Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Potworna robota! - I co? - zaciekawił się Pawełek. - I nic - odparła Janeczka ponuro i pośpiesznie się poprawiła. - To znaczy, bardzo dużo. To jest szyfr książkowy. - Znaczy, że co? - spytał Pawełek nieufnie. - Trzeba znaleźć odpowiednią książkę i sprawdzić, jakie litery są gdzieś tam. Te liczby oznaczają litery w książce. - W jakiej książce? - Nie wiem. Pawełek spojrzał na nią z niesmakiem. - A skąd w ogóle wiesz, że to w książce? - Znalazłam parę szpiegowskich kryminałów i tam była mowa o szyfrach - wyznała Janeczka tajemniczo. - Takie książkowe są najtrudniejsze, bo nigdy nie wiadomo, jaka to książka. Spróbowałam napisać list do ciebie szyfrem z tego. Wyszła mi połowa. Masz. Więcej nie zdążyłam. Pawełek podejrzliwie obejrzał wręczone mu dzieło i odczytał tytuł. - Literatura polska dla drugiej klasy liceum ogólnokształcącego... To Rafała, nie? Już nie miałaś z czego pisać, tylko z dzieła naukowego?! - Nie zwróciłam uwagi. Bardzo dobre, ma dużo liter na pierwszej stronie. Właściwie wszystkie. Pawełek oglądał podręcznik z rozmaitych stron. - I co mam z tym teraz zrobić? - Musisz policzyć litery i znaleźć odpowiednie - wyjaśniła Janeczka. - Tu jest mój list. Pawełek spojrzał na kartkę, przypatrywał się jej przez chwilę, a potem przeniósł wzrok na siostrę. - Zwariowałaś, czy co? - spytał ze śmiertelną zgrozą. - Mam liczyć te litery do trzystu siedmiu...? Gorzej, do trzystu trzydziestu ośmiu?!!! Janeczka była kamiennie spokojna. - Nic ci nie poradzę, że dopiero tam były te potrzebne. Ja liczyłam. - O rany boskie! - jęknął Pawełek bezradnie. Przysunął sobie krzesło, usiadł i przystąpił do katorżniczej pracy. - Zapisuj to sobie, bo nie zapamiętasz - poradziła mu Janeczka. Po paru minutach mamrotania pod nosem Pawełek odczytał pierwsze słowo. Było dość dziwne. Przyjrzał mu się z powątpiewaniem. - Wyszło mi idn - oznajmił. - Co to jest idn? - Pomyliłeś się - zawyrokowała Janeczka i zajrzała mu przez ramię. - Pokaż. No pewnie, że się pomyliłeś o jedną literę! Ma być idź! - No nie, to jest zupełnie niemożliwe! Nie będą liczył drugi raz do trzystu siedmiu! Wykluczone! - Musisz, jeżeli chcesz to odczytać! - Wcale nie chcę - zaprotestował Pawełek stanowczo. - Możesz mi sama powiedzieć, co napisałaś. Okropna robota! - Pewnie, że okropna - przyznała Janeczka z westchnieniem. - A pisanie jeszcze gorsze. Można od tego zwariować. Pawełek gwałtownie odsunął naukowe dzieło od siebie, a krzesło od stołu. Zdenerwował się i ze zdenerwowania doznał przypływu bystrości umysłu. - No więc ja nie wierzę, żeby on siedział na tym strychu całe godziny i liczył do Bóg wie ilu! - oświadczył kategorycznie. - Po za tym na tej jego kartce wcale nie ma żadnych trzystu. Są same małe liczby. - U mnie też są małe liczby - zauważyła Janeczka. - Może miał inną książkę? Taką, która wszystkie litery ma na samym początku? - Pewnie, że nie miał literatury polskiej - mruknął Pawełek. Zastanawiał się przez chwilę, bo sprawa zaczynała go coraz bardziej korcić, po czym ponownie sięgnął po odepchnięty podręcznik. - Ja bym to zrobił inaczej. Czekaj... Idź... To jest... zaraz. Pięć sześć... To jest tylko siódma litera w siódmym rządku! Do siedmiu to jeszcze każdy może policzyć. Czekaj... Janeczka niecierpliwie przeczekiwała jego mamrotania pod nosem. - Ja bym sobie brał każdą literę z początku rzędu i tylko bym pisał, który to rząd - oznajmił wreszcie odkrywczo. - wychodzą same małe liczby. - Nie wiem, skąd byś wiedział, kiedy masz liczyć rzędy, a kiedy litery - odparła Janeczka krytycznie. - To inaczej numerować. Czekaj... Już wiem! Rzymskimi! Rzędy rzymskie, a litery zwyczajne, d, dwa rzymskie i pięć zwyczajne... Dźwięk, który wydała z siebie nagle Janeczka, nie tylko przerwał mu obliczenia, ale wręcz odebrał mowę. Brzmiał równie przeciągle, jak przerażająco. Pawełek, spłoszony, spojrzał na siostrę. - Coś podobnego...!!! - wykrzyknęła na zakończenie dźwięku. - Co ci się... - zaczął niepewnie Pawełek. Janeczka była wstrząśnięta. - Patrz! - przerwała mu. - No przecież właśnie...! Boże, jaki ty jesteś mądry! Patrz, przecież ona ma właśnie tak, tu rzymskie, a tu zwyczajne! Wszystko zgadłeś! Naprawdę zgadłeś! Oszołomiony własną, niebotyczną mądrością Pawełek bardzo długo wpatrywał się w zaszyfrowany na kartce tekst. Zgadł! Coś podobnego...! - No proszę, gdybyśmy tylko wiedzieli, jaka to książka, moglibyśmy to już zaraz odczytać! - powiedziała z przejęciem Janeczka. Pawełek westchnął ciężko. - Ale nie wiemy. Literatura polska nie... Ty, patrz, on tu ma dwa razy tę samą literę. Widzisz? Dwa, dwadzieścia trzy i dwa, dwadzieścia trzy... - Tyle to i ja zauważyłam. Tu ma tę samą literę nawet trzy razy. Tylko ciągle nie wiemy, jaka to litera. Bez książki nie zgadniemy, Nie ma mowy
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Nikt z nas nie opuści drugiego nawet w najcięższej potrzebie, nikt nie przejdzie do nieprzyjacielskiego obozu, nikt nie będzie knował zamieszania, niezgód; czynił...
- A jako narody nas otaczające, będąc w nieprzerwanej spółce z nami interesów publicznych, jacy są Niemcy, Szwedowie, Muzułmani, Węgrzy, Brandenburczycy, Moskale, Wołosza,...
- Dopóki brak nam sił do zupełnego pokonania nieprzyjaciela, pokonywać go winniśmy na tych stanowiskach, do których opanowania odpowiednie posiadamy siły...
- Yoltaire otrząsnął się z tych nieprzy- jemnych myśli i powiedział: - Od tej pory pod żadnym pozorem nie odpowiadaj na żadne we- zwania...
- Chwycił ołówek, wydarł kartkę z notatnika i napisał: Drogi Marszałku! Za godzinę Lens będzie w rękach nieprzyjaciela...
- Mamy powody, by sądzić, że zrozumiał już błąd jaki popełnił pisząc go, a szczególnie formułując go w tak nieprzemyślany sposób...
- Nigdy nic nie zabrzczaBo, ale przedmiot gniewu prdzej czy pózniej musiaB pojawi si w kuchni i zobaczy, co narobiB
- - Marko, tak mi przykro! Co ja narobiłam...
- Zmusimy ludzi, żeby inwestowali przez cały czas, kupując akcje czy jakieś obligacje...
- - Jedź prędzej, choćby konie paść miały! - krzyknął na stangreta...