za różę! Rzucił kpiące spojrzenie na więdnący kwiat, który stał w szklance. - A ja dziękuję za wiersz! - Myślałam, że to była Anna Borgestad albo ta, którą zaszczuto na śmierć plotkami. - Wiem. Róża była od nich, ja ją tylko przekazałem. Jesteś zmęczona. Pójdę już. - Nie, zostań! Musiał mieć rację, bo Ylva nie pamiętała nic więcej. Kiedy się znowu obudziła, było już całkiem jasno, a słońce świeciło wysoko na niebie. Była sama. Tylko dzika róża jej o nim przypominała. Wyjęła przekwitający kwiat z wazonika, różowy płatek opadł na stolik. Ostrożnie wodziła palcem po listkach rośliny. - Ty i ja nigdy nie będziemy do siebie należeć... - szepnęła w zamyśleniu. - Co miał na myśli? Dlaczego? Jej wargi wypowiedziały bezwiednie dwa słowa. Nie przypuszczała, że kiedykolwiek je wymówi: „Kocham cię”. ROZDZIAŁ X Pojedynek w słońcu Podczas gdy Ylva z wolna budziła się z błogiego snu, żeby rozpocząć nowy dzień, Jon Huus stał na podwórzu Vilego i wpatrywał się z wściekłością w Siri, która próbowała robić minę niewiniątka. Gdyby nie był Huusem, z pewnością by się posunął do rękoczynów. - Zadzwoniliście do gazety! - wrzasnął tak, że Siri aż podskoczyła. - Wiecie, co zrobiliście? Podłożyliście ogień pod beczkę prochu, splamiliście honor Myrsökket. I to wszystko dla taniej sensacji! Jak daleko możecie się właściwie posunąć w waszej podłości? A ja myślałem wczoraj, że chociaż ty masz w sobie trochę człowieczeństwa! Siri drgnęła. Akurat od niego nie spodziewała się komplementów. - Pragniemy jedynie ujawnić zabójcę - wyjaśniała Siri niepewnym głosem. - Ale was oczywiście to nie interesuje! Usta gajowego zacisnęły się w białą kreskę. Siri odważnie mówiła dalej nieomal zabiegając o to, żeby się mu przypodobać po jego nieoczekiwanym wyznaniu. - Jeszcze nic nie podaliśmy do gazety. Poprosiliśmy tylko o zgodę na to, żebyśmy mogli bliżej zbadać, co się tutaj zdarzyło. Ochłonął trochę z gniewu. Westchnął głęboko i zamknął oczy. - Czy musicie to robić? - zapytał znużonym głosem. - Naprawdę musicie? Siri zaskoczyła nagła zmiana jego nastroju. - Prawdę mówiąc, mam trochę wątpliwości - odpowiedziała bezradnie