Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Aby się obronić przed totalną zagładą, zwykłe DNA zorganizowało się w formę, której nazwy na razie nie pomnę, a która to forma zawsze (i bez wyjątku) powstaje w pewnych szczególnych okolicznościach. Otóż, kiedy natłok informacji w danej chwili przypadający na daną jednostkę (świadomą czy nieświadomą, wielokomórkową czy jednokomórkową) przekroczy pewną wartość zwaną granicą Do'Dupy, jednostki organizują się w Twór Wojskowy. Twór ów radykalnie niweluje nadmiar informacji przypadających na daną jednostkę do zera, organizując świat wedle osi My-Wróg, czyli informacji dającej się zapisać w jednym bicie. 1 bit jest wielkością, którą zdoła zapamiętać większość najprostszych związków organicznych oraz duża część nieorganicznych. Szczęśliwie dla siebie DNA na planecie wyjątku zorganizowało się w Twór Wojskowy, podczas gdy wDNA, jako cząstka z definicji anarchistyczna, poprzestało na bycie cywilnym. I tym samym wDNA przegrało wyścig ewolucyjny. DNA wzmocnione brakiem cywilnego podejścia do ewolucji mogło wreszcie rozpocząć triumfalny pochód ku Rozumowi. Triumfalny, co nie znaczy łatwy. Jakieś 3 miliardy lat później Emeryt Fuzz z niesmakiem spoglądał na nieświeżą bułkę, którą poprzedniego dnia zakupił w sklepie spożywczym. Bułka była najwyraźniej ubita nie przedwczoraj, ale o wiele, wiele wcześniej. Emeryt Fuzz pokiwał z dezaprobatą głową. Emerytów to łatwo okradać, tak? Jak się jest emerytem, to już ludzie myślą, że wszystko można im wcisnąć, tak? Przykrość, która dziś rano spotkała Emeryta Fuzza, nie była bowiem pierwszą. To już trzecia nieświeża bułka, którą bezczelny personel sklepu próbował mu wcisnąć. Emeryt Fuzz doszedł do wniosku, że czas zrobić porządek i osobiście złożyć wizytę kierownictwu sklepu. Za oknem rozkwitało śliczne przedpołudnie. Słońce srebrzyście rozświetlało niebo, skutecznie odstraszając co większe komary. Poza tym szła wiosna, co Emeryt Fuzz czuł w kościach, zatem spacer na pewno dobrze by mu zrobił. Zapakował nieświeżą bułkę w papier, chwilę pomedytował nad wyborem koloru laski spacerowej, w końcu zdecydował się na optymistyczny pomarańcz doskonale współgrający kolorystycznie z lekkim wiosennym płaszczem (urodzinowym prezentem od wnuków). Emeryt Fuzz przywiązywał dużą wagę do swojego wyglądu. Raz jeszcze wyjrzał przez okno - nie, nie było potrzeby zabierania z sobą BPE. Absolutnie nie zanosiło się na deszcz. Dziś BPE zostanie w domu. Emeryt Fuzz, chociaż głośno nigdy by się do tego nie przyznał, wstydził się chodzić z BPE na spacery. Aż tak stary się nie czuł, wręcz przeciwnie, to obecność BPE sprawiała, że czuł na sobie nieubłaganą rękę czasu. Wakacje to okres, który wyższa kadra Ziemskich Kosmicznych Sił Zbrojnych zwykła spędzać na tropikalnych plażach tropikalnych planet. W miarę możliwości bez rodziny. Sztab Generalny Zjednoczonych Kosmicznych Sił Ziemskich, który samotnie unosił się, to znaczy nie unosił się, bowiem trudno jest unosić się w przestrzeni kosmicznej, ale... wiadomo, obowiązuje nas ścisła terminologia wojskowa, nie zaś bzdurne cywilne dumania co do konotacji znaczeń... Zatem Sztab Generalny, który po wojskowemu unosił się w zadupiastym kącie kosmosu, nie był wyjątkiem, ziejąc w tym okresie pustkami. Raporty, meldunki, sprawozdania, protokoły, które Wojsko w wielkiej masie generuje co dzień, były w ciszy przetrawianie przez wojskowe komputery. Po opustoszałych korytarzach nie kręciły się ospale nawet automatyczne odkurzacze. Odkurzacze, których wojskowa AI poddana była wieloletniej, ciężkiej służbie w Sztabie, zgodnie zgromadziły się w jednej wielkiej kupie, rozumując całkiem słusznie, iż paproch albo inny śmieć pojawia się dopiero wtedy, kiedy pojawi się Osoba. Osoba, czyli inaczej Obiekt przemieszczający się z punktu A do B. Jeżeli jedynymi Obiektami Przemieszczającymi się z punktu A do punktu B w Sztabie były odkurzacze, zatem całkiem logiczne jest, że będąc odkurzaczem, należy podążać śladem innego odkurzacza. Tak powstał gigantyczny nieruchomy Twór, Korek, Kłąb odkurzaczy, z których każdy bez wyjątku pilnował jakiegoś drugiego, i tak aż do tego pierwszego, który pilnował tego ostatniego